XI. Ale wtedy obydwaj zawiedliśmy...

4.1K 257 583
                                    


Ale wtedy obydwaj zawiedliśmy...

  – My moonlight... – Liam uśmiechnął się do Louisa, trzymając na kolanach rozpromienioną Jasemin, gdy rozmawiali przez Skype podczas sylwestrowego poranka, w czasie, w którym Harry brał odświeżający prysznic przed udaniem się na próby poprzedzające jego wielki występ. Niebieskooki odwzajemnił niepewnie uśmiech, wiedząc, że mężczyzna nawiązuje do zdjęcia, które dodał na swojego Instagrama poprzedniego wieczoru, zaraz po tym, gdy wzięli wspólną, rozgrzewającą kąpiel w tej ogromnej wannie, w jaką wyposażona była ich łazienka. Nie dało się ukryć, że fotografia była naprawdę piękna, zrobiona wtedy, gdy obserwowali wspólnie oddalający się lampion, przyciśnięci blisko siebie, a światło księżyca, oświetlało ich twarze.– Piękne zdjęcie.

  – Tak wiem, ja... Też mi się podoba.– Wyznał szczerze, posyłając Jasemin dziwną minę, na którą dziewczynka od razu zaczęła głośno chichotać. Była niesamowicie urocza.

  – Lou! Czy ty wiesz, że wujek Liam ma pieska?! Jest najsłodszy na świecie!– Pisnęła, sprawiając, że temat zdjęcia odszedł w niepamięć, ponieważ cała ich uwaga, skupiła się na blondynce, wręcz zakochanej w małym stworzonku, które przygarnęła na swoje kolana, gdy tylko Liam je zawołał. Bawiła się jego uszkami, gdy pokazywała psa Louisowi dosłownie od każdej strony, dbając by przyjrzał się mu też dokładnie od tyłu, po czym dumnie oznajmiła, że chce dostać od nich identycznego pupila.

Harry opuścił łazienkę kilka minut później, osuszając swoje mokre włosy ręcznikiem, gdy nago podążał w stronę walizki, chcąc znaleźć w niej jakieś wygodne ubrania na czas prób. Miał szczęście, że kamerka nie łapała tego obszaru pomieszczenia, w którym bezwstydnie paradował ze swoim bladym tyłkiem na wierzchu, ponieważ jego córka, mogłaby mieć po tym niezłą traumę.

  – Harry, słyszałeś? Kupujemy pieska.– Zagruchał Louis, obserwując jak mężczyzna naciąga na siebie ubrania, nim podszedł do łóżka i spojrzał na ekran, wciskając się na miejsce obok Louisa, oddzielające jego ciało od brzegu materaca. Posłał dziewczynce całusa, nim zerknął na profil niebieskookiego i uniósł lekko brwi szepcząc ciche "Czyżby?".– Mhm, twoja najdroższa córeczka właśnie zażądała ode mnie podobnego... Przepraszam. Identycznego pieska jak ten Liama. Nawet jego tyłek ma być taki sam.

  – Och, tak, tyłeczek taki sam...– Harry skomentował lekko rozśmieszony, patrząc jak Jasemin tarmosi psa po drugiej stronie połączenia i obcałowuje  jego pyszczek, chichocząc słodko, gdy polizał jej nosek. 

Cóż, w takim razie musieli kupić jej tego psa, racja?

________________

Całe to przedsięwzięcie było ogromne i Louis już na próbach, podczas których towarzyszył Harry'emu był w szoku, gdy ze specjalnie wyznaczonego balkonu dla VIP-ów oglądał go podczas wykonywania piosenek, jednak to nie równało się z jego głównym występem, gdy wszędzie dookoła zrobiło się ciemno, a neony i ekrany błyszczały, sprawiając, że całe Times Square wypełnione niezliczoną liczbą ludzi świeciło razem z nimi.

Ludzie oszaleli, gdy tylko Styles w swoim pięknym, czerwonym garniturze od Gucciego pojawił się na metalowym podeście, który podczas wykonywania pierwszej piosenki, podjechał z nim ku górze do jednego z balkonów, gdzie znajdował się zespół muzyczny Harry'ego, który Louis miał okazję poznać podczas prób.

I, tak. Harry nadal nazywał go wtedy swoim Louisem.

Cztery piosenki minęły bardzo szybko i mężczyzna nawet nie zorientował się, gdy melodia Sign Of The Times zawładnęła całym placem, a Harry zaczął latać ponad tłumem.

Dance with me baby, like the world is ending.. |larry stylinson pl|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz