31. *BONUS*

880 71 41
                                    

Hałas, tłum ludzi, piski. Po chwili to wszystko zostało ździebko zagłuszone, gdy tylko drzwi samochodu się zamknęły.
Mark odetchnął cicho, zsuwając maseczkę z ust.

-Macie coś słodkiego? Jestem głodny - zapytał dość głośno, by wszyscy go usłyszeli, a po chwili dostał paczką czekoladowych pocky w tors - dzięki - rzucił do Yugyeoma, otwierając opakowanie i wziął jeden patyczek do ust, gryząc go kilka razy. - chce ktoś?

Dostał jedynie negatywne odpowiedzi, jedną pozytywną, oraz Jacksona, który pochylił się zza niego (bo siedział zaraz za Tuanem), żeby ugryźć jego, już napoczętą słodycz.

-Hej! - zawołał Amerykanin, widząc co robi jego chłopak, zjadający właśnie jego pocky!
No i po chwili już nawet nie miał w dłoni tej nie całej połowy, bo Chińczyk po prostu mu ją ukradł, postanawiając dokończyć ten kawałek. Zrobił to między innymi by nieco podrażnić się ze zmęczonym raperem.

Mark wyciągnął paczkę w kierunku Youngjae, który wcześniej był w gronie osób z odpowiedzią pozytywną, po czym sam wziął sobie nowego paluszka. Chrupał go niespiesznie, patrząc na drogę przez przyciemnianą szybę. Było dość późno, ale HongKong nadal ukazywał im tętniące życiem ulice.
Ci ludzie w ogóle śpią?

Wesołe jak na tak późną porę, zachowanie Wanga, było uzasadnione właśnie miejscem, w którym się znajdowali. Chłopcy mieli kręcić teledysk tutaj, więc chłopak miał okazję zobaczyć swoją rodzinę i przyjaciół. Było widać, że naprawdę się z tego cieszy.

-Jutro wieczorem zaczynamy ujęcia w mieście, więc nie latajcie nigdzie, macie się wyspać - powiedział Jb, który był słyszalnie padnięty. Lider martwił się trochę o zespół, bo wiedział, jakie z nich dzieciaki.

-Tak jest kapitanie! - zawołał Jack, wyciągając ręce w przód, by objąć Marka przez siedzenie. Splótł palce na wysokości jego klatki piersiowej, a najstarszy oparł policzek o lewe ramię bruneta. Zamknął oczy, nadal jednak wsuwając pocky do swoich ust co i rusz.

-Teraz już nie możesz się ruszać do końca drogi - wymamrotał, bo taka pozycja była dla niego jak najbardziej wygodna.

-Ale... Mamy jeszcze ponad godzinę drogi - zauważył, kciukiem gładząc mostek partnera.

-No właśnie.

***

Ostatecznie Mark zlitował się nad swoim chłopakiem, wybierając w miarę wygodne ramię Jinyounga. Zasnął na nim błyskawicznie, zostawiając Jacksona samego sobie, bo reszta także już przysypiała, a Chińczyk wciąż szukał partnera do rozmów, jak dotąd dręcząc Tuana.

W każdym bądź razie, godzinę później byli już w hotelu. Stuff razem z personelem ich tymczasowego lokum zajęli się bagażami, a JaeBum jako lider, miał ustalić jakie pokoje biorą.

-Będzie siedem pojedynczych - powiedział, ale zaraz usłyszał chrząknięcie Jacksona nad jego uchem - co?

-Sześć - poprawił go - jeden podwójny.

-Huh? - lider, tak samo jak recepcjonistka, która jak dotąd była maksymalnie oczarowana, spojrzeli po nim dziwnie.

-Mark nie zmieścił się w walizce, więc wrzucił kilka rzeczy do mnie - wyjaśnił spokojnie - więc bierzemy pokój razem.

-A co to za problem oddać mu je i zostawić w apartamencie, potem idąc do swojego? - odezwał się Bam, przez co teraz wzrok skupił się na nim.

-Wygodniej będzie wziąć nam podwójny - Wang wzruszył ramionami - w dormie i tak dzielimy jeden pokój, przywykłem - zaśmiał się, wzruszając ramionami.

Touch ✅  / MarksonWhere stories live. Discover now