6.Rozdział

988 80 4
                                    


Weszłam do szkoły rozglądając się za Lauren. Rano napisała mi, że nie może po mnie przyjechać, bo ma coś do załatwienia przed lekcjami. Nie miałam nic przeciwko, wyszłam z domu wcześniej i urządziłam sobie spacer do szkoły. Całą drogę rozmyślałam nad naszym związkiem. Jesteśmy razem prawie trzy miesiące i dotychczas układało nam się świetnie. Niestety ostatnio Lo coraz rzadziej do mnie przyjeżdża, podczas rozmów jest jakaś nieobecna. Próbowałam ją wypytać czy coś się stało, ale każda moja próba kończyła się sprzeczką. Może ma problemy rodzinne? Nie, to raczej nie możliwe. Jej rodzice zmarli kilka lat temu w wypadku samochodowymi i dziewczyna mieszkała ze starszym bratem, z którym świetnie się dogadywała. Może ma problemu z nauką? Albo znalazła sobie kogoś innego? Nie mogę tyle nad tym rozmyślać, bo do głowy przychodzą mi różne czarne scenariusze. Dzisiaj popołudniu Lo miała do mnie przyjść, więc liczyłam, że dowiem się czegoś więcej na temat jej dziwnego zachowania.

***

Pierwszą miałam chemię, więc najszybciej będzie pójść przez stołówkę. Ruszyłam spokojnym krokiem w tamtym kierunku. Przy jednej z kolumn moim oczom ukazała się brązowa czupryna. Lo? Ponoć miała coś pilnego do załatwienia... Podeszłam bliżej lekko zdenerwowana. Co ona tu mogła robić? Wątpię, żeby tą pilną sprawą było odwiedzenie pustej jeszcze rano stołówki. To co zobaczyłam, potwierdziło moje najgorsze przypuszczenia. Lauren całowała się z inną dziewczyną. Stanęłam oniemiała, a do moich oczu napłynęły łzy.

-Lo... - wyszeptałam zasłaniając usta ręką. Dziewczyna odsunęła się, ukazując twarz swojej kochanki. Tego się nie spodziewałam. To był jakiś koszmar. Moja Lauren, całowała się z tą samą brunetką, przed którą kilka miesięcy wcześniej mnie obroniła. Moje serce momentalnie rozpadło się na milion kawałków, a przed oczami przeleciały mi wszystkie wspólne chwile. Szczere rozmowy, wycieczki, pocałunki... Połączyłam ze sobą fakty, przecież Lo opowiadała mi, że ta dziewczyna była jej pierwszą miłością. Ale to ja miałam być ostatnią...

-Ca-Camila, to nie tak... - zaczęła brązowo włosa, na co dziewczyna za jej plecami uśmiechnęła się triumfalnie. Lauren ruszyła w moim kierunku wyciągając dłoń.

-Nie podchodź do mnie - Wysapałam szybko, dodając po cichu, tak żeby tylko Lo mnie usłyszała - Zaufałam ci, a ty to wykorzystałaś. Jak mogłam pomyśleć, że łączy nas coś więcej?

-Camz poczekaj! Wszystko ci wyjaśnię! - Krzyczała na całą stołówkę, ale było już za późno. Biegam przez siebie, widząc tylko rozmazany obraz przez łzy. Podejrzewałam, że to tak się skończy, jednak gdzieś w głębi duszy wierzyłam, że Lauren jest tą jedyną, że jest moim jedynym dobrym wyborem. Myliłam się. Powinnam już się przyzwyczaić do takich sytuacji, w końcu tyle razy już mnie wykorzystano. A jednak bolało. Tak kurewsko bolało.

Lauren pov

Nie, nie, nie! Czemu ona musiała tu wejść akurat teraz, to nie tak! Muszę ją znaleźć, gdzie mogła pobiec. Camz, moja mała Camzi. Nagrywałam jej już 10 wiadomość na poczcie. Co mogła sobie pomyśleć? W głowie cały czas miałam obraz zapłakanej ciemnowłosej i jej wielkich wpatrzonych we mnie brązowych oczu, które tak kochałam. Wtedy dało wyczytać się z nich jedynie cierpienie. Obiecywałam, że nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić, a tym czasem sama sprawiłam, że cierpi. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w kierunku jej domu. Musiałam jej wszystko wyjaśnić. Ja... ja sama nie wiem czemu to zrobiłam. Kilka dni temu Anna do mnie napisała, poprosiła o spotkanie. Wyznała mi, że tak naprawdę jest homoseksualistką, ale bała się przyznać przed Lucy. Bała się, że skończy jak ja. Pomogłam jej wyjść z szafy i przetrwać pierwsze dni po wyznaniu jej rodzinie prawdy. Miałyśmy ustalony plan działania, najpierw rodzina, później jej przyjaciółki. Obiecałam, że nikomu nic nie powiem. Nawet Camili. Jakoś tak wyszło, że się do siebie zbliżyłyśmy. Nie chciałam odmawiać jej pomocy, sama jakiś czas temu się z tym zmagałam i wiedziałam jak to jest. Rano zadzwoniła do mnie i poprosiła o pilne spotkanie. Myślałam, że stało się coś poważnego. Napisałam Camz, że nie mogę po nią przyjechać, chwyciłam plecak i od razu ruszyłam do szkoły. Umówiłyśmy się na stołówce. Jak się później okazało, brunetka postanowiła odpowiedzieć na moje wyznanie sprzed kilku laty. Teraz, kiedy miałam dziewczynę, którą kochałam. Trzeba przyznać, idealne wyczucie czasu. Chciałam jej wytłumaczyć, że moje uczucia do niej to już przeszłość i jak dobrze wie jestem teraz w szczęśliwym związku, ale zanim zdążyłam otworzyć usta Anna przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała. Właśnie wtedy usłyszałam cichy szept Camili. Boże, co ja zrobiłam.

Camila pov

Chłodny metal przecinający moją skórę. Ból przeszywał całe moje ciało. Już zapomniałam, jakie to przyjemne uczucie. Zamknęłam się w łazience. Głupia, naiwna, bezużyteczna Camila. Znowu zaufałam i znowu zostałam zawiedziona. Scenariusz się powtarzał, lecz tym razem chciałam raz a dobrze zakończyć ten dramat. Wzięłam do ręki pomarańczowe pudełeczko i wsypałam jego zawartość do buzi. Osunęłam się na podłogę i czekałam, aż tabletki zaczną działać. Czekałam na śmierć.

***

Miłego dnia/wieczoru/noc

Komentarze i gwiazdki mile widziane :)

Jeśli Spróbuję { CAMREN FF }Onde histórias criam vida. Descubra agora