Rozdział 16 Przebieralnia

1.1K 135 103
                                    

Sam pomysł bardzo spodobał się reszcie przyjaciół. Kiedy udało im się oderwać Lafayetta od ekranu telewizora, ubrali się i wyszli z mieszkania w kierunku najbliższej galerii handlowej. Planem Johna było kupienie sobie jakiejś fajnej bluzy no i może jeszcze czegoś innego, ale bluza była priorytetem... Oj zdecydowanie tak.

Gdy dotarli już na miejsce pierwsze co to wybrali się na jakieś zakupy. Planowali kupić tylko produkty z listy, ale za sprawą kanapowych zakochańców, a bardziej miłośnika ekranowych romansideł, w koszyku pojawiły się takie rarytasy jak:

Kolejne 5 paczek popcornu do mikrofali,

Opakowanie pianek,

Duża tabliczka czekolady,

Mrożona pizza z kurczakiem

I w dodatku słoik nutelli...

Za wszystko bez zbędnego gadania zapłacił najwięcej zabierający z nich Hercules, którego spodnie szyte na zamówienie były sławne na całe miasto, a nawet kraj. Właśnie dzięki niemu i Alexowi nie żyli jak typowi studenci, czyli o chlebie i pasztecie. Obrazy Johna napewno nie sprzedawały się z taką prędkością jak wyroby Irlandczyka, ale jeśli już znalazł się kupiec, obraz kupował za pokaźną sumę.

Po skończonych zakupach spożywczych wybrali się na dalsze zwiedzanie imperium Januszy...

Po dosyć krótkim czasie postanowili się rozdzielić, bo Hercules znalazł sklep z materiałami krawieckimi i stwierdził że nie przepuści takiej okazji. Jego chłopak poleciał do sklepu z kuchniami świata by ,,Zasmakować jeszcze ten jeden raz swojej kochanej ojczyzny"

Alex z Johnem wybrali się na poszukiwanie wcześniej wspomnianej idealnej bluzy. Po odwiedzeniu chyba już trzech sklepów gdzie, albo było za drogo, albo mu się nic nie podobało, albo ,,Ta bluza wygląda jak damska" weszli do kolejnego gdzie Laurens miał nadzieje na znalezienie tej wymarzonej. Udał się na dział z tym właśnie elementem garderoby w czasie gdy Alexander, zmęczony jego ciągłym paplaniem, poszedł by poprzeglądać stojące niedaleko kasy skarpetki z ciekawymi nadrukami.

Po przejżeniu już chyba każdego modelu i kroju John był tak zrezygnowany że tylko powoli podreptał w stronę przyjaciela. Mijając alejkę ze spodniami, coś jednak rzuciło mu się w oczy. Podszedł do tajemniczego szarego materiału i ujął go w dłonie, po czym prawie pisnął. Była to upragniona przez niego bluza z cytatem Jokera. Czarny, ozdobny napis głoszący ,,Why so serious?" od razu mu się spodobał, a po spojrzeniu na metkę się nie załamał. I to w dodatku mój rozmiar Pomyślał i poleciał szukać Alexa. Znalazł go wgapiającego się właśnie w skarpetki z mordką mopsa, zaśmiał się po cichu i klepnął go w ramie.

-Patrz co mam - Pokazał mu przedmiot, który miał zamiar kupić jeszcze dzisiaj.

- A patrz co ja mam - Hamilton wyjął z siatki ok. siedmiu par skarpetek, to w kubki z kawą, to w pandy jedzące ciastka... Znalazły się nawet takie w jednorożce przy których zielonooki dostał nagłego ataku śmiechu.

Po skończeniu podziwiania zakupów Alexa skierowali się w strone przymierzalni. John wszedł do jedynej, która była aktualnie wolna, a skarpetkomaniak stał na zewnątrz podziwiając zawartość siatki.

Przy okazji zakładania bluzy, John zaczepił metką o włosy i pomimo usilnych prób sam nie mógł sobie poradzić z wyplątaniem tego cholerstwa. Prawdopodobnie nawet pogorszył stan rzeczy. Jedyne co aktualnie wpadło mu na myśl to zawołanie Alexandra co też zrobił po dłuższej chwili.Chłopak zamiast poprosić Johna na zewnątrz sam wszedł do środka i próbował coś zaradzić na tą sytuację.

W momencie kiedy zakończył z głośnym westchnięciem, Laurens odwrócił się by pokazać mu jak wygląda, co Hamilton skwitował gwizdnięciem. Policzki piegusa lekko się zarumieniły. Drugi chłopak jeszcze raz pochwalił jego wygląd i wyszedł z przebieralni.

A raczej próbował...

Kilka razy szarpnął za klamkę, sprawdził zamek i ponowił czynność, ale drzwi nie dało się otworzyć...

Zostali zamknięci w środku.

John zaczął nawoływać, by ktokolwiek do nich przyszedł, ale robił to na marne. Znajdowali się za daleko od kas, a przebieralnie były zamurowane, nie tak jak w większości sklepów. Po kilku minutach daremnych prób usiadł na krześle stojącym w rogu. Alex chwile potem też przestał nawalać w drzwi i kucnął obok.

- Jackie... I co teraz? - Spojrzał na niego błagalnym wzrokiem - Mam klaustrofobie...

Chłopak po zinterpretowaniu tych słów czym prędzej wstał z krzesła i posadził tam Alexandra. Nie chciał
wyglądać na zdenerwowanego bo wiedział że to tylko pogorszy całą sytuacje. Miał ochotę nerwowo chodzić po przebieralni, lecz tego nie zrobił. Nawet gdyby chciał to miejsca i tak było za mało. Myśląc o tym jeszcze bardziej zaczął się martwić o niego. Wreszcie wpadł na pomysł zadzwonienia do jednego z przyjaciół buszujących po sklepach. Z najmilszym uśmiechem jaki mógł w tej chwili zrobić odwrócił się do Alexa.

- Masz może telefon przy sobie?

- Zostawiłem go w domu... - Odpowiedział mu drżącym głosem.

Laurens pomimo jeszcze większego zdenerwowania miał w sobie jeszcze jakieś ostatki trzeźwego myślenia. Sięgnął po swój plecak leżący pod ścianą i wydobył z niego telefon.

5% Baterii

Czym prędzej wybrał numer do Lafa i kliknął zieloną słuchawkę. Po kilku pustych sygnałach wreszcie usłyszał przyjaciela.

- Cześć, tu Lafayette...

- Chłopie potrzebujemy waszej drobnej pomocy - W jego głosie pojawiła się nadzieja.

- ...Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygna... - Nagrana wiadomość nie zdążyła odtworzyć się do końca, gdy nagle telefon Piegusa się rozładował.
Nie panikuj bo dobijesz tym Alexandra Pomyślał.

Usiadł w przeciwległym kącie i zaczął rytmicznie pukać w drzwi. Chłopak siedzący niedaleko zdołał poprosić go cichutkim głosem o coś do picia. Wyjął z plecaka butelkę soku jabłkowego i podał go Hamiltonowi.

Wiedział że ten jest w dużo gorszej sytuacji. Nie dość że siedział w zamkniętym pomieszczeniu, to jeszcze tego właśnie się bał. W dalszym ciągu prawdopodobnie bezcelowo uderzał w drzwi. Spojrzał na zegarek

15:51

Już trochę siedzieli w tej galerii. Podkurczył nogi i przytulił się do swoich kolan. Prawdopodobnie przysnął ale sam już tego nie pamiętał. Czas dłużył mu się i dłużył. Teraz jeszcze bardziej bał się o zdrowie psychiczne przyjaciela. Spojrzał znad lini swoich nóg i zobaczył ciężko oddychającego Alexandra. Podszedł i lekko przesunął jego krzesło przed lustro by przestrzeń wydawała się większa.

- Spokojnie - Poklepał go po ramieniu -  Jeszcze nas stąd wyciągnę.

Uśmiechnął się pokrzepiająco słysząc ciche Dzięki ze strony Alexa. Podszedł do drzwi z zamiarem ponownego pukania. W momencie gdy jego pięść miała zderzyć się z drzwiami, usłyszał dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Chłopak siedzący za nim odrazu wstał z krzesła jakby nigdy nic i podszedł do drzwi, które po ok. minucie się otworzyły. Pierwsze co ujrzał to zmartwione twarze jego przyjaciół i Alexa podpierającego się rękami o kolana już poza pomieszczeniem. Sam też wyszedł po jakiejś chwili i podszedł do przyjaciela

- Lepiej? - Zapytał z troską w głosie

- Lepiej - Zdobył się na nieśmiały uśmiech i wrócił do pozycji stojącej.

Kierownik sklepu przeprosił ich za zaistniałą sytuację i w ramach zadośćuczynienia podarował im wybraną bluze i skarpetki. Wyszli na korytarz i skierowali się w stronę wyjścia gdy nagle usłyszeli najbardziej fangirlowy krzyk w swoim życiu.

Wydobywał się on z ust Bagietki

____________________________________
Hje hje hje hje

I kto by się spodziewał?😏

Napewno ten żółw próbujący czytać mi w myślach, znany też jako Sleepless_turtle (znajdę cię kiedyś ty... Ty Francuska szujo ty...)

Polsatowanie dobra rzecz hehe😂

No to żegnam ludziki😘

Pierwszy Śnieg [Lams/ Mulette]Modern AuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz