#17

5.8K 647 255
                                    

Na maraton musicie jeszcze trochę poczekać, ale nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem rozdziału w ten cudowny dzień oficjalnie rozpoczynający wakacje :D 
Udanego wypoczynku, kochani!!

***


    Chłopak wszedł do domu z cichym westchnięciem, niechętnie zdejmując buty i odwieszając skórzaną kurtkę na wieszak. Z pozoru w budynku panowała cisza, jednak wystarczyło, że lekko wytężył słuch i był w stanie usłyszeć równe bicie serca w odległości kilku metrów. Zaklął w myślach, dobrze wiedząc, czyje serce biło tak spokojnie i domyślał się, że będzie go czekać rozmowa z ojcem.

— Jeongguk! Chodź do kuchni! — mężczyzna również słyszał, jak ktoś wchodził, a do tego wyczuł zapach swojego syna, jednak nie tylko jego. Siedział przy drewnianym stole z gazetą w ręku i popijając ciepłą kawę z parującego kubka. Dla przypadkowej osoby mógł wyglądać, jak przykładny ojciec z reklam, który z uśmiechem na ustach zajmowałby się swoimi pociechami, co właściwie mogłoby się zgadzać, jednak nie w tamtym momencie. Jeongguk widział w jego oczach ten ostrzegawczy błysk mówiący, że prędzej zdzieliłby go pasem po dupie niż dał przytulić pluszowego misia. Napięte mięśnie ukrywał pod flanelową koszulą w kratę, która lekko opinała się na jego barkach, gdy odkładał gazetę na bok. — Chcesz mi wytłumaczyć, dlaczego nie poinformowałeś mnie, że nie wrócisz na noc do domu, a do tego pachniesz Taehyungiem i to w dodatku w sposób, w który pachnieć nie powinieneś?

Jeongguk lekko się zarumienił, wciąż stojąc w drzwiach do kuchni. Żałował, że nie wziął prysznica w domu młodszego, bo zdawał sobie sprawę, że naprawdę pachniał nocnym seksem. Jedną z rzeczy, której nie lubił w byciu wilkołakiem było to, że potrafił wyczuwać rzeczy, o których niekoniecznie chciał wiedzieć. Przez wyostrzony węch i słuch wszyscy w stadzie musieli się nauczyć, że kiedy byli razem ich życie prywatne niemal nie istniało, jeśli nie byli wystarczająco ostrożni.

— Wypadło mi z głowy, żeby zadzwonić — wzruszył lekko ramionami i w końcu ruszył się z miejsca. Wyjął z lodówki karton soku pomarańczowego i miał napić się prosto z niego, jednak w ostatnim momencie powstrzymało go ostrzegawcze spojrzenie ojca. — Nie sądziłem, że będziesz się martwił.

— Martwię się zawsze, a ty zawsze masz to w dupie.

— Nie prawda. Naprawdę czasem wypada mi z głowy, żeby dać ci znać, że będę spał u któregoś z chłopaków, ale zazwyczaj ci o wszystkim mówię.

— To może powiesz mi w końcu, dlaczego dobrałeś się do wnuka pani Kim? Cholera, Jeongguk... Co ci odbiło? — starszy mężczyzna zmarszczył brwi, przez cały obserwując swojego syna. Chłopak milczał przez jakiś czas, jakby zastanawiał się, co powinien powiedzieć, żeby jego ojciec go nie zabił. To nie tak, że się go bał. On po prostu czuł do niego szacunek i respekt, nawet większy niż reszta stada, właśnie przez to, że poza tym, że był alfą to dodatkowo jego tatą. Wiedział, że nigdy nie użyłby wobec niego przemocy, jednak wystarczało jedno spojrzenie, żeby czuł się gównianie. Wzrok alfy zawsze sprawiał, że jego wilk podkulał ogon i żałował każdego najdrobniejszego błędu, jaki w życiu popełnił. To było dla niego nierealne, że kiedyś sam będzie w stanie doprowadzać inne wilki do takiego stanu.

— To był przypadek... — Jeonggguk zmieszał się jeszcze bardziej na własne słowa, dobrze wiedząc, że nie miały żadnego sensu. — W sensie... Nie planowałem tego. Stała się pewna rzecz, więc chciałem mu jakoś pomóc i wszystko było dobrze, nawet nie skakaliśmy sobie do gardeł i... Możesz tak na mnie nie patrzeć? Proszę? Trochę spanikowałem, okey? To on mnie pocałował, a ja nawet nie byłem w stanie nic powiedzieć!

Wild side | vkookWhere stories live. Discover now