Rozdział 5 Kradzione mięso mielone

1.3K 150 136
                                    

Budzik zaczął dzwonić w kuchni już o 7 rano. Był to dobry patent bo żeby go wyłączyć trzeba się było kawałek przejść, a to odrazu rozbudzało. Każdy z chłopaków miał lekcje na tą samą godzine ale nie chodzili do tych samych klas. Alex studiował prawo, Lafayette językoznawstwo a Hercules oraz John sztukę i design ale i tak byli rozdzieleni na dwie klasy.

Laurens spakował się wczoraj po skończeniu nauki przez co miał dzisiaj więcej czasu na inne czynności. Na śniadanie zrobił wszystkim płatki z mlekiem bo na takowe miał ochotę, a gdy je zjadł poszedł się ogarnąć do łazienki.
Jako że dzisiaj był w dosyć dobrym humorze jak na poniedziałek ubrał granatową koszulę w białe kropko-serduszka i jasno niebieskie jeansy. Gdy na zegarze wybiła 7:30 wyszedł z domu by zdążyć na pierwszą lekcję. Jego uczelnia mieściła się 15 minut drogi piechotą od miejsca zamieszkania. Dzień był dosyć ciepły wbrew temu co mówiła prognoza pogody. Kiedy wreszcie spadnie ten śnieg? Pytał się sam siebie. Idąc tak jego rozmyślania przerwała niejaka Maria Reynolds- koleżanka z roku.

-Hej John.-Rzuciła pogodnie

-O cześć. Co byś chciała?

-Mam do ciebie pytanie. Wiem że mieszkasz w akademiku niedaleko, a ja planuje się tam przenieść ale nie mam mikogo ze sobą. Znasz jakieś dziewczyny, które by mnie przyjeły?

Odrazu pomyślał o siostrach Schuler. One zawsze były chętne do pomocy a w ich pokoju były 4 łóżka a one tylko trzy. Wyjął z kieszeni jakiś paragon, a z plecaka długopis i zapisał jej numer telefonu do Elizy.

-Masz tutaj numer do pewnej dobrej duszyczki. Schulerki mają 1 dodatkowe miejsce więc raczej cię przyjmą.- Podał jej karteczkę wchodząc do budynku.

-Dziękuje za wszystko.- Krzkneła i poleciała w swoim własnym kierunku.

W klasie siedziało już kilka osób. Planował usiaść gdzieś z tyłu, ale zobaczył machającego do niego Samuela i zrezygnował z tego postanowienia. Gdy tylko usadowił się na krześle, niespodziewanie chłopak uścisnął go przyjacielsko klepiąc po plecach.

-John, twój plan wypalił idealnie- Tutaj Seabury zaczął opowiadać całą historię -... No i teraz jesteśmy oficjalnie parą. Jeszcze raz dzięki- Rozpromieniony skończył swoją opowieść.

-Nie ma za co dziękować. Za to ja wam gratuluję. Pozdrów Peggy ode mnie- John umilkł widząc że do klasy wchodzi nauczyciel.

Profesor George Three był hmmm... Specyficznym nauczycielem. Czasem miał napady radości gdzie w przerwach od zapisywania czegoś na tablicy chodził po klasie śpiewając Da da da da daj, albo gdy miał gorsze dni a któryś z uczniów mu przeszkadzał to krzyczał że Pozabija mu rodzinę i przyjaciół. Nigdy obietnicy nie dotrzymał ale pomimo jego dziwactw, Laurens lubił te lekcje.

Siedząc w tym miejscu mógł spokojnie rysować na marginesie kiedy tylko nie zapisywał co ważniejszych kwestii. Dzisiaj jako swój priorytet do narysowania obrał mały Portret Elizy. Bardzo się lubili i postanowił dać jej coś od serca. Gdy był w połowie robienia szkicu zadzwonił dzwonek informujący o konieczności przemieszczenia się do następnej sali na lekcję historię sztuki.
.
Drugą lekcją Alexa były zajęcia z rozpoznawania akt. Rozdział który aktualnie przerabiali był dla niego banalnie łatwy więc, zajął się rozmyślaniem co on dzisiaj ugotuje na obiad, gdyż ponieważ zazwyczaj w poniedziałki wypadała jego kolejka. Postawił na prostą zapiekankę ziemniaczaną i zapisał na wolnej kartcę liste zakupów, które planował zrobić po szkole. Gdy skończył wrócił do swoich rozmyślań tym razem na temat  Jakby tu odegrać się na Jeffersonie?
.
Na zajęciach z technik szycia Hercules czuł się jak ryba w wodzie. Odbywały się one raz w tygodniu ale je uwielbiał. Dzisiaj że przerobili już cały materiał na dany semestr mogli sobie porobić co chcą, byleby było to związane z szyciem. W tej pracowni miał nieograniczony dostęp do materiałów przez co postanowił uszyć kapy na łóżko dla siebie i Lafa. Pomyślał że przyjacielowi prezent się spodoba i zrobiło mu się tak ciepło na sercu. Lubił dawać innym coś od siebie a w szczególności chłopakowi z którym dzielił pokój. Zaczął ciąć materiał pod odpowiednie wymiary, a potem zszywał boki podśpiewując sobie piosenke How long. Po skończonej pracy spojrzał dumnie na swoje dzieło. Spakował je do torby i poszedł do następnej sali.

Ostatnią dzisiejszą lekcją była historia języków. Lafayette siedział uważnie słuchając nauczyciela. I tak cholera jasna mineła mu cała lekcja. Był mega zadowolony że wreszcie wraca do domu z tych nudnych zajęć. Nienawidził poniedziałków bo był to jedyny dzień w, którym nie miał lekcji Francuskiego gdzie miał dużo styczności ze swoim ojczystym językiem, a ten to z kolei uwielbiał. Po drodze postanowił zajść jeszcze do sklepu i kupić jakieś chipsy na dzisiejszy wieczór dla siebie i przyjaciół. Wybrał dwie paczki solonych, zapłacił i wyszedł.
Wszedł do mieszkania i postanowił chwilke się zdrzemnąć przed przyjściem reszty.
.
Laurens wchodząc do domu zdjął kurtkę i wszedł do salonu widząc gotującego coś Alexa.

-Hej, co na obiad?- Uśmiechnął się opierając łokcie o blat.

-Cześć. Zapiekanka ziemniaczana. Jesteś głodny?- Chłopak cały czas krzątał się w kuchni, a to coś doprawiając a to sprzątając to co akurat było niepotrzebne.

John pokiwał głową i w dalszym ciągu przyglądał się poczynaniom przyjaciela. Lubił na niego patrzeć jak gotuje, nie był może w tym tak dobry jak on, ale szło mu całkiem nieźle. Nagle podszedł do niego z łyżką podsmażonego mięsa mielonego dając mu to do spróbowania.

-Jak myślisz trzeba dodać coś jeszcze?- Zapytał.

Chłopak szybko pochłonął zawartość łyżki komentując to głośnym Mmmmmm i podbiegł, a raczej próbował podbiec do kuchenki lecz Alex zagrodził mu drogę. Chciał go jakoś wyminąć choć i to nie poskutkowało.

Po kilku próbach postanowił sięgnąć do radykalnych środków. Wiedział że Hamilton uwielbia jego oczy więc podszedł i spojrzał się na niego tak by ten widział tylko jego zielone tęczówki. Stali tak chwilę i gdy stwierdził że Alexander jest wystarczająco otumaniony sięgnął łyżką do patelni i uciekł z kuchni śmiejąc się głośno. Kątem oka zobaczył jeszcze jak Alex próbuje ogarnąć co się właśnie stało.

-John, ty przebiegła bestio!- Krzyknął kontynuując przerwaną czynność.

Ale Piegus siedział już na kanapie zachwycając się swoją zdobyczą. O boże jakie to było dobre! Po ok. 30 minutach obiad był gotowy więc zawołał lokatorów trzeciego pokoju i wszyscy razem zasiedli przy stole pałaszując zapiekankę.

Po zjedzonym obiedzie Lafayette zaparzył im herbatę i razem usiedli przy ławie kawowej by przedyskutować plan na reszte dnia. Postawili dzisiaj na ruch... Czyyyli na gre w Twistera. Mulligan kręcił tym śmiesznym kręcidełkiem, a pozostała trójka staneła przy macie.

Laf, prawa noga na czerwony.
John, lewa ręka na niebieski.
Alex, zielona stopa na lewy.

Gra się powoli rozkręcała gdy nagle doszli do momentu gdzie Alexander prawie robił odwrotny mostek, Gilbert miał nogę pomiędzy jego rękami, a ręce daleko hen hej, a Laurens miał nogi pod brzuchem Francuza i rękami przechodził nad plecami Hamiltona.

John, noga na żółty.

I tutaj ich konstrukcja posypała się jak domek z kart. Zielonooki spadł na Alexandra. On upadł pod jego ciężarem i tylko Lafayette dalej jakoś się trzymał na miejscu.

-Wygrałem mon cheri!- Dumny chłopak wstał ze swojej zapewne dosyć niewygodnej pozycji.

Dwójka przyjaciół zaniosła się śmiechem, choć John leżący na brzuchu Alexa troche komplikował sprawę. Pomimo że sama ich pozycja była dosyć komiczna chłopakowi było miło. Ciepło ciała chłopaka leżącego pod nim było tak przyjemne że miał ochote się w niego wtulić i już nie puszczać.
Chłopie o czym ty znowu myślisz? Jesteście tylko przyjaciółmi Zapytał się w głowie sam siebie czując przy tym że jego policzki pokrywa fala gorąca.
Co się ze mną dzieje?

-Jackie złaź ze mnie do jasnej Anielki! - Dopiero wtedy zorientował się że nadal leży na swoim współlolatorze.
Przeprosił go i zaczeli kolejną runde tym razem kręcił dosyć zdezorientowany John.

----------------------------------------------------------
Ogłoszenia parafialne...

1.Nie wiem co to za zapiekanke robił Alexander że upiekła się w tak krótkim czasie.

2.Pogubiłam się już w dniach tygodnia więc będe się starała pisać je na początku.

3. Dziękuje wam za 100 wyświetleń😘 Nie sądziłam że te moje bazgrołki ktoś będzie czytał, ale jednak😁 Dzięki dzięki dzięki dzięki😙😙😙

Pierwszy Śnieg [Lams/ Mulette]Modern AuWhere stories live. Discover now