-Jestem zajęty - mruknął Jackson, wracając wzrokiem do swojego telefonu. Najwyraźniej nie brał na poważnie słów swojej 'mamy'.
-Telefon to nie wymówka - stwierdził przybysz i ruszył w stronę Chińczyka. Zajął sobie miejsce na brzegu jego łóżka i wziął głęboki oddech.
Zabrał przyjacielowi komórkę i schował ją w swojej kieszeni. Wang nawet nie zwrócił na to większej uwagi i nie próbował odzyskiwać swojej własności. Jedynie westchnął cierpietniczo.
Cóż, przeglądanie swojej galerii wypełnionej jego współlokatorem było zdecydowanie bardziej ciekawe.-To co chcesz? - mruknął wielce znudzony.
-Posłuchaj - zaczął powoli - wiem, że czasami odrzucenie boli. Ale nie możesz żyć tym wiecznie - Chlopak wpatrywał się w rękę Jacksona, skupiając swoje myśli na przekazie jaki miał wygłosić. - możesz zawsze znaleźć kogoś innego.. I wiedz, że jesteśmy z tobą. Będziemy cię wspierać, cały czas. Nie ważne co to będzie - podniósł wzrok na bruneta, a widząc totalne zdezorientowanie na twarzy chłopaka, która wyrażała jedno wielkie "że co?", sam wypadł z rytmu.
-O czym ty mówisz Jinyoung? - zapytał w końcu. W ogóle nie ogarniał o czym mówi Park.
-No jak to o czym? Nie musisz się tego wstydzić. My już wszystko wiemy - uśmiechnął się lekko, klepiąc dłoń chłopaka.
-Ale czego nie mam się wstydzić i co wy wiecie? - Jackson już się niecierpliwił. O czym Jinyoung w ogóle mówi? Zmarszczył brwi, przyglądając się swojemu gościowi.
-No o tym, że Mark cię odrzucił - powiedział łagodnie - takie rzeczy się zda...
-Nie nie nie - Jackson pokręcił głową, podnosząc się do siadu, śmiejąc się przy tym z niedowierzaniem - Jakie odrzucił? Nikt mnie nie odrzucił.
-Rozmawiałem wczoraj z JaeBumem o tym co się między wami dzieje i... - Już zaczynał z powrotem się rozkręcać, kiedy Wang znowu mu przerwał.
-Ale JaeBum też nic nie wie - brunet zaczynał się powoli denerwować - jak mógłby mnie odrzucić, skoro nawet nic nie wie o moich uczuciach? To nie jest takie proste jak wam się wydaje i proszę, nie wtrącajcie się w nas, okej?
-Ale nawet już nie ma "was".... - powiedział cicho Jin, nie zdając sobie nawet sprawy, jak bardzo jego słowa zabolały Chińczyka.
-Idź stąd Jinyoung... - mruknął chłopak i położył się z powrotem, odwracając plecami do przyjaciela, który był totalnie wybity z rytmu.
-Jeśli kochasz, to walcz - powiedział jedynie - nie możesz się tak łatwo poddawać. Spróbuj. Co będzie, to będzie... - wtedy Park wstał i ruszył w stronę wyjścia.
Czyli było gorzej niż z JaeBumem podejrzewali. Przecież Jackson nigdy nie powie Markowi o swoich uczuciach....
Miał nadzieję, że kilka słów którymi go pożegnał, dadzą mu trochę do myślenia i sam zacznie tak o tym sądzić. Musiał wziąć się w garść. Jinyoung nie chciał, żeby Wang czuł się źle. A na pewno jak to z siebie wyrzuci, zrobi mu się lepiej.Nic więcej Park nie mógł zrobić. Poza tym, Jackson był widocznie niezadowolony, że jego przyjaciele się w to mieszają. Zostaje im więc jedynie obserwować przebieg sytuacji z boku.
Kurcze, ostatnio nawet nieźle mi się pisze hahah 😂
Iii z racji tego, że jeszcze trochę i będzie kolejna równa setka follow, robię maraton. Postanowiłam zrobić pięć rozdziałów, a wybór pozostawiam Wam ~ możecie wybrać jakie opowiadania.
Wgl dzisiaj mam super wenę, więc ogłaszam maraton Touch ^^
Także do napisania ~
![](https://img.wattpad.com/cover/123566929-288-k148913.jpg)