Rozdział 6

47 4 1
                                    

Pinkie POV

Szybko pomogłam zapiąć stanik Rainbow. Gdy tylko wstałam usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Witam moje ulubione dziewczynki!-powiedział z udawanym zachwytem. Był ubrany inaczej niż zwykle, teraz miał na sobie białą koszulę z podwiniętymi rękawami i czarne spodnie. Zazwyczaj ubierał się w garnitur, ciekawe co go skłoniło do tak "drastycznej" zmiany stylu.
-Mamy dla was pewną propozycję, ale musicie zdecydować między sobą, która z was ma dostąpić tego zaszczytu i pójdzie z nami na małe zwiady. Jeśli nie to sam wybiorę.
Popatrzyłyśmy się na siebie, co on mógł mieć na myśli? 
-Pinkie, myślę, że powinnaś zostać, nie wiemy co on kombinuje.-szepnęła do mnie Rainbow.
-Nie, nie, nie...-Pokręciłam głową.- Jesteś ranna, nie chcę żeby coś jeszcze ci się stało. Zostań tu, poradzę sobie.
-Jesteś tego pewna? 
-Jestem, w razie co to poderżnę mu gardło jak temu królikowi.
Rainbow westchnęła i kiwnęła głową. Widziałam dezaprobatę w jej oczach, ale cieszę się, że jednak wybrałyśmy.
-No, co tak stoicie? Mam tam iść i wyszarpać jedną siłą?-powiedział już poddenerwowany czekaniem. Wysunęłam się przed Rainbow i popatrzyłam mu w oczy.
-Ja pójdę. 
Uśmiech na jego wargach się poszerzył. Kiwnął głową do swojego kolegi a on zaczął do mnie podchodzić. Złapał mnie za włosy i pociągnął jakbym była niczym. Usłyszałam krzyki Dashie w tle ale powiedziałam jej, żeby nie podchodziła. Uderzyłam się o kant stołu i się przewróciłam. Niestety nie dostałam nawet szansy się podnieść a ten wyrostek dalej mnie ciągnął. Próbowałam się jakoś podciągnąć rękami, ale dalej czułam ogromne napięcie na skórze głowy. Gdy przeciągnął mnie przez próg zauważyłam, że Rainbow biegnie w naszą stronę. Niestety drugi mężczyzna zamknął drzwi zaraz przed jej nosem. Słyszałam tylko jej krzyki i desperackie bębnienie w drzwi. 
Zaciągnęli mnie długim, ciemnym korytarzem do pokoju, w którym stała mała komoda, łóżko i stolik z krzesłem. Z sufitu zwieszała się lampa, której abażur był pokryty grubą warstwą kurzu. Zapach był przyjemniejszy niż w tamtym pomieszczeniu, ale dalej czuć było w nim wilgoć. Stara kwiecista tapeta miejscami odrywała się od ściany. Na komodzie przy łóżku stała mała lampka, była zaświecona i swoim słabym światłem oświetlała pomieszczenie. Nad łóżkiem było okno zasłonięte grubymi, musztardowymi zasłonami rodem z PRL. Było tu przytulniej niż w reszcie budynku, był tu nawet mały grzejnik na baterie. Niestety byłam tam wrzucona jak ostatnia suka przez co zdarłam sobie kolano. Trafiłam na zimną podłogę. Usłyszałam za sobą dźwięk zamykanych drzwi, poznałam jednak, że są one z drewna. 

-No, no... Widać zostaliśmy sami.
Facet w koszuli odwrócił mnie nogą na plecy. Z kieszeni spodni wyciągnął papierosy i zapalniczkę. Patrzyłam bezradnie jak odpala papierosa. Nachylił się nade mną tak, że dobrze widziałam jego twarz. Miał kruczoczarne włosy z przedziałkiem po prawej. Były lekko zmierzwione, pewnie przez wiatr. Lekki zarost sprawiał, że wyglądał starzej niż powinien. Oczy brązowe, podkrążone, jakby nie spał po nocach (w sumie sama bym nie spała jakbym miała tyle rzeczy na sumieniu). Jedno ucho miał przebite.
-Miałem takie przeczucie, że to ty będziesz tą, która się na to zdecyduje.-powiedział po czym wypuścił na mnie chmurę dymu. Zaczęłam kaszleć, nigdy nie lubiłam zapachu papierosów a co dopiero dymu. Ten zaczął się śmiać.
-Czyżby cię to drażniło? Och, przepraszam w takim razie go zgaszę.
Wyciągnął moją rękę po czym zgasił swojego peta na wewnętrznej stronie mojego nadgarstka. Jęknęłam z bólu wyrywając rękę. Łza stoczyła się po moim policzku. 
-Zatrzymaj te łzy, przydadzą ci się na to co zaraz zamierzam z tobą zrobić. 
Wyprostował się i spojrzał na mnie. Bałam się tego co zaraz może się wydarzyć, ale nie miała dokąd uciec. Moje serce było jak oszalałe, ale ciało pozostawało w bezruchu sparaliżowane strachem. Wtedy zaczął rozpinać swój pasek. 


[MLP] [Human AU] Noc za nocą.Where stories live. Discover now