Rozdział 1

8 1 1
                                    

Rozdział 1 - ,, Najwspanialszy SMS na świecie! "

-Przyciśnij bardziej łydki aby Zafir trzymał tempo! - radziła mi Pani instruktorka Sara gdy koń na końcu, że jechałam, Zafir bardzo się starał z kłusą do stępy. Docisnęłam łydki tak jak instruktorka kazała ale nic nie działała; Zafir nadal walczył ze mną o stożek o mało nie zrzucając mnie.
-Nie dam rady, zrzuci mnie - krzyczałam bojąc się, że Zafir zaraz mi bryknie. -Dobrze, zatrzymaj go- poleciła instruktorka. Od razu poluźniłam łydki, a Zafir już poszedł przeszedł do stępy. Znowu spokojnie siedziałam w siodle wykonując polecenia Pani Sary.
W końcu nadszedł koniec 2-godzinnego treningu. Teraz głównie zszarpłem Zafirę i pobiegnę odpocząć! Prowadząc go tak klepałam go po jego karej szyi. Teraz już nie szarpał łbem próbując mnie zabić. Sz się spokojnie tak jak ja. Uśmiechnęłam się. Doprowadziłam go do stajni, dopięłem do krat boksu po obu stronach i zaczęłam go rozbierać ze sprzętu. Czyli mokry od potu. Wprowadziłam go do jego wyczyszczonego boksu. Od razu zabrał się do jedzenia i kąpieli. Patrzyłam tak jeszcze na niego 10 minut nim dostałam SMS-sa. Popatrzyłam na Ekran - Tata. Szybko odczytałam wiadomość. A oto treść wiadomości: "Zacząłem się skakać ze szczęścia." Zacząłem się rozkręcać! Czyli pierwsze marzenie spełnione ... Jak już wygram te zawody idę na drogę! Własnego, nie dzierżawionego!
Wykończam ze stajni. W podskokach, prawie potykając się o sznurówki, wbiegłam do domu. Nikogo nie było. Oprócz Twixsa mojego jack russela. Przygotowałam sobie chipsy i usiadłam wygodnie na telefonie gdy już włożyłam telewizor. Ustawiłam go na Animal Planet. Leciało teraz coś o Afryce. Mój pies ciekawie wpatrywał się w odważne lwy, które ganiały za gazelą. Czasami lekko powarkiwał. Nie byłam jakoś bardzo zainteresowany ale i tak miło mi się go oglądało - szczególnie z takim towarzyszem jak Twix.

Minęła godzina. Zadzwoniłam do mojej zmiennej przyjaciółki. Przecież muszę się z kimś podzielić na bardzo ważną kwestię w Wawszyngtonie w którym biorę udział ja! Już miałam zamiar wybrać numer ,, Odeta "moja przyjaciółki nagle poczekać na mnie zadzwoniła.

Dobrze odebrałam.

-Hejka Odi - przywitałam się.
-Cześć Mel. What's up? Jak po treningu? - pytała Odette.
-Dobrze ... A wiesz czego się dziś dowiedziałam? - podskoczyłam na osobę. Bardzo chciałam razem jej reakcji.
-Nie co? - niczego nie podejrzewała.
-Bo ...- zacząłłam.
-Bo? -
-Jadę na zawody do Waszyngtona! - podskoczyłam na osobę.
-O kurczaczki! Zazdroszczę! - piszczała przez telefon Odette. Trzymałam telefon drżący dłonią podgryzając chipsy. Przegadałyśmy godzinę. Na zegarze wybiła godzinę 18:00. Zaraz mieć nadzieję na przyjechać ze swoją firmą.
Długo nie musiałam czekać. Niebawem usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach.

Galopem Przez ŚwiatWhere stories live. Discover now