Rozdział 14 Bukiet Róż

923 135 78
                                    

... Był mały bukiecik róż i kilka płatków w akwarium żółwia. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu jakiś innych niespodzianek, lecz nic nie znalazł. Chłopak po chwili zastanowienia co te płatki tam robią, postanowił zająć się kwiatami na biurku. Krwiście czerwone rośliny wyglądały przepięknie i majestatycznie, ale nie miał zielonego pojęcia skąd się wzieły.

Zaczął szukać bilecika lub jakiegokolwiek innego znaku. Po chwili znalazł naderwaną karteczkę... Karteczkę z serduszkiem namalowanym przez Alexa? Nie... Alex dał mi kwiaty? Mi? John stanął jak wryty na środku pokoju. Powąchał róże i wrócił do próby ogarnięcia faktu Dlaczego?

Gdy ocknął się z największego szoku postanowił wybrać się do pokoju Alexa. Rozpuścił i przeczesał włosy po czym ponownie je związał w dosyć luźny kitek. Zabrał bukiecik z biurka i po chwili znalazł się w pokoju Hamiltona.

Był przyzwyczajony do tego że chłopak często siedzi przy świetle świeczek, co robił i teraz, więc uszanował to i nie zapalał lampy. Alexander prawdopodobnie go nie zauważył, bo wlewał sobie właśnie kieliszek czerwonego wina. Usiadł na łóżku wpatrując się w przyjaciela, a dokładniej w zaangażowanie z jakim wykonywał daną czynność.

-Mi też nalejesz? - Zapytał się podając mu kieliszek stojący obok.

Na ułamek sekundy spojrzeli sobie w oczy. Te oczy, które John kochał nad życie i w te oczy, które Alex wręcz ubóstwiał. Potem chłopak zabrał się za napełnienie kieliszka zielonookiego. Podał mu go, chociaż narazie nie mieli zamiaru pić.

-Co się stało? - Zaczął Laurens lekko mieszając wino w kieliszku.

Hamilton opowiedział mu wszystko. Od samego spotkania z Angie w jego pokoju, przez drogę na spotkanie, aż po jego rozczarowanie spowodawane niepojawieniem się dziewczyny. Chłopak był wyraźnie zdenerwowany, ale było w tym też widać sporo smutku. Fakt że darzył Angelixce sympatią, a nie była dla niego losową osobą jeszcze potęgował to uczucie. Wreszcie podnieśli swoje kieliszki stukając się nimi

- No to za bycie Singlami - Alex wypił łyk.

- Za bycie singlami - Powtórzył po nim Laurens i sam uczynił to samo.

- Wiesz co - Rzekł Alexander - Życie jest zabawne. Przez cały czas uganiamy się za osobami poza naszym zasięgiem, a często okazuje się że są one zaraz obok.

Serce Johna nagle zaczeło swój miłosny taniec, ręce pocić się, a twarz przybrała bardziej czerwony odcień co na szczęście było słabo widoczne w tym świetle. Spojrzał na przyjaciela z myślą że i on zrobi to samo, ale ten siedział patrząc na bukiecik trzymany przez Laurensa.

- Jackie... Możesz go sobie zachować jeśli masz ochotę.

Piegus powąchał kwiaty po raz kolejny i podziękował ładnie Alexowi.
Rozmawiali jeszcze przez dosyć długo. To że znali się już szmat czasu nie wprowadziło ich rozmów i życia w rutynę, a wrecz przeciwnie. Zawsze mieli jakiś temat, przez to właśnie tak bardzo lubili to robić. Potrafiali spędzać na rozmowach godziny, a czasu i tak nie starczało na wszystko co mieli do powiedzenia... A tego było batdzo baaardzo dużo.

Po kilku godzinach, które mineły im niczym kilka minut, na dworzu zaczeło się zciemniać.

- Lubisz noc? - Alex odsłonił okno tak by móc podziwiać gwiazdy - Według mnie jest taka... Majestatyczna

- I magiczna. Kryje w sobie pierwiastek, którego nie doświadczysz nigdzie indziej. Czasem mam wrażenie że można by było się w nią zatopić... I nie wracać.

Laurens spojrzał przez okno. Mógł sam wyróżnić wiele gwiazdozbiorów, a Alexandre wzbogacił jego wiedze o kilka dodatkowych
. W pewnym momencie John prowadził wywód jakiś temat żywo gestykulując. Gdy trochę ochłonął opuścił ręke znowu na biurko w celu lepszego oparcia się. Nie zauważyć jednak że jego palce były prawie splecione z tymi Hamiltona. Już chciał je zabrać tłumacząc się zwykłym przypadkiem, lecz stało się coś czego się nie spodziewał. Chłopak splótł ich dłonie i podniósł je do okna wystawiając jeden palec. Pokazał mu kolejny gwiazdozbiór nadal nie przerywając czynności która przyprawiała Johna o zawał serca. Już nie zwracał uwagi na mądrości Alexa. Podszedł do niego, tak by przestrzeń pomiędzy nimi była bardzo mała.

.- Ciiii.... -Wspiął się na palce. - Cicho - Długo i namiętnie....

______________________________________

Muhahahahaha

Jestem okropna wiem xD

Ale macie walentynkowo LAMSOWY rozdział❤

Mam nadzieje że się podoba😄

Dobranocki...

P.S Zasnełam wczoraj przy pisaniu dlatego rozdział wrzucam dzisiaj.

Pierwszy Śnieg [Lams/ Mulette]Modern AuWhere stories live. Discover now