VII

202 16 10
                                    

Ava

Była samotna, tak straszliwie samotna, jak żaden człowiek nigdy nie powinien być. Najgorszych ludzi tego świata nie kara się w ten sposób. Nawet Avy.

Zrobiła w swoim życiu wiele złych rzeczy. Jeszcze jako dziecko, wiele lat przed wybuchem apokalipsy, sprawiała swoim rodzicom niemałe kłopoty. Kiedy martwi zaczęli budzić się do życia, miała już na swoim koncie liczne kradzieże, czynny udział zamieszkach i jedno usiłowanie morderstwa, co nie do końca było jej winą. Suka przystawiała się do Raula i po prostu musiała się dowiedzieć, gdzie jest jej miejsce.

Ava może i nie zasługiwała na szczęście w takim stopniu jak wiecznie idealny Luke czy wszyscy-mają-mnie-słuchać Silver, ale wciąż była człowiekiem tak jak oni i należało jej się od życia cokolwiek.

Raula poznała bardzo dawno, jeszcze w poprawczaku. Nie potrafiła sobie przypomnieć, jak wyglądało jej życie bez niego i teraz nie dawała sobie rady. Nie mogła patrzeć na Silver i Kota, których od samego początku przyciągał jakiś niewidzialny magnes. Nawet obstawiali z Raulem, kiedy tych dwoje się zejdzie.

Ale to było wtedy, gdy jej chłopak jeszcze żył, a ich wspólny przyjaciel nie zachowywał się jak socjopata. I najwyraźniej nie tylko ona zauważyła zmianę w jego zachowaniu.

- Jestem przerażona - wyszeptała Silver, nie potrafiąc spojrzeć w oczy Avy - To mnie przerasta. Mam wrażenie, że życie ucieka mi między palcami. Wszystkie decyzje, jakie podejmuję, kończą się tragedią.

'Zabiłaś Raula', chciała powiedzieć Ava, ale ugryzła się w język. To nie była pora na tego typu oskarżenia.

- Jeżeli mam być całkowicie szczera, nie czuję się teraz zbyt bezpiecznie - stwierdziła zimno - Sama widzisz, że nasza grupa jest niestabilna. Nie powinniśmy byli zabierać ze sobą nowej - skinęła głową w stronę domu, w którym siedziała reszta grupy.

Silver milczała przez dłuższą chwilę, jakby bijąc się z myślami. Ava czekała cierpliwie, aż liderka zdecyduje się odezwać. Nie zamierzała ułatwiać jej tej sprawy.

- Żałuję, że pozwoliłam ją oszczędzić - przyznała w końcu Silver, zaciskając dłonie w pięści. Po raz pierwszy od bardzo dawna Ava zauważyła u niej oznaki słabości. Nie wiedziała jeszcze, czy to dobrze, ale gdzieś z tyłu jej głowy pojawiła się nieprzyjemna myśl. Zdusiła ją, zanim zdążyła zrozumieć jej sens.

- Wspominała coś o jej starej grupie - zauważyła - Akurat w to jestem skłonna uwierzyć. Nie powinniśmy się tu kręcić.

- Myślisz, że tak po prostu zaufam obcej dziewczynie, która bez powodu obiecuje wyprowadzić nas z niebezpiecznego obszaru, na którym mogą nas zaatakować jej poprzedni kumple?

- Nie. Nawet ty nie możesz być tak ślepa.

Na te słowa Silver parsknęła cichym śmiechem, w którym nie było jednak cienia radości. Avę znów ukłuła ta sama myśl.

'Ta dziewczyna zaprowadzi nas na pewną śmierć.'

- Jutro z samego rana opuszczamy to miejsce - zdecydowała stanowczo Ava, czując nagły przypływ energii. Zrozumiała, że jeżeli nie weźmie spraw w swoje ręce, ich historia zakończy się szybciej, niż powinna. - Sprawą Scarlett zajmiemy się po drodze. A co do Kota...

- Coś wymyślę - przerwała jej Silver - Mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie. Nie powinnam była cię niepokoić.

Ava przygryzła wargę, zastanawiając się, czy powinna kontynuować ten temat. Zdecydowała, że nie ma nic do stracenia.

- Mam wrażenie, że to wszystko bardzo źle na niego wpłynęło. Sunset Shore, cała ta cholerna strzelanina, śmierć... - urwała, bo poczuła, jak niewidzialna ręka zaciska się jej na gardle.

The Walking Dead 3Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang