Rozdział 2

37 1 0
                                    

Pov Angel
- o anioły, ale mnie boli głowa- powiedziałam i zaczęłam otwierać swoje powieki. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam ze wpatrują się we mnie kilku kolesi. Pisnelam ze strachu.
- kim jesteście, gdzie ja jestem?- zapytałam.
- w siedzibie Magneta cheri- powiedział mężczyzna z czarnymi oczami, dopiero teraz przypomniałam sobie ze jakiś dziwak o pseudo Magneto mnie znokautował. Nie wiedziałam czego ode mnie chcą, ale nie zamierzałam się tak łatwo poddawać. Musiałam wymyślić jakiś dobry plan ucieczki.

Kiedy tak do siebie mówiłam do pomieszczenia wszedł a raczej wleciał ten sam koleś, którego spotkałam tamtejszej nocy. Podleciał do mnie i kolesi, i powiedział:

-słuchaj. Dam ci ostatnią szansę. Przyłącz się do mnie, albo będzie źle z tobą-powiedział tak chłodno, że aż przeszły mnie ciarki. Jednak serce powtarzało mi, że jeżeli do niego dołączę to nie będę szczęśliwa. Zamknęłam oczy, a potem po przemyśleniu krótkim, ale rozsądnym rzekłam:

-ja do was.....nie dołączę- po tym jak to powiedziałam świr Magneto odpowiedział

-jak tam chcesz. Gambit zaprowadź ją do laboratorium- powiedział do mężczyzny z czarno-czerwonymi oczami. Ten tylko skinął głową i chwytając mnie za ramię wyprowadził mnie z pomieszczenia. Idąc przez długi ciemny korytarz myślałam, jakby tu mu zwiać. On jednak powiedział:

-nawet o tym nie myśl cheri. Wiem, że chcesz mi teraz uciec, ale uwierz, że ser Remy umie zatrzymać taką księżną tutaj- ja otworzyłam ze zdziwienia szczękę, ale pomyślałam, że koleś jest telepatą i słyszy moje myśli.

Po chwili Gambit zatrzymał się przed jakimiś drzwiami a one same się otworzyły. To co zobaczyłam mnie rozczarowało. W pomieszczeniu były jakieś szklane kapsuły i jakieś wrota, a dokąd to ja nie wiem. W kapsułach byli jacyś ludzie, dwójkę z nich rozpoznałam była to kobieta z białymi włosami i mężczyzna ze skrzydłami anioła. To byli Ororo i Warren, reszty nie znałam, ale było tam jeszcze sześć osób. Całe zresztą pomieszczenie nie wyglądało na laboratorium, tylko na zwykłe pomieszczenie, przynajmniej ja nie wyobrażałam sobie takiego "laboratorium".

Gambit wepchnął mnie do środka i wrzucił do jeszcze jednej wolnej kapsuły. No to nie miałam teraz pomysłu jak tu uciec.
- miło było cię poznać cheri- powiedział jeszcze Gambit i wyszedł.
Ja w tym czasie luknęłam na pozostałych więźniów i rzekłam:
- heh, no cześć. Jestem Angel ale Ororo i Warren mnie już znają- po tym Sztorm i Anioł uśmiechnęli się i potwierdzili.
- jak się masz Angel?- zapytał Warren
- jak widzisz nie za dobrze. Jaka ja jestem głupia, nie powinnam wtedy wylatywać na nocna wycieczkę- powiedziałam załamana.
- Angel to nie twoja wina, skąd miałaś wiedzieć ze wtedy Magneto cię porwie i nas poznasz, chociaż to drugie to było miłe spotkanie- powiedziała Ororo a ja chwile się zastanowiłam i przyznałam jej racje, przecież nie jestem jakaś wyrocznia co przewiduje przyszłość. 

-musimy się jakoś stąd wydostać- powiedziałam do pozostałych. 

- ale jak? Jakbyś nie zauważyła jesteśmy zamknięci a nasze moce nie działają- powiedział koleś z dziwaczną fryzurą jak u wilka, jednak ja się diabelsko uśmiechnęłam. Miałam plan.

- może wy, ale ja i Warren mamy skrzydła dzięki którym możemy zbić te szyby. Co ty na to Warren? Wchodzisz w to?- zapytałam anioła

- Jasne- powiedział i na trzy razem używając skrzydeł zbiliśmy szklane kapsuły, potem uwolniliśmy pozostałych.  Kiedy wszyscy byli już wolni  Wilk wysunął z rąk metalowe szpony i zrobił otwór w ścianie. W tej chwili drzwi się otworzyły i weszli ludzie Magneta. kiedy nas zobaczyli od razu rzucili się na nas i zaczęliśmy walczyć. Mnie przypadł chłopak, który władał ogniem. 

- niezła jesteś, jak na anielice- powiedział w pewnej chwili i posłał w moją stronę kulę ognia, zbiłam się w powietrze i robiłam piruety:

- to miał być komplement?- spytałam a koleś w odpowiedzi wzruszył ramieniami i dodał

-być może- miałam tego pojedynku dosyć więc musiałam z niesmakiem użyć swojej "tajnej broni".

- wszyscy dobrzy. na ziemię!- krzyknęłam i od razu ci dobrzy schylili się a ja skuliłam się a potem z mojej klatki piersiowej wyleciały fioletowe strzały, które znokautowały kolesi od Magneta.  Po chwili wszyscy uciekli.

KILKA MINUT POTEM

Siedziałam w wygodnym, skórzanym fotelu i oglądałam wspaniałą zorze polarną na niebie, obok której leciałam z innymi x menami w ogromnym śmigłowcu. Wybudziłam się z transu, kiedy ktoś dotknął mnie. Był to Warren, posłał mi przyjazny uśmiech a ja też się w tamtej chwili uśmiechnęłam;

- Spisałaś się Angel- powiedział a inni, którzy odwrócili swoje fotele i patrzyli na mnie, również to przyznali. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce.

- Och to nic takiego. Po prostu mam taki talent- odpowiedziałam i schowałam się za rozłożonym skrzydłem. Po chwili usłyszałam:

- A zresztą jesteśmy x menami- powiedział mężczyzna na wózku,

- Ja jestem Charles Xavier, a to moi ludzie, Ruda, Logan zwany Wolverine, Scott aka cyklop, Jean Grey, Ororo aka Sztorm, Warren aka Anioł, Kitty jako Shadowcat i Kurt aka Nightcrawler- profesor przedstawił wszystkich i teraz wiedziałam co nadejdzie;

- wiesz masz wielką moc. Chciałbym abyś do nas dołączyła. Wiem, że Ororo i Warren już ci to proponowali, ale może mogłabyś to wszystko przemyśleć- ja chwilę się zastanowiłam bardzo głęboko i powiedziałam:

- Zgoda. Dołączę do was.
































I OTO KOLEJNY ROZDZIAŁ W, KTÓRYM POZNAJEMY ANGEL. W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH BĘDZIE TROCHĘ ROMANSU I AKCJI, ALE RÓWNIEŻ DRAMATU. KOMENTUJCIE JAK WAM SIĘ PODOBA I DAWAJCIE SWOJE POMYSŁY NA KOLEJNE ROZDZIAŁY. 

SORRY ŻE ZRESZTĄ TAK DŁUGO NIE BYŁO ROZDZIAŁU, ALE NIE MIAŁAM WENY I MAM SAME KŁOPOTY W RODZINIE.

SEE YOU SOON.

X men- tajemniczy anioł Where stories live. Discover now