Problem of kitten

51 8 4
                                    

... i tak musiał wziąć kąpiel, a woda w studni pewnie była zimna a to dobrze bo powinna mu pomóc z pewnym problemem.
Ravi nie miał pojęcia co zrobić, gonić go czy nie? Możliwe że jeżeli teraz pobiegłby byłoby za późno i starszy byłby już za kotarą. Z drugiej strony nie chciał żeby był chory i to chyba z jego winy bo jakoś tak dziwnie na niego zareagował rano. Po krótkim namyśle wziął ze sobą dość duży ręcznik i puścił się biegiem. W tym czasie Leo już napełnił balię lodowatą wodą i rozebrał się. Wszedł do niej jak najszybciej. Ciężko mu się oddychało. Czuł jakby coś ściskało mu gardło a w skórę wbijały się miliardy igiełek. Nie pomagało. Pomyślał że jeszcze trochę dłużej i może coś to da. Tak się nie stało. Za to coraz zimniej mu się robiło. Czuł krew która coraz wolniej przepływała w jego żyłach. W pewnym momencie w oczach pojawiły się mroczki. Nic już nie widział tylko ciemność i okropne zimno a potem ciepło na swoich ramionach i odległe wołanie, z każdą chwilą coraz bardziej powielane przez echo. Odpłynął. Wonshik który trzymał go w ramionach postanowił go wyjąć z balii. Nie przejmował się jego nagością, nie było to ważne biorąc pod uwagę że zaraz mógł dostać poważnej hipotermii albo jego oddech mógł całkowicie zniknąć. Podniósł go lekko. Całkowicie zimny, jegi usta z czerwieni jaką widział jeszcze chwilę temu przeszły w siny fiolet a skóra poczerwieniała w niektórych miejscach. Opatulił go szczelnie ręcznikiem, jedną rękę wysunął mu pod szyję a drugą pod kolana. Przytulił go jak najmocniej w nadziei że przekaże mu trochę swojego ciepła. Jeszcze raz sprawdził czy jest odpowiednio okryty aby potem nie zostać zabitym z rąk Leo. O ile ten sam przeżyje... Wyjrzał zza kotary czy ktoś znajduje się na zewnątrz. Nikogo nie było. Pustka, chyba było jeszcze za wcześnie. Przebiegł jak najszybciej przez dziedziniec obok wielkiej wiśni i wbiegł na korytarz prowadzący do pokoi. Przymierzył cały do końca zmierzając do ich pokoju. Hongbin, Ken i Hyuk szli w tą samą stronę co Wonshik, do pokoju w którym mieszkali żeby zobaczyć co oni tam robią bo Leo chodził ostatnio jakiś taki bardziej wesoły. Ravi wyminął ich sprawnie. Jacy byli zszokowani widząc Shika z ich prawdopodobnie nagim, okrytym jedynie ręcznikiem hyungiem w jego ramionach. Tylko tyle zdążyli zobaczyć. Ta trójka popatrzyła na siebie porozumiewawczo podejrzewając zupełnie co innego nic to co stało się na prawdę. Ravi wbiegł do pokoju, ułożył starszego na jego posłaniu. Chyba powoli odzyskiwał świadomość na co młodszy odetchnął z ulgą. Postanowił przykryć go kocem i wymienić ręcznik na suchy. Przyniósł też swoją pościel i okrył go. Nie wiedział za bardzo co zrobić żeby go ogrzać. Rozejrzał się po pokoju. Mały przenośny grzejnik. Przesunął go jak najbliżej. Po chwili widząc ze nie daje to zbyt wielkich rezultatów przytulił Taekwoona. W tym momencie trójka którą przed chwilą wyminął weszła do pokoju.
-A ja wiedziałem!-wykrzyknął Ken.
-Ale to ja pierwszy o tym pomyślałem!-odezwał się Hongbin.
-Ta, jasne wy sobie mówcie to ja ci to zasugerowałem-dołączył się Hyuk.
-Przepraszam?! O czym w mówicie, wlazł do lodowatej wody bo mu się kąpieli zachciało! Poszedłby ktoś po senseia jeżeli chcecie żeby żył, co?!-krzyknął zdenerwowany Wonshik.
-C-co?-zapytał z niedowierzaniem Hongbin.
-Rusz się!-popchnął go w stronę drzwi Ken. Pobiegli po ich opiekuna a Hyuk po możliwie jak najwięcej okryć żeby hyung nie zamienił się w sopel lodu. Ravi jeszcze chwilę przytulał Leo ale słysząc kroki pomyślał że lepiej żeby nie widzieli ich w takiej sytuacji. To był jednak Hyuk a nie sensei. Ledwo co szedł bo miał tyle pościeli że nie widział nic przed sobą. Ravi zerwał się i brał kolejno wszystkie okrycia które wpadły mu w ręce i przykrywał nimi starszego. Hyuk do niego dołączył. Kiedy sensei z Hongbinem i Kenem wbiegli Taek był już okryty wszystkimi przeniesionymi przez Hyuka kołdrami.
-Co się dzieje-zapytał z lekką zazipką sensei.
-No hipotermii zaraz dostanie o ile już jej nie ma! Mógłby sensei coś zrobić?-wykrzyknął Ken po japońsku.
-Mmm...-ciche mruczenie wydobyło się z pod stosu który się utworzył a chwilę później usłyszeli przyspieszony i zagłuszony okryciami oddech. Wszyscy odwrócili się w stronę kupki. Ravi podszedł i zabrał kilka okryć ze starszego aby mógł swobodnie mówić.
-Przynieście herbaty! Gorącej!-wykrzyknął sensei widząc sinego Taekwoona. Hyuk znowu puścił się biegiem, tym razem w stronę jadalni.
-R-ravi?-cichym i słabym głosem Leo zawołał młodszego-zimno, p-pomóż mi. Proszę...-zaczął okropnie dygotać.
-Ja nie wiem co robić! Czemu nic nie robicie!?-krzyknął żałośnie w stronę zaniepokojonych obserwatorów całej akcji.
-N-nie mogę się r-ruszyć j-ja...-w tym momencie młodszy położył dłonie na jego policzkach-nie u-umiem oddychać-zaczął kaszleć już na końcówce tlenu w płucach a następnego wdechu nie był w stanie wykonać. Pojedyncza łza spłynęła po sinym i bladym policzku Taekwoona.
-J-ja... Żegnaj.
Nie wierzył w to że uda im się go uratować, chciał się pożegnać. Zorientował się ile znaczy dla niego młodszy. Nawet Zorientował się że będzie tęsknił nawet za pozostałą czwórką kretynów. Uśmiechnął się na wspomnienia które pojedynczo przelatywały mu przed oczami i znowu odpłynął. Nie wiedział jak to się skończy ale coś ciepłego przyległo do jego policzka i nie były to dłonie młodszego...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem czemu ale była przerwa ale powracam na troszkę i jest mały problem bo nie mam weny ale kiedyś chyba musi wrócić co nie

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 14, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ren'ai inu  {LR/Wontaek-Vixx}Where stories live. Discover now