Rozdział 8.1

15 3 1
                                    

Tris

— Kim jesteś?

To pytanie odbija się w mojej głowie, chociaż to nie ja je zadałam. Kim jest ta dziewczyna? Co ona tu robi? I najważniejsze... Przyjaciel, czy wróg?

— Jestem Sześć — odpowiadam spokojnie patrząc na moją towarzyszkę. — A ty kim jesteś?

Dziewczyna była młodsza ode mnie, na oko, o kilka lat. Miała blond włosy, a jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Bała się.

Niepewnie rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś zagrożenia, jednak kiedy go nie znalazłam, to podeszłam do dziewczyn. Wyglądała, jakby była przerażona moimi ruchami, ale nie chciałam zrobić jej krzywdy.

Uklęknęłam naprzeciw młodszej dziewczyny, która patrzyła na mnie ze strachem w oczach.

— Jak nie chcesz, to nie mów, jak masz na imię. Jesteś głodna? — spytałam, ponieważ usłyszałam jej burczenie w brzuchu.

Dziewczyna niepewnie pokiwała głową, a ja się do niej uśmiechnęłam pokrzepiająco.

— Widocznie jesteśmy na siebie skazane. Poszukajmy czegoś do jedzenia. Masz jakąś broń?

Dziewczyna pokiwała głową i podała mi nóż, który wyglądał jak ten, który mieliśmy w Nieustraszoności. Pokiwałam wdzięcznie głową i ruszyłam razem z dziewczyną do lasu. Nie umknęło jednak mojej uwadze to, że ona jest zielona w walce. Wystarczyło chociażby popatrzyć na jej gest. Oddała mi nóż, jakby czekała na śmierć. W sytuacji zagrożenia już by nie żyła...

— Dlaczego masz na imię Sześć? — spytała młodsza dziewczyna, na co ja się uśmiechnęłam.

— Taką ksywkę nadał mi przyjaciel i w dziwnych sytuacjach została. — Wzruszyłam ramionami. — Wiesz, jak się tu znalazłaś? — spytałam po chwili ciszy.

Pokręciła głową na nie, a mi pozostało jedynie modlić się, żeby nic nas nie zaatakowało. Po pięciu minutach wędrówki młodsza dziewczyna dopadła do jakiegoś krzaka i zaczęła zrywać rosnące na nim owoce. Spojrzała na mnie z uśmiechem i zaczęła mówić.

— Te owoce są jadalne. Wystarczą nam na jakiś czas, ale potrzebujemy również wody i czegoś bardziej pożywnego.

— Skąd wiesz, że te owoce są jadalne? — spytałam patrząc zaciekawiona na dziewczynę.

— Mój ojciec uczył tego moją siostrę, a od niej nauczyłam się ja — odpowiedziała i wzruszyła ramionami, po czym zjadła kilka tych owoców.

— Zerwij ich trochę na później, a ja pójdę coś upolować. 

Dziewczyna chętnie pokiwała głową na moje słowa, a ja ruszyłam przed siebie zastanawiając się nad tym, co się tutaj dzieje i dlaczego mam złe przeczucia, co do  tego, co może w najbliższym czasie się wydarzyć...

Zakapturzonego nie było przy monitorach i nie widział, co się dzieje. On razem z resztą mentorów siedzieli na stołówce i zadawali pytania Zeke'mu, który dzielnie na wszystkie odpowiadał, chociaż niektóre go denerwowały. W końcu wydawało się, że nie wytrzymuje, ale wtedy zakapturzony spojrzał mu w oczy, a ten odetchnął i zaczął mówić dalej.

— Kim wy dla siebie jesteście? — zapytał w pewnym momencie mężczyzna, który jako jedyny nie odwracał od nich wzroku i wpatrywał się uważnie w każdy detal ich mowy ciała.

— Nadawałby się na Nieustraszonego. Ma jaja... — mruknął pod nosem Zeke, a zakapturzony się zaśmiał. — Znamy się bardzo dobrze, chociaż czasami mam ochotę zrzucić go z tyrolki...

To miał być żart, który jednak nikogo nie rozbawił, bo wszyscy wpatrywali się przed siebie w zamyśleniu lub w jego, żeby sprawdzić, czy nie kłamie.

— Namyśliliście się nad moją radą? — spytał w pewnym momencie zakapturzony, a wszyscy, jak na zawołanie spojrzeli na swoje talerze.

— Jaką radą? — spytał nowo przybyły.

— Nad współpracą, bo tu każdy chce działać na własny rachunek, chociaż nikt nie wie, o co tu chodzi. Samotna walka jest skazana na przegraną... — Ostatnie słowa prawie wyszeptał.

— Nie zawsze. — Zakapturzony spojrzał na chłopaka, a ten się uśmiechnął. — Przypomnij sobie naszą... Sześć — powiedział po chwili wahania nad imieniem. — Wiele razy musiała walczyć sama i wygrywała. 

— Ale miała sojuszników... — przypomniał mu tą, jakże istotną rzecz.

— W tym rzecz... — odpowiedział Zeke, po czym się uśmiechnął. — A, żeby zostać sojusznikami trzeba...

— Zaufania, którego tu nie ma — przerwał im pijany mężczyzna, po czym wstał ze swojego miejsca i wyszedł ze stołówki.

To wydarzenie dało im dużo do myślenia, chociaż większość i tak uważała, że powinna walczyć samotnie, bo nie ufała swoim towarzyszom. Jednak Zeke wyjawił zakapturzonemu plan, który mógł sprawić, że wszystko wywróci się o sto osiemdziesiąt stopni...

Igrzyska [WOLNO PISANE]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin