1.

953 105 60
                                    

Nie zalecił do wszystkich rozkazów ojca. Spakował trochę kosmetyków oraz dość dużo markowych ubrań. Nie może sobie pozwolić na to, by się zaniedbał. Wygląd był dla niego najważniejszy.

Nie odzywał się do niego podczas pakowania bagaży i większości podróży. Cała ta sytuacja z robotą na farmie niezwykle go irytowała. Ojciec przesadził z tą akcją. Po co komu to wszystko? Jest on zbyt słabym chłopcem, który unikał sportu, a zwłaszcza siłowni. Został stworzyony do rozpieszczania. Natomiast kasę za ubrania oddałby by mu. Z pieniędzy Hoseoka. Na pewno zanudzi i się tam na śmierć.

Po godzinnej podróży w drogim aucie, zauważył charakterystyczne snopki oraz tabliczkę z nazwą tego dziwnego miejsca. Chyba nikt normalny o niej nie słyszał. Czy ona w ogóle istnieje na mapie? Na myśl, że będzie musiał mieszkać tutaj z kompletnie obcą osobą, przechodziły go dreszcze.

A właśnie kim był ten cały krewny ojca?

Postanowił przerwać ta niezręczną ciszę, która go denerwowała z każdą chwilą. Jak na jego pyskatość wytrzymał dość długo

- Tak na marginesie. - Zaczął piskliwym głosikiem, by jeszcze bardziej go zdenerwować. To była jego mała specjalność. Nigdy nie miał z nim dobrych relacji. - Chyba warto by było wiedzieć do kogo jadę.

- To wnuk mojej ciotki. Daleka rodzina. Zresztą i tak go zaraz poznasz.

Dla Taehyunga była to do prawdy daleka rodzina. Widział ją raz w życiu i już mógł stwierdzić, że była starą i zimną suką. Nie chciał by ten cały jej wnusiu okazał się taką samą ostrą osobą jak ona. Wtedy musiałby naprawdę się wyśilić, by zostać szybko wyrzucony z jego domu. Liczył w głębi duszy, że jest jednak miękką fujarą.

Z taką myślą wysiadł z samochodu. Normalnie pustkowkie.

Dotarli na miejsce. Co to jest za dziura? Pięć domków na krzyż. Pan Kim wysiadł z auta zaraz po synu. Otworzył bagażnik i podał mu ciężką torbę.

- To jest ten dom po prawej - Powiedział wskazując palcem na dany obiekt budowlany.

- Radź sobie teraz sam.

-Nie wejdziesz ze mną do środka?!

- Nie - Odpowiedział mu krótko zimnym tonem, wsiadając za kierownicę samochodu. - Mam nadzieję, że ci to dobrze zrobi.

-Tato! - Krzyknął lekko zrozpaczony, jednak zaraz usłyszał silnik odjeżdżającego samochodu. Został sam.

Zajebiście.

Mógłby przyrzec, że czuł na swoich plecach czyiś wzrok. Najprawdopodobniej z tego domu po drugiej stronie. No tak w końcu zostanie numerem jeden okolicznych ploteczek starszych pań.

Westchnął ciężko chwytając za uszko swojej walizki. Była w chuj ciężka, a on nie przeszedł jeszcze pełnych dwóch kroków.

Stanął pod wskazanym domem. Noszenie takich bagaży to nie było dla niego. Dom przed nim nie wyglądał aż tak źle w porównaniu na tle innych. Myślał, że będzie jakiś drewniany, a tu proszę. Jak na takie miejsce był przyzwoity, ale nie na jego stardanty.

Każdy z domów posiadał niemal identyczny, tradycyjny płot oraz z tyłu zazwyczaj stojące gospodarskie budynki, za którymi rozciągały się ogromne ogrody zakończone sadem. Rozległą przestrzeń pomiędzy domkami wypełniają pola i pastwiska.

Czerwonowłosy mógł stwierdzić, że już tutaj słyszał odgłosy zwierząt. Uwielbiał zwierzęta, ale nie takiego rodzaju.

Otworzył starą i skrzypiącą bramę. Dwór przed domem był oznaczony róznymi kwiatami. Zbyt zielono. Sądził, że właściciel gospodarstwa będzie czekał na niego z otwartymi ramionami. Ogólnie fajna by była jakaś uroczystość powitalna, szampan, fajerwerki i te sprawy. W końcu nie był byle kim.

Farmer Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz