*2* *** *3*

907 87 82
                                    

*Pony's pov*

Casey robił jednego z ostatnich drinków dla klientów, kiedy zadzwonił telefon. Odłożyłam więc pustą tubę po konfetti na bar, po czym, nie patrząc na wyświetlacz, odebrałam.

- Pizzeria Pizza Queen, słucham?

- Aua, jak automatycznie. Jak oschle.- Wybrzmiał znajomy głos w słuchawce. - Penny, czy ty się na mnie gniewasz?- Padło pytanie, a mnie na chwilę zamurowało.

Zamrugałam, po czym dałam znak Caseyowi, że idę na zaplecze, na co wyłącznie skinął głową.

- Huh, nie - przyznałam. - Chociaż chyba powinnam.

- W sumie głupie pytanie. Przecież to oczywis... czekaj. Co powiedziałaś? - Zdziwił się, a ja zaśmiałam się bezgłośnie.

- Że się nie gniewam.

- Ale przecież rzuciłaś słuchawką! - Wywróciłam oczami, przypominając sobie sytuację. Wcale nią nie rzuciłam, tylko mocno i szybko odłożyłam telefon. Sam się wyłączył.

- Pizza mi się paliła, a dzieci wchodziły na głowę. Podobno nie zamawiały "superognistej pizzy na podstawce z węgla".

- Och, rozumiem - odezwał się z ulgą. - Ale i tak cię przepraszam.

- W porządku, naprawdę się nie gniewam - zapewniłam, wspinając się na blat.

Sięgnęłam po pokrojone oliwki, które leżały na desce i zaczęłam skubać je po plasterku.

- Więc co porabiałeś przez ten czas?

- No wiesz... strzelałam z konfetti, polewałam... właściwie to Cas polewał drinki. No ogólnie świętowaliśmy pewien ważny fakt.

- Doprawdy? Brzmi jak gruba impreza - zaśmiał się. - Co takiego się stało, Pony?

- Lepiej usiądź, bo jak ci powiem, to padniesz z wrażenia. - Zaczęłam z wyczuwalną w głosie ekscytacją. - Uwaga...

- Już się boję. - Westchnął ociężale mój klient.

- Casey naprawdę będzie w trasie z Hey Violet! I będzie supportem sosów! - Wykrzyczałam, prawdopodobnie trochę za głośno.

W słuchawce odpowiedziała mi cisza. Prawdopodobnie mój król był w szoku.

- Pony, jesteś pewna...?

- I tym razem nawet nie maczałam w tym palców! - zawołałam. - Po prostu przyszedł i stwierdził, że jednak z nimi zagra. Myślisz, że załatwi mi bilet? Na bank mi załatwi... Ale co mogło go skłonić do takiej decyzji? - zastanawiałam się głośno, nie dając mojemu rozmówcy dojść do słowa. - Bo raczej nie ja. Jestem cudowna, ale Casey nigdy tego nie docenia.

- Hm, Pony... Możliwe, że całkiem prawdopodobne, to znaczy myślę, że możliwe, że... Ech... Sądzę, że ktoś inny mógł maczać w tym palce. - Zaplątał się, więc z trudem mogłam go zrozumieć. - Wiesz co mam na myśli?

- Tak! Czekaj... Nie.

Oliwki mi się skończyły, więc zaczęłam sięgać po fetę. Ktokolwiek zamawiał sałatkę grecką, będzie musiał poczekać trochę dłużej.

- Huh, bo jest wielce prawdopodobne - zaczął ostrożnie - że mój przyjaciel namówił go do tego dziś rano.

- Co?! - pisnęłam, prawie wypluwając ser. - Jak on to zrobił?

- Noo...

Nie mogłam w to uwierzyć. Znałam Caseya całe życie, a on posłuchał chłopaka z którym jest jakieś kilka miesięcy i ciągle udaje, że między nimi nic nie ma?! Przecież ja poczułam się niedoceniona.

Pizza Queen 23Where stories live. Discover now