|22| Zabawka

273 13 19
                                    

Siedziałem popijając pyszną, czarną kawę. Właśnie spędzałem swoją przerwę w pokoju. Jednak nie zamierzałem długo tutaj siedzieć, pewnie niedługo sprawdzę co u Juuzou. Hah, ale ubaw! Był niesamowity, ta regeneracja była czymś nieocenionym. Cieszyło mnie, że jeszcze żył! Ten gnojek, Kaneki prawie mnie zabił, ale na całe szczęście znalazł mnie wtedy Naki. A to idiota który zrobi wszystko co mu karzę, więc stwierdził, że poświęci się bym to ja mógł żyć. Śmiechu warte! Nawet nie był smaczny.

Ale przynajmniej miałem teraz taką rozrywkę jakiej z Kanekim nawet nie myślałem by doświadczyć. Juuzou naprawdę odbiło. Gadał od rzeczy i w dodatku wierzył we wszystko co mu się powie. Na początku jeszcze jakoś się trzymał, ale po tym jak zakopałem go w trumnie pod ziemią na dwa tygodnie (z metalową rurką do oddychania) to po wyjściu całkiem zwariował. Tak bardzo mnie ciekawiło kiedy się złamie. Gadał sam ze sobą, mówił coś o pogrzebie, a jak mu pokazałem kończyny przypadkowych ludzi i wmówiłem, że zabił swoją ukochaną o której ciągle coś wspominał, to mi uwierzył! Sam sobie jeszcze dopowiedział, że ją zjadł, och, a jak krzyczał, jak się darł, jak cierpiał! Gdy był święcie przekonany, że to on pozbawił życia najważniejszą dla siebie osobę!

Uśmiechnąłem się na samą myśl tych miłych wspomnień.

Oglądanie tego jest fascynujące. Nie zawsze nawet rozumiem co się dzieje w tej jego małej główce, co tam się roi! Naprawdę źle z nim, oj źle.

Pstryknąłem palcem.

Oglądanie kogoś w tak tragicznym stanie jest najlepszą zabawą jaką mogłem mieć. Ten jest zbyt zepsutym okazem by uciec. Nie odróżnia snu od jawy, ledwo co jest świadom, że go przetrzymuję. Na początku jeszcze chciał uciekać, a teraz nawet zjada się posłusznie! Moja mała, zepsuta zabawka dostarcza mi tyle przyjemności co nikt inny! Wziąłem łyk kawy.

Jak by go tu jeszcze bardziej zepsuć?

    

*Shinohara*
     

Weszliśmy do jakiegoś budynku w poszukiwaniu ghouli. Nasze kroki były ciche, ostrożne, lecz zwinne. Szliśmy korytarzem uważnie się rozglądając, aż dostrzegliśmy jakieś drzwi. Bez namysłu tam wpadliśmy, analizując środek pomieszczenia i każdy najmniejszy ruch. Jednak zamiast ghouli ujrzałem to czego nigdy nie spodziewałbym się ujrzeć.

Z przerażeniem uświadomiłem sobie obecność rannego Juuzou na krześle. Był w opłakanym stanie i chyba rozmawiał ze sobą. Stałem oniemiały, jednak natychmiast przywrócony do rzeczewistości rozejrzałem się dookoła sprawdzając czy nie czaił się gdzieś wróg. Było pusto.

- Kłamstwo. Nie jesteśmy małżeństwem. Ledwo co myślałem nad pierścionkiem.

Wszyscy obecni patrzyli się na niego w bezruchu. Większość wiedziała kim jest jak i go znała.

- To jest Juuzou? - spytał mnie niedowierzający Seidou przerywając ciszę.

Może i się nie lubili, ale widać było, że jego zły stan nawet jego niesamowicie poruszył.

- [T.i.]... [T.i.]! - nagle wykrzyknął zaskakując wszystkich - Wiesz co tu przechodziłem!? Tęskniłem... Tęskniłem! Nie opuszczaj mnie! Ale teraz tak naprawdę! Bo ty jesteś prawdziwa? Nie ta zjedzony przez Juuzou, nie ta zabita przez Shinoharę, nie ta którą chciała mnie zabić, ty jesteś tą prawdziwa! - wrzeszczał ciężko oddychając, a mi do oczu pchały się łzy. Nie byłem w stanie patrzeć na niego.

Skrzyżowane Drogi |Juuzou Suzuya|Where stories live. Discover now