Drzewo

699 37 6
                                    

Podałam Maskyemu sernik po czym chciałam zejść ale Masky mnie nagle zrzucił na łóżko.
J- Ej
M- No co?
J- Zrzuciłeś mnie a teraz no co?
M- Sorki miało być mocniej
J- Aha miło, bardo miło
M-  No wiem bo ja taki miły człowiek jestem.
J- I bardzo skromny
M- No jasne
Pokazałam na sernik i poklepałam miejsce obok siebie. Masky szybko legnął się koło mnie razem z sernikiem. Włączyliśmy na moim laptopie alladyna. Było dopiero 25 minuta bajki a ja już zasypiałam. Po chwili już spałam. Otworzyłam oczy z przerażeniem. Byłam sama w obcym pokoju. Naprzeciwko mnie było lusterko. Zamknęłam oczy i usłyszałam pukanie. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam czarną postać w lusterlu. Postać zaczeła powoli wychodzić z lustra, a ściana robiła się czarna. Rzuciłam poduszką w tą postać.
[P-postać]
P- Ała. Co ty robisz?
J- Potrafisz mówić?
P- Tak co w tym dziwnego?
Zemdlałam. Poczułam jak ktoś mną trzęsie.
M- Obudź się. Roza!
J- Co? Gdzie? Jak? Coo?
M- Co ci jest?
J- Mi? Nic przecież spałam.
M- Usiadłaś i zaczęłaś się  rozglądałaś po pokoju a potem rzuciłaś we mnie poduszką.
J- To byłeś ty? Celowałam w czarną postać.
M- Jaką postać?
J- Która wychodziła z lustra.
M- Ty chyba coś brałaś.
J- Jaa? Dzisiaj tylko sernik. Ej masz może ochotę przejść się po lesie?
M- Planowałem iść jeść ale znając ciebie to pewnie pójdziesz sama i się zgubisz więc tak pójdę z tobą.
J- Nie zgubiłabym się.
M- Tak sobie wmawiaj.
J- Dobra chodź już bo jeszcze zacznę planować jak cie zgubić.
Chodziliśmy z 2 godziny bez celu po lesie. Jednak po paru minutach zobaczyłam Wiktora.Odrazu zwróciłam ale za późno zauważył mnie.
W- Hej Roza! Ooo no proszę kogo my tu mamy.
J- No hej
M- Kto to jest?
J- Nikt ważny. Chodźmy już.
W- Nikt ważny? Czyli to co działo się u mojego kumpla to nic nie znaczyło?
J- Tak.
Złapałam rękę Maskiego i zaczęłam kierować się w stronę nie znanej mi wcześniej części lasu.
M- Gdzie idziemy? Dlaczego tak po prostu uciekamy od niego? Co się działo u jego kumpla? Byłaś u jego kumpla?
J- Ciiiii.
M- Dlaczego mam być cicho? Co się dzieje? Odpowiesz mi?
J- Wrzystko ci powiem ale teraz cicho i chodź za mną.
M- Napewno mi powiesz?
J- Tak.
M- Teraz mi powiedz.
J- Nie tutaj. Proszę chodź za mną.
M- No dobrze.
J- Dziękuję.
Szliśmy przed siebie w ciszy. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie że moja i Maskiego ręka jest splątane ze sobą. Zacisnęłam palce jeszcze bardziej jakbym bała się że weźmie rękę. Chwilę potem stanęłam naprzeciwko wielkiego drzewa. Puściłam rękę Maskiego, podeszłam do drzewa i usiadlam opierając głowę o drzewo.
M- Więc powiesz mi wreszcie o co w tym wszystkim chodzi.
J- Tak. Usiądź proszę.
Masky usiadł koło mnie również opierając głowę o drzewo.
J- Pamiętasz jak kiedyś wróciłam późno i wszyscy siedzieliście w moim pokoju?
M- No pamietam. Martwiliśmy się o ciebie.
J- No to w tamten dzień jak szłam do sklepu to na niego wpadłam i tak to się zaczęło.
M- A co się działo u jego kumpla? Co nie ma dla ciebie znaczenia?
J- Poszłam z nim na urodzine jego kumpla i tam troszkę za dużo wypiłam i ja z wiktorem się całowaliśmy i on chciał coś więcej ale w tedy straciłam przytomność.
M- Pszespałaś się z nim?
J- Z tego co mi mówił to nie spaliśmy ze sobą,że były tylko pocałunki.
M- To dobrze że nic wiecej miedzy wami nie było.
J- Niby nic nie było ale jednak źle się z tym czuję.
M- A Toby wie?
J- Tak
Oparłam głowę na ramieniu Maskiego.
J- To jak wrócimy? Nie ukrywam, że nas zgubiłam.
M- Wrócimy drogą którą przeszliśmy.
J- A pamiętasz którędy przeszliśmy?
M- Tak tamtędy albo nie tamtędy albo tam?
J- Przyznaj się że też nie wiesz.
M- Ja wiem. Tooo tam tak tam!
Wskazał jakieś miejsce palcem i pociągnął mnie za rękę. Nagle zatrzymał się i pobiegł w jeszcze innym kierunku.
J- No dobra Sherlocku to którędy wreszcie.
*
*
*
No dobra ludzie udało się coś napisać.  Mam nadzieję że się spodobało.
                                 Buziaki😘😘

My story with Ticci Toby~ZakończonoWhere stories live. Discover now