Pół roku później...
<Aurelia>
Od kąd tata zapadł w śpiączkę minęło pół roku.. Mama jest obecnie w 7 miesiącu ciąży. Dowiedziała się niedawno że urodzi chłopca. Chce dać mu na imię Antek hal jak mój dziadek od strony taty... Z kolei bliźniaki mają po 9 miesięcy i rosną jak na drożdżach... Mam wrażenie jakby mama z każdym dniem traciła wiarę w to że tata się wybudzi... Ja mimo wszystko wciąż wierzę. Dzisiaj postanowiłam po szkole odwiedzić tatę w szpitalu. Wiem że mama może martwić się o mnie ale cóż... Zadzwonie w sumie do niej i zapytam o zgodę.
*Rozmowa telefoniczna Aureli i Nati*
- Część mamo. Mam pytanie.
- Hej Aurelka. Coś się stało?
- Nie. Chciałam tylko zapytać czy mogę pojechać po lekcjach do taty?
- Wiesz że jest zima. Ciemno się szybciej robi. Lepiej przyjdź do domu. Pojedziemy razem do taty.
- No dobrze. A jak bliźniaki?
- Wporządku. Teraz zasnęły niedawno.
- To dobrze. Kończę za godzinę. Będę za jakieś półtorej godziny.
- Dobrze. Czekamy na ciebie.
- Dobra muszę kończyć. Potem pogadamy pa.
- Ok. Pa pa.
*sygnał zakończenia rozmowy*
<Natalia>
Po rozmowie z Aurelą zaczęłam szykować siebie i dzieci. Zadzwoniłam do mojego brata z prośbą o pomoc przy bliźniakach. Jacek niestety nie mógł mi pomóc dlatego zadzwoniłam do Olgierda. Ten zgodził sił mi pomóc. Był u nas już po 20 minutach.
- Hej Olo. Dzięki że przyjechałeś.
- Coś ty. Cała przyjemności po mojej stronie. Ty i Robert zawsze mi i Maji pomagaliście. Teraz my mamy okazję się choć trochę odwdzięczyć.
- Wiem... Brakuje mi go.
- Nam wszystkim go brakuje. Ale musimy być silni wszyscy. Dla waszych dzieci i dla niego.
- Wiem... Olgierd?
- Tak?
- Myślisz że on się jeszcze wybudzi?
- Ja nie myślę. Ja to wiem. Już nie raz to udowodnił. Musisz wierzyć.
- Żeby to było to takie proste.
- Jest tylko musisz w to uwierzyć.
- Nie wiem, a co jeśli... - moją wypowiedź przerwał telefon ze szpitala.#rozmowa telefoniczna#
- Halo?
- Dzień dobry. Doktor Michał Sambor szpital kliniczny w leśnej górze. Czy rozmawiam z panią Natalią Barcz?
- Tak to ja. A o co chodzi?
- Dzwonie w sprawie pani męża. Mam dla pani bardzo dobrą informacje. Pani mąż się wybudził.
- Naprawdę?
- Tak naprawdę. Może Pani teraz do niego przyjechać? Prosił nas żeby zadzwonić po panią.
- Mogę być najwcześniej za dwie godziny. Czekam na córkę żeby przyszła ze szkoły.
- Dobrze rozumiem. Dziękuje bardzo do usłyszenia.
- Dziękuje do widzenia.
Kiedy skończyłam rozmawiać Olgierd od razu zapytał.
- Kto dzwonił?
- Lekarz Roberta. On się wybudził. - powiedziałam przytulając się do przyjaciela.
- Mówiłem ci że będzie żył.
*time skip*
Kiedy byliśmy w szpitalu lekarz pozwolił wejść tylko jednej osobie. Aurela i Olo kazali iść mi. Gdy weszłam do jego sali on się odwrócił.
- Hej skarbie.
- Cześć. Bałam się o ciebie.
- Dlaczego? Przecież wiesz że mnie się tak szybko nie pozbędziesz.
- Bałam się że nas zostawisz.
- Nigdy was nie zostawie. Kocham was skarbie.
- Robert jest coś o czym musisz wiedzieć.
- Tak?
- Będziemy mieli synka.
- Wiem. Słyszałem wszystko co do mnie mówiliście. Kocham was.
- My ciebie też...
____________________________________Hej. Sorki że było rozdziałów w terminie ale muszę się uczyć na Niemca ze słówek. Nie wiem czy dam radę dzisiaj wstawić trzy rozdziały. Pewnie wstawie najwyżej wstawie dwa... Przepraszam. Mam nadzieję że rozdział się spodobał. Kolejny pewnie za kilka godzin, ale nie wiem. Pozdrawiam serdecznie wszystkich i miłej niedzieli/dobrej nocy wszystkim życzę...

YOU ARE READING
To życie... Gonić je trzeba... <ZAKOŃCZONA>
FanfictionNatalia Nowak to świetna policjantka. Przenosi się z rodzinnej miejscowości Pionki (pod Warszawą). Do stolicy Polski... Robert Barcz to policjant wydziału kryminalnego. Ma trzynastoletnią córkę, z którą ma coraz więcej problemów.. Pochodzi z Warszaw...