VI

259 21 12
                                    

Silver

'Gdzie ja miałam oczy?', zapytała samą siebie po raz kolejny, obserwując uważnie Kota. Chłopak z upodobaniem obserwował przez okno domu, w którym akurat się znajdowali, grupkę Sztywnych, wgryzających się w całkiem świeże ciało, leżące na ulicy. Już dawno zakończyłaby ten dziwny związek, gdyby nie dwa niepodważalne fakty.

Przede wszystkim bardzo bała się, że zostanie całkiem sama. W swoim życiu kochała tylko jednego człowieka i nie potrafiła nawet udzielić mu należytej łaski, kiedy spotkał go ten sam los co większą część ludzkości - został ugryziony. Nie chciała znowu przechodzić przez to samo, tym razem dodatkowo otoczona współczuciem innych osób. Wcześniej nikt nie wiedział, przez co przechodziła. Nie mieli pojęcia, jak wiele dla niej znaczył. Ona sama nie była tego wtedy do końca świadoma.

Ważniejsze jednak zdawało się to, że bała się Kota bardziej, niż powinna.

Jak bardzo by się nie starała, nie potrafiła tego zmienić. Obawiała się, że jeśli skończy ten związek, stanie się coś bardzo złego. Już od dłuższego czasu dostrzegała w nim coś nowego, coś dziwnego, ale nie mogła się zdobyć na szczerą rozmowę na ten temat z jednym z jej dawnych przyjaciół. Tłamsiła więc w sobie narastający niepokój, licząc na to, że w końcu przejdzie.

- Scar, potrzebuję twojej pomocy - odezwał się nagle Luke, przerywając ciszę, która panowała w pokoju. Silver oderwała wzrok od Kota i spojrzała na nową dziewczynę.

Tak bardzo chciała być częścią tego, co się działo w grupie. Cofnąć czas i nie popełnić błędów, przez które stała się odsuniętym od reszty liderem. Wrócić do beztroskich czasów, kiedy miała przyjaciół.

Przez pewien okres czasu w Sunset Shore wydawało jej się, że odzyskała to, co utraciła, gdy poznała sekrety tamtego miasteczka, bardzo szybko jednak na powrót przestała rozmawiać z kimkolwiek i coraz bardziej zamykała się w sobie. Nieustannie wszystko psuła.

Po raz ostatni spojrzała na swojego chłopaka, po czym podniosła się z miejsca i ruszyła w stronę wyjścia.

- Ava - rzuciła tylko, zanim opuściła pokój.

Dziewczyna nawet nie kryła zaskoczenia, kiedy obie znalazły się na zewnątrz.

- Coś się stało? - zapytała Ava, wsuwając ręce do kieszeni swojej kurtki.

Silver wzięła głęboki oddech.

- Tak. Musimy pogadać.

- O co chodzi?

- O... O Scarlett.

Ava zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała. Początkowo Silver chciała zapytać ją o Kota, ale kiedy tylko otworzyła usta, cały ten pomysł wydał jej się bardzo głupim.

- Widzisz, ja... - zawahała się - Chciałam wiedzieć, co o tym wszystkim myślisz.

- Zaraz, czy ty prosisz mnie o radę? - Ava nachyliła się w jej stronę, jakby nie była pewna, czy dobrze usłyszała - Nie sądziłam, że teraz jesteśmy przyjaciółkami.

Silver spuściła wzrok. Nie podobał jej się ton dziewczyny i nagle poczuła, że jeśli nic więcej nie powie, ta konwersacja nigdzie nie doprowadzi.

- Dobra, słuchaj - powiedziała szorstko, nie patrząc na Avę - Po pierwsze, nie jesteśmy i nigdy nie będziemy przyjaciółkami. Zawołałam cię tylko dlatego, że znasz Kota lepiej ode mnie.

- A co on ma do tego?

- To po drugie. Wcale nie chciałam rozmawiać o Scarlett. Spanikowałam.

Ava skrzyżowała ręce na piersi.

- Wygląda na to, że naprawdę musimy pogadać - mruknęła - Chodźmy stąd. Jeszcze nas ktoś usłyszy.

_____________
J-Dog się do mnie uśmiechnął. No kidding.

The Walking Dead 3Where stories live. Discover now