5.Rozdział

1.1K 95 2
                                    

Podniosłam się z łóżka przecierając oczy. Znowu zasnęłam w ciągu dnia. Lo poszła pod prysznic, a ja położyłam się na kanapie. Zamknęłam oczy tylko na moment, a otworzyłam prawie godzinę później. No tak, w końcu ostatnimi czasy się nie wysypiam. Prawie każda noc wygląda tak samo. Bez Lauren nie jestem w stanie zasnąć. Powoli ruszyłam w kierunku łazienki. Weszłam do środka, nie marnując czasu na pukanie. Moim oczom ukazała się blada szczupła sylwetka. Zaczęłam się jej przyglądać, nie pomijając żadnego kawałka skóry. Na łopatce zauważyłam mały tatuaż, przedstawiający kruka w locie.

-Nie wiedziałam, że masz tatuaż.

-A ja nie wiedziałam, że jesteś małym podglądaczem. - Zaśmiała się dziewczyna. - Zrobiłam go jeszcze zanim się poznałyśmy, mam kolegę który robi takie cudeńka. Kupił wtedy nową igłę i potrzebował kogoś, na kim mógłby przetestować. Tatuaż jest idealny. - Dodała, muskając dłonią czarny ślad na skórze. Odwróciła się twarzą do mnie i zaczęła wpatrywać intensywnie w moje oczy. Uwielbiałam ten moment, kiedy mogłam rozpływać się w jej intensywnym zielonym spojrzeniu. Przybliżyła się lekko i położyła dłoń na moim policzku. Delikatnie musnęła moje usta swoimi pełnymi wargami. Automatycznie moją twarz oblał rumieniec. Położyłam ręce na jej biodrach i odwzajemniłam pocałunek, który z minuty na minutę stawał się coraz namiętny. Gdy zabrakło nam powietrza odsunęłyśmy się od siebie ciężko dysząc. Oczy dziewczyny momentalnie pociemniały i dało się wyczytać z nich pożądanie. Wykrzywiłam usta w triumfalnym uśmiechu, koniec tego dobrego. Widać było, że czekała na więcej. Nie chciałam teraz przerywać tak samo jak ona, ale cóż to za przyjemność otrzymać wszystko na tacy. Zakazany owoc smakuje lepiej i inne takie bezsensowne pierdoły.

-Ubierz się i zejdź do kuchni, zrobiłam obiad. - Zakomunikowałam wychodząc z pomieszczenia. Słyszałam za sobą protesty i obelgi płynące z ust mojej przyjaciółki. No właśnie, przyjaciółki. Od jakiegoś czasu jesteśmy dla siebie zdecydowanie kimś więcej. Chciałam dzisiaj to oficjalnie potwierdzić. Czułam podekscytowanie i przyjemne mrowienie rozchodzące się po całym moim ciele. Nałożyłam na dwa talerze po kawałku lasagne i zapaliłam świeczki. Lauren siadając do stołu była wyraźnie zszokowana, w końcu na co dzień nasze posiłki wyglądały nieco inaczej.

Przyglądałam się dziewczynie, która męczyła widelcem marchewkę. Czekałam na odpowiedni moment, ale coraz bardziej zaczynałam się martwić, że takowy dzisiaj nie nastanie. Na szczęście Lauren odpuściła sobie zabawę jedzeniem i w końcu skupiła się na mnie.

-Chcesz czegoś, że się tak na mnie gapisz? - Zapytała lekko poddenerwowana, odkładając widelec. Zepsuła całą romantyczną atmosferę, na którą w sumie składały się świeczki i.... świeczki? Nie byłam mistrzem w tych sprawach, ale przynajmniej się starałam.

-W sumie to tak, mam pytanie. - Powiedziałam wstając od stołu i chwytając ją za ręce. Spojrzałam w jej ciemne tęczówki, w których widziałam podekscytowanie. - Lauren, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? - Zapytałam niepewnie. Mimo iż zachowywałyśmy i czułyśmy się jak partnerki już od dawna, chciałam uzyskać oficjalne potwierdzenie. Móc nazywać ją moją Lo

-Oczywiście Camila. Jak mogłabym odmówić tak słodkiej istocie? - Zaśmiała się ukazując tak uwielbiany przeze mnie biały uśmiech. Złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku.

-Kocham Cię, Lo. - Z moich ust wydobyły się te dwa magiczne słowa, które do nie tak dawna dla mnie nie istniały. W odpowiedzi brunetka czule mnie objęła i wyszeptała wprost do mojego ucha:

-Ja Ciebie też Camila, najbardziej na świecie. - Moje imię w jej ustach brzmiało tak pięknie. Wymawiała je z taką delikatnością w głosie, jakby obawiała się, że gdy wypowie je w zły sposób coś może mi się stać. Czy tak właśnie wygląda szczęście? Jeśli tak, dopiero teraz go zaznałam.

Obejrzałyśmy jakiś film i Lo musiała zbierać się do domu. Niechętnie pożegnałam ją, po czym poszłam się wykąpać i skończyć odrabiać lekcje. Mój telefon zawibrował, informując mnie o powiadomieniu z jakiegoś portalu społecznościowego. Lauren ustawiła status w związku i mnie oznaczyła. Dodała do tego nasze selfie, które zrobiłyśmy w dniu w którym się poznałyśmy, nad jeziorem. Poczułam przyjemne ciepło w środku. Wiedziałam, że to nie polepszy naszej sytuacji w szkole. Tak naprawdę teraz czekało nas najgorsze, ale razem jesteśmy w stanie przetrwać wszystko. Zadzwoniłam do dziewczyny na wideo czacie. Rozmawiałyśmy cały wieczór. Każda chwila spędzona na rozmowie z nią, lub po prostu w jej obecności była magiczna i mogłaby trwać wiecznie. Przy niej smutek i nuda nie istniały. Na początku nie byłam pewna co do moich uczuć, ale teraz dziękuję samej sobie, że dałam nam szansę.

______________________________________________________________________________

Na dziś to tyle rozdziałów myślę że się podoba :) Następny wstawię dopiero we wtorek.

życzę miłego czytania jak i również dnia :)

Jeśli Spróbuję { CAMREN FF }Where stories live. Discover now