Just You. SMS || Camren (tłumaczenie) [Zakończone]

🦋 Rozdział jedynasty

Camila POV

Dinah zadzwoniła do mnie i powiedziała, że przyjdzie ze mną porozmawiać. W ciągu kilku minut słyszę płukanie do drzwi.

Zastanawiam się, dlaczego mnie budzi w środku nocy i w ogóle o czym ona chce ze mną rozmawiać, chyba przeczuwam o co chodzi. Otwieram jej drzwi.

- Cześć Mila! - mówi. Przepuszczam ją w progu i siadamy na kanapie.

- Tak, dopóki mnie nie obudziłaś, żeby porozmawiać o Lauren.

- Skąd wiesz? - pyta wyraźnie zdziwiona.

- Znam cie Dinah, jesteś najlepszym fanem Camren.

- Więc słuchaj, to bardzo proste. Odzyskasz swoją żonę.

- Ale, bardzo dobrze wiesz, że ona już nie chce ze mną gadać. Bardzo jasno mi wyjaśniła, że jestem powodem do jej nieszczęścia. I nigdy jej nie uszczęśliwiałam.

- Nie, bardzo dobrze wiesz, o tym, że jesteś jedyną, która ją uszczęśliwia, powiedziała to w złości, bo tak naprawdę, ona o tym tak nie myśli. Nie możesz poddać się po tym wszystkim, co ona zrobiła dla was, ona się nie poddawała i mamy dość udowadniania tego, że jesteś tego wszystkiego warta.

- Jak chcesz, żebym to naprawiła? Nie odbiera ode mnie telefonów, ani nie odpisuje na wiadomości. Ona udaje, że ja już nieistnieje dla niej.

- Wiedziałam, że już nie wytrzymasz! Kochasz ją, co nie?

Nie odpowiem jej, bo to prawda, jest ważna dla mnie, ale nigdy nikomu nie powiedziałam, że go kocham.

- Czujesz coś, gdy jest blisko ciebie? - pyta.

- Czuje się, tak dobrze. Jestem szczęśliwa. - spuszczam wzrok.

- I jak czujesz się teraz? Jak nie możesz być z nią? - wypytuje.

- Źle, bardzo źle.

- Cholera! Idź się z nią zobaczyć, jeśli nie chcesz jej stracić. Inaczej ją stracisz i będziesz żałować.

- Yeah, masz racje.

- Zawsze mam racje.

Wróciłam do pokoju, żeby się przygotować. Dinah zawiezie mnie do Lauren, ale najpierw pojedziemy do Normani i Ally. Nie mogę w to uwierzyć, że robią to dla nas i głównie dla mnie, bo jednak to ja opuściłam grupe.

- DJ? Nie chciałaś, żebym odeszła?

- Nie, ale to twój wybór, zaakceptowałam.

- Dziękuje.

__________________

A komentarzy dalej mało...