Ch.15

289 49 3
                                    

Jelenie oczy zatrzepotały, gdy promienie słońca załaskotały jego policzki. A ciężkie powieki Luhan'a zmusiły się do otwarcia, to naprawdę było bolesne zmierzać się z nowym dniem.

- W końcu się obudziłeś, śpiochu, wstawaj.- Luhan ziewnął i warknął nisko po tym jak głos Yixing'a odbił się boleśnie głośno w jego pulsującej głowie. Przeciągnął się jak leniwy kot i wyprostował swoje ciężkie ciało na łóżku. - Daj spokój, Lu. Spóźnisz się do pracy.

Luhan zmusił się do małego uśmiechu na swoich ustach, gdy jego najlepszy przyjaciel stał tuż przy jego łóżku. Delikatnie trzepiąc swoimi włosami jakby został obudzony jak małe dziecko do szkoły. Oczy nauczyciela wypełniły się łzami na myśl o jego małym dziecku, sposób w jaki Sehun rzucił mu w nocy te okrutne słowa odchodząc z Zhiyu. Jak gdyby jego bolesna przeszłość powtarzała się po raz kolejny.

-Luhan? - Powiedział mężczyzna przechylając swoją głowę aby napotkać zmartwione oczy Yixing'a. - Jak... jak się czujesz?

- Ze mną...ze mną wszystko w porządku. - Udało mu się cicho szepnąć z delikatnym uśmiechem, który szybko zniknął gdy Yixing delikatnie ujął jego bezwładną dłoń. Usta Luhan'a zwinęły się w cienką linię, zmuszając swoje łzy do pozostania w jego oczach. - Nie, ze mną nie jest w porządku, Yixing. Czuję się jakby... czuję się jakby moje serce zostało ze mnie wyrwane.

- Shhh...w porządku, będzie z tobą dobrze, Zhiyu... Zhiyu wciąż jest w pobliżu, prawda? Wszystko będzie z nim w porządku. - Luhan schował głowę w klatce piersiowej swojego najlepszego przyjaciela, wylewając swoje łzy w jego koszulkę.

Yixing głaskał włosy jego płaczącego przyjaciela, gruchając i próbując ukoić odrobinę jego bólu. Luhan powiedział mu wszystko wczoraj, odkąd poznał Zhiyu aż następnie do nagłego pojawienia się Sehun'a, i na koniec o przyjęciu urodzinowym jak i przewlekłej chorobie Zhiyu.

-Jesteś.. jesteś p-pewny, Yixing?

- Tak, jestem pielęgniarzem a mój mąż lekarzem. Będzie dobrze, duże dziecko, ze Zhiyu będzie w porządku. Poprosimy o dokumenty Zhiyu, jeśli... jeśli Sehun da na to zgodę, a następnie porównamy wyniki po wykonaniu testów.

- C-co... co jeśli nie b-będę pasował? - Yixing uśmiechnął się smutno, delikatnie głaszcząc plecy czkającego mężczyzny.

- W porządku, Luhan. Nawet jeśli nie, zawsze są inne opcje, Zhiyu wciąż jest młody i silny.

- Tak... tak, jest silny, wiem że jest.

- Oczywiście, ponieważ jest twoim dzieckiem.

***********

-Ehm..

Luhan głośno odchrząknął gdy szedł korytarzem do swojego biura aby spotkać wzrok swoich współpracowników, Jimin'a i Taehyun'ga całujących się pod ścianą. Posłał im krzywy uśmiech i mrugnął do zestresowanych mężczyzn zanim poszedł dalej do swojego biura, mijając ich.

- Upewnijcie się że nie będziecie tego robić przy dzieciach, dobrze? - ostrzegł z żartobliwym wzrokiem i zamknął drzwi po usłyszeniu cichego."tak jest." od nowych zakochanych ptaszków.

Uśmiech Luhan'a zniknął, gdy był już bezpiecznie schowany w swoim małym biurze. Czuł się strasznie zmęczony i zmarnowany, spędzając kolejny dzień w pracy, patrząc na nowo zakochanych, przypominając jego dziewięć miesięcy będąc zamkniętym w posiadłości Sehun'a. A później zaczął nauczać te małe aniołki. Patrząc na nich bawiących i śmiejących się razem ze sobą jak i wokół niego, to wszystko przypominało mu jego własne dziecko.

Yours, Mine and Ours |HunHan|Where stories live. Discover now