IV. To był przypadek, że dowiedziałem się prawdy..

4.6K 355 873
                                    

 To był przypadek, że dowiedziałem się prawdy..


Harry nie zadzwonił.

Oczywiście.

To nie tak, że mężczyzna naprawdę był dłużny Louisowi jakiekolwiek wyjaśnienia, serio.

On po prostu od zawsze marzył o poznaniu Harry'ego z tej osobistej i nieznanej wszystkim strony, by przekonać się na własnej skórze, czy Styles faktycznie był tak cudownym człowiekiem poza kamerami jak wszyscy go opisywali.

No i możliwe,że naprawdę nadal miał nadzieje, iż może jakimś malutkim cudem byłby wystarczająco dobry, by Harry się nim zainteresował w jakikolwiek sposób.

Nie oceniajcie.

Jasemin oczywiście pojawiła się na zajęciach dwa dni później w środę i przez cały czas dobrze się bawiła, a Harry mimo tego, że się spóźnili przez większość czasu stał w swoim ulubionym miejscu na korytarzu i obserwował ją z dumnym uśmiechem przez szklaną powłokę. Tak było, dopóki jego telefon nie zadzwonił pierwszy, drugi i trzeci raz, odrywając go od obserwowania swojej córki. 

Louis naprawdę starał się nie patrzeć w jego stronę i skupić całą swoją uwagę na dzieciach, które wręcz go uwielbiały. Jedna z dziewczynek nawet wydawała się być nim kompletnie zauroczona co było dość słodkie, gdyby wziąć pod uwagę to, że miała całe trzy latka i mogłaby być jego córką.

Gdy zarządził kilka minut przerwy i dzieci ze szczęśliwymi okrzykami pobiegły po swoje butelki z wodą głośno rozmawiając i wręcz przekrzykując się nawzajem, Jasemin podeszła do niego z nieśmiałym uśmiechem i przysiadła u jego stóp na podłodze krzyżując swoje nogi.

-Przepraszam, że się spóźniliśmy, Harry miał jakieś sprawy do załatwienia– szepnęła, podnosząc na Tomlinsona swoje nieśmiałe spojrzenie po czym jej wzrok powędrował w stronę szklanych drzwi, za którymi Harry widocznie kłócił się z kimś przez telefon na co wskazywały jego obszerne ruchy ręki i zmarszczone w złości brwi.

-Nie ma sprawy, księżniczko. Wszystko w porządku, to nic takiego– uśmiechnął się lekko gładząc jej włosy po czym sam niepewnie spojrzał w stronę drzwi i westchnął cicho, naprawdę zaczynając się niepokoić całą tą sprawą.

Harry natychmiast po zakończeniu zajęć zabrał Jasemin, posyłając Louisowi przepraszające spojrzenie i szybko pomagając swojej córce założyć kurtkę i czapkę oraz zmienić buty z tych sportowych na zimowe, po czym wyszli prędko z sali, nawet się nie żegnając.

Sytuacja powtórzyła się na piątkowych i poniedziałkowych zajęciach, przez co Louis dosłownie zaczynał wariować z potrzeby informacji. Naprawdę niczego już nie rozumiał, a Harry nie ułatwiał tej sprawy w żaden sposób, co spotkanie wyglądając jakby śpieszył się jeszcze bardziej niż poprzednim razem.

Gdy nadeszło środowe popołudnie i Louis oznajmił dzieciakom, że zajęcia dobiegły końca i mogą wracać do domu na sali znowu zapanował ogromny chaos, a krzyki małych tancerzy okazały się okropną męczarnią dla jego wrażliwych uszu. Patrzył przez moment jak dzieci się ubierają i wychodzą ze swoimi mamami, po czym skierował się w stronę sprzętu żeby powyłączać wszystko tak jak robił to zawsze. Zamykał właśnie laptopa, a muzyka urwała się nagle, sprawiając, że na sali zapanowała kompletna cisza. Wzdrygnął się, słysząc drażniący dźwięk dzwonka swojego telefonu uniósł brwi, zerkając w jego stronę i widząc napis "Harry" migający na jego ekranie. Szybko chwycił urządzenie w dłoń i bez zastanowienia odebrał połączenie.

Dance with me baby, like the world is ending.. |larry stylinson pl|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz