#2

6.1K 657 272
                                    

    Choć dwa kolejne dni upłyneły Taehyungowi spokojnie, chłopak miał wrażenie, że coś wisi w powietrzu, że lada chwila w końcu coś się wydarzy. Jego przeczucia zazwyczaj się sprawdzały, a on zastanawiał się, czy tym razem powinien się cieszyć, czy raczej nie. Przyzwyczajony do wiecznej rywalizacji i osób, które podczas roku szkolnego zdawały się uczestniczyć w jakimś chorym wyścigu szczurów, przyłapywał się na tym, że niekiedy dopadała go nuda, gdy snuł się szkolnymi korytarzami.

Oczywiście Dahyun i Jimin starali się go zabawiać i umilać pierwsze dni najlepiej, jak mogli, ale niewiele to dawało, bo jakaś część chłopaka szaleńczo tęskniła za tym uczuciem satysfakcji, jakie dawało oglądanie każdej najmniejszej porażki swojego wroga. I choć zdawało mu się, że w tej szkole żadnych wrogów nie będzie miał nigdy, to mylił się ogromnie, bo już dwójka uczniów patrzyła na niego niemawistnym wzrokiem, gdy tylko przechodził wystraczająco blisko nich. Jeongguk wciąż nie mógł pogodzić się z tym, jak ten dzieciak o nim mówił, a Seulgi nienawidziła go za to, że obiekt jej westchnień głównie na nim skupiał swój wzrok, zamiast na niej.

Taehyung zyskał sporą sympatię nie tylko w swojej klasie, czy roczniku, ale też wśród uczniów starszych i młodszych. Nie zmieniało to jednak faktu, że najlepiej czuł się właśnie przy Dahyun i Jiminie, którzy niespecjalnie przejmowali się jego złośliwymi uwagami, często po prostu je ignorując. Obiecywał sobie, że się zmieni, ale i tak był im wdzięczny, że chociaż w tak małym stopniu mógł przy nich być sobą sprzed wakacji.

Było już prawie środowe popołudnie, a on z Jiminem szli na swoją ostatnią lekcję, która odbywała się na obszernej sali gimnastycznej. Chociaż tego dnia niespecjalnie miał ochotę na jakikolwiek wysiłek, to starał się resztkami energii zmotywować się do ruchu.

— Przypomnij mi, dlaczego nie zajęliśmy większej szatni, tylko ściskamy się w tej mniejszej? —zwrócił się do Jimina, zatrzymując się  blisko grupy reszty chłopaków z klasy, czekających na przyjście nauczyciela.

— Zaraz po naszej lekcji drużyna szkolna ma trening i zawsze zostawiamy im do dyspozycji większą szatnię — Jimin odpowiedział mu to samo już po raz trzeci, przewracając oczami. Taehyungowi wcale się to nie podobało i uważał, że skoro tamci koniecznie tej szatni potrzebowali, to mogli poczekać aż klasa ją opuści po swojej lekcji. Był już gotowy wywołać bunt i przejąć większe pomieszczenie, ale chłopak na szczęście go powstrzymał i zmusił do posłusznego przebrania się.

— Bez sensu — bruknął pod nosem Kim i ustawił się w szeregu razem z resztą, gdy pojawił się ich nauczyciel. Przynajmniej wyglądał na miłego, co wzbudziło w Taehyungu nadzieję, że ta lekcja będzie czysto organizacyjna i nie będą musieli na niej ćwiczyć.

***

    Grupa chłopaków wychodziła z sali, kierując się w stronę szatni z niezadowolnymi jękami. Kim niemal znienawidził nowego nauczyciela, gdy ten po dziesięciu minutach przedstawiania swoich wymagań kazał im zacząć rozgrzewkę. Taehyung był wdzięczny za to, że przynajmniej nie robili nic szczególnie wymagającego i wracał do szatni nie spocony. Będąc już niemal przy drzwiach do niej, uderzył się otwartą dłonią w czoło.

— Zapomniałem zabrać bandamę z ławki na sali — uświadomił Jimina i już po chwili kierował się w drogę powrotną. Nawet jej nie zakładał, bo tym razem włosy mu nie przeszkadzały, ale zamiast od razu odnieść ją do szatni, to rzucił kawałek materiału na ławkę pod ścianą. Po paru sekundach wychodził przez duże drzwi ze swoją zgubą w dłoni, jednak głosy dobiegające z pomieszczenia obok zatrzymały go w miejscu. Po cichu podszedł do lekko uchylonych drzwi i w środku ujrzał nikogo innego, jak Jeongguka, który rozmawiał z nieznanym mu mężczyzną. Podobmo ciekawość była pierwszym krokiem do piekła, jednak Taehyung tkwił w nim już po uszy, więc nie miał nic do stracenia.

Wild side | vkookWhere stories live. Discover now