Prolog

59 6 0
                                    

Z dzieciństwa Henrietta pamiętała jedynie zimno, głód oraz ubrania mokre od deszczu. Żyła na ulicy z matką odkąd sięgała pamięcią, lecz kiedy miała pięć lat została sama. Musiała nauczyć się żyć na nowo. Do tej pory zawsze mama zdobywała jedzenie, teraz Henrietta zmuszona była żebrać o kawałek czerstwego chleba.

Niestety, ludzie w Lordaeron nie należeli do hojnych. Henrietta prawie codziennie przymierała głodem, dopóki nie zaczęła kraść z pobliskich straganów. Nikt nie zwracał uwagi na małą, brudną dziewczynkę w łachmanach. Bywały lepsze i gorsze dni, czasem udało się jej zdobyć jedynie jabłko, innym razem nawet cały bochenek ciepłego pieczywa.

Tak minęły trzy lata samotnego życia na ulicy. Henrietta co noc śniła o miękkim łóżku i puchowej, ciepłej pościeli. Kiedy nie mogła zasnąć, spacerowała po ulicach miasta i zaglądając w okna domów, marzyła o kochającej rodzinie. Często siedząc skulona w jakimś ciemnym zaułku, Henrietta płakała gorzkimi łzami za matką. Ona jedyna była jej bliska, kochała ją całym sercem, była gotowa zrobić dla niej wszystko. Henrietta nigdy nie myślała, że jej los może się tak radykalnie odmienić.

Pewnego dnia, podczas kradzieży kilku jabłek ze straganu grubego kupca, została przyłapana na gorącym uczynku. Właściciel stoiska trzymał jej malutką rączkę niezwykle mocno i mimo szarpania, Henrietta nie była w stanie się uwolnić. Rycerze już biegli, ludzie wokół krzyczeli i wyzywali dziewczynkę. Gruby kupiec z czerwoną jak burak twarzą opowiadał strażnikom całą sytuację. Henrietta nie była już w stanie nawet płakać, od wrzasków straciła głos. Nagle ludzie zaczęli się rozchodzić na boki, a potem wszyscy zamilkli. Dziewczynka ośmieliła się spojrzeć w górę i ujrzała samego Lorda Uthera Lightbringera.

- Co tu się dzieje? - zapytał przybyły mężczyzna.

- Panie, ta mała okradła tego oto kupca. Zamierzaliśmy ją zabrać do aresztu - odpowiedział kapitan straży.

Lord Uther uważnie przyglądał się Henrietcie.

- Ile masz lat, dziecko?

- Osiem - odpowiedziała dziewczynka.

- Masz rodzinę?

- Nie. Moja mama umarła jak miałam pięć lat.

Lightbringer spojrzał na rycerzy.

- Czy nie widzicie, że to dziecko jest głodne? Żyje na ulicy! Natychmiast się rozejść! - rozkazał.

- Panie, ale moje jabłka... - zaczął kupiec.

- Masz swoją zapłatę, chciwcze. - powiedział Uther, rzucając kupcowi złotą monetę. - Chodź ze mną, dziecko. Jak masz na imię? - zapytał, biorąc dziewczynkę na ręce i idąc w stronę wierzchowca.

- Henrietta. Gdzie jedziemy?

- Do domu, Henrietto.

Lovecraft - World Of Warcraft ParodyWhere stories live. Discover now