22. Co Będzie To Będzie

544 104 6
                                    

-Jestem zajęty - mruknął Jackson,  wracając wzrokiem do swojego telefonu. Najwyraźniej nie brał na poważnie słów swojej 'mamy'. 

-Telefon to nie wymówka - stwierdził przybysz i ruszył w stronę Chińczyka. Zajął sobie miejsce na brzegu jego  łóżka i wziął głęboki oddech.
Zabrał przyjacielowi komórkę i schował ją w swojej kieszeni. Wang nawet nie zwrócił na to większej uwagi i nie próbował odzyskiwać swojej własności.  Jedynie westchnął cierpietniczo.
Cóż,  przeglądanie swojej galerii wypełnionej jego współlokatorem było zdecydowanie bardziej ciekawe.

-To co chcesz? - mruknął wielce znudzony.

-Posłuchaj - zaczął powoli - wiem,  że czasami odrzucenie boli. Ale nie możesz żyć tym wiecznie - Chlopak wpatrywał się w rękę Jacksona,  skupiając swoje myśli na przekazie jaki miał wygłosić. - możesz zawsze znaleźć kogoś innego..  I wiedz,  że jesteśmy z tobą. Będziemy cię wspierać,  cały czas.  Nie ważne co to będzie - podniósł wzrok na bruneta,  a widząc totalne zdezorientowanie na twarzy chłopaka,  która wyrażała jedno wielkie "że co?",  sam wypadł z rytmu.

-O czym ty mówisz Jinyoung? - zapytał w końcu.  W ogóle nie ogarniał o czym mówi Park.

-No jak to o czym? Nie musisz się tego wstydzić. My już wszystko wiemy - uśmiechnął się lekko,  klepiąc dłoń chłopaka.

-Ale czego nie mam się wstydzić i co wy wiecie? - Jackson już się niecierpliwił.  O czym Jinyoung w ogóle mówi? Zmarszczył brwi,  przyglądając się swojemu gościowi.

-No o tym,  że Mark cię odrzucił - powiedział łagodnie - takie rzeczy się zda...

-Nie nie nie - Jackson pokręcił głową,  podnosząc się do siadu,  śmiejąc się przy tym z niedowierzaniem - Jakie odrzucił?  Nikt mnie nie odrzucił.

-Rozmawiałem wczoraj z JaeBumem o tym co się między wami dzieje i...  - Już zaczynał z powrotem się rozkręcać,  kiedy Wang znowu mu przerwał.

-Ale JaeBum też nic nie wie - brunet zaczynał się powoli denerwować - jak mógłby mnie odrzucić,  skoro nawet nic nie wie o moich uczuciach? To nie jest takie proste jak wam się wydaje i proszę,  nie wtrącajcie się w nas,  okej?

-Ale nawet już nie ma "was"....  - powiedział cicho Jin, nie zdając sobie nawet sprawy,  jak bardzo jego słowa zabolały Chińczyka.

-Idź stąd Jinyoung... - mruknął chłopak i położył się z powrotem,  odwracając plecami do przyjaciela,  który był totalnie wybity z rytmu.

-Jeśli kochasz,  to walcz - powiedział jedynie - nie możesz się tak łatwo poddawać. Spróbuj. Co będzie,  to będzie... - wtedy Park wstał i ruszył w stronę wyjścia.

Czyli było gorzej niż z JaeBumem podejrzewali. Przecież Jackson nigdy nie powie Markowi o swoich uczuciach....
Miał nadzieję,  że kilka słów którymi go pożegnał,  dadzą mu trochę do myślenia i sam zacznie tak o tym sądzić. Musiał wziąć się w garść. Jinyoung nie chciał,  żeby Wang czuł się źle. A na pewno jak to z siebie wyrzuci,  zrobi mu się lepiej.

Nic więcej Park nie mógł zrobić.  Poza tym,  Jackson był widocznie niezadowolony,  że jego przyjaciele się w to mieszają.  Zostaje im więc jedynie obserwować przebieg sytuacji z boku.

Kurcze,  ostatnio nawet nieźle mi się pisze hahah 😂

Iii z racji tego,  że jeszcze trochę i będzie kolejna równa setka follow,  robię maraton. Postanowiłam zrobić pięć rozdziałów,  a wybór pozostawiam Wam ~ możecie wybrać jakie opowiadania. 

Wgl dzisiaj mam super wenę,  więc ogłaszam maraton Touch ^^

Także do napisania ~

Touch ✅  / MarksonWhere stories live. Discover now