XIII

1.4K 92 19
                                    

*Olivia*

Mknęliśmy w deszczu,  wymijając kolejne auta. 

-Zwolnij!  Proszę cię, zwolnij! - Krzyknęłam, widząc czekający nas zakręt.  Mokra jezdnia raczej nie ułatwi hamowania.

-Trzymaj się! - Wydarł się, po czym pochylił się do przodu. Moje ręce zacisnęły się na jego skórzanej,  czarnej jak smoła, kurtce.  Zamknęłam kurczowo powieki,  nie chcąc widzieć tego,  co nas czeka.  Usłyszałam tylko warkot silnika.  Czułam jakby moja głowa znajdowała się kilka centymetrów nad ziemią,  jednak bałam się otworzyć oczu. 

-Liv,  dasz radę. - Szepnęłam na otuchę,  po czym lekko rozchyliłam powieki.  Istotnie,  dużo się nie pomyliłam. Zbierając zakręt,  prawie harowaliśmy głowami o asfalt.  Niechcąc wyrywać Barty'ego ze skupienia,  postanowiłam nie krzyczeć ani nie piszczeć.  Znów zamknęłam oczy i wtuliłam twarz w jego plecy. 

Po kilku minutach poczułam jak maszyna zwalnia.

-Hej,  już jesteśmy. - Wyczułam jak chłopak obraca się w moją stronę. Od razu szeroko otworzyłam oczy i popatrzyłam na niego z wyrzutem. 

-WCALE NIE BYŁO S Z Y B K O. - Powiedziałam ze złością schodząc z siedzenia i kierując się w stronę furtki.

-Żadnego dziękuję?

-Narzucałeś się,  więc co miałam zrobić.  - Nie odwracałam się,  pomimo wyczuwalnego,  palącego wzroku na plecach i chyba nie tylko tam...

-A może jednak? - Szłam wgapiając się w ziemię,  aż stanęłam jak wryta.  Moim oczom ukazały się jego buty.  Powoli zaczęłam podnosić twarz,  aż ujrzałam jego cwaniacki uśmieszek.

-Dziękuję. Zadowolony? - Rzuciłam na odchodne,  próbując go wyminąć. 

-Nie.  Chcę usłyszeć szczere podziękowania. - Złapał mnie za ramię i zastąpił drogę. 

-W takim razie sobie poczekamy. - Krople deszczu spływały po mojej twarzy i wsiąkały w ubranie.

-Znowu mam moknąć?!  Ach dziewczyno,  co ty ze mną robisz? -Włożył ręce do kieszeni i chyba naprawdę zamierzał tu stać. 

-Ok dzięki. - Podniosłam się na palcach i cmoknęłam go w policzek,  po czym ruszyłam do domu. On,  widocznie zaskoczony moim szybkim poddaniem się, przyłożył tylko dłoń do policzka i obejrzał się.  Nic jednak nie powiedział,  ani się nie uśmiechnął. Zadowolona takim zakończeniem,  weszłam do domu i zatrzasnęłam drzwi. 

*Barty*

Stałem tam jeszcze przez chwilę,  czując jej miękkie usta na policzku. 

-Poszło szybciej niż myślałem. - Szepnąłem do siebie,  po czym dotknąłem doszczętnie mokrych włosów.  Wsiadłem na motor i odjechałem do mieszkania,  w którym zapewne będę snuł dalsze plany,  jak przekonać do siebie Olivię Stone. 

Kilka godzin później
-----------------------------------------------------------

Weszłam do pokoju z miską chipsów i puszką-jakkolwiek to zabrzmi-dietetycznej coli. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po laptopa.  Po kilku minutach oglądania filmików na YouTube,  zauważyłam w rogu ekranu powiadomienie od Emily.  Kliknęłam w dymek i otworzyłam konwersację z nią. 

-Otwórz,  chyba,  że chcesz ujrzeć jak staję się Samarą z  ,,The Ring". - Przeczytałam po czym natychmiast zbiegłam na dół i przekręciłam kluczyk.

-I tak bym się ciebie nie bała. - Przytuliłam ją, co po spojrzeniu na moje ubrania, okazało się niemałym błędem.

-Brr...-zatrzepała rękami i zsunęła z siebie granatową, pikowaną kurtkę. Weszła bez słowa do kuchni i wstawiła czajnik na gaz.

-Masz miętę? - Wydobyła z siebie pierwsze słowa, podczas wizyty u mnie.

-Nie, ale jeśli chcesz,  zrób sobie zielonej herbaty.  Zielone pudełeczko,  na samym końcu szafki. 

-A,  mam.  - Wyciągnęła je,  z trudem podpierając się na blacie. 

-Nie pisałaś,  że zamierzasz mnie odwiedzić...

-W sumie to było nieplanowane.  Podobno nowy podwiózł cię pod sam dom,  CHOCIAŻ WCALE NIE BYŁO MU TO PO DRODZE. - Zaakcentowała ostatnie osiem wyrazów,  spoglądając podejrzliwym wzrokiem. Zaczerwieniłam się i wbiłam wzrok w blat. 

-Skąd wiesz?

-P R O S Z Ę C I Ę... - Emily miała zwyczaj akcentować,  niektóre słowa nadzwyczaj często,  przez co wiele osób brało jak za dziwną już na początku znajomości. 

-Może trochę dokładniej?

-Max jechał koło twojego domu i widział,  jak Barty właśnie odpala swój motor. 

-Co Max robił koło mojego domu, od razu po skończonych lekcjach? Widziałabym go,  stałam na przystanku. 

-Widocznie byłaś zajęta czym innym... Tak czy siak widział go,  więc od razu zadzwonił do mnie. 

-O jeju!  To było zwykłe koleżeńskie podwiezienie.  Nic poza tym.  - Przyjaciółka zmierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem.

-Buzi w policzek?  Zadowolona?

-Mhm...czy nadal nie zauważyłaś,  że mu się podobasz?

-Co? - Udawałam, że nie wiem o co chodzi,  choć z już po pięciu minutach jego zachowania wywnioskowałam to samo.

-Słuchaj,  ja wiem,  że ty wiesz,  że ja wiem... Przez wszystkie lekcje wpatrywał się w ciebie jak w obrazek,  potem podwiózł cię do domu i jeszcze zażądał pocałunku, bo znając ciebie,  nie dałabyś mu go dobrowolnie. 

-Niech nie robi sobie nadziei. 

-Czemu?  Myślę,  że pasowalibyście do siebie.

-Nie jest w moim guście.  - Zaśmiałam się i zalałam herbaty. 

-Jeszcze zobaczymy... - Emily wzięła kubek i poszła na górę,  a ja stałam przez chwilę,  zażenowana jej słowami,  po czym również poszłam do swojego pokoju.

Sekta Donde viven las historias. Descúbrelo ahora