**2 *3* ***

503 51 80
                                    

*Pony*

Kiedy tego dnia przekroczyłam próg najlepszej pizzerii w całym LA, czyli Pizza Queen 23, uderzyła we mnie głucha cisza. Dochodziła jedenasta, a w środku nie było żadnego klienta, co nawet niespecjalnie mnie zdziwiło, bo ruch o tej godzinie zazwyczaj praktycznie nie istnieje. O wiele bardziej zdziwił mnie fakt, że z głośników nie leciała żadna muzyka, nawet to tandetne Barbie Girl, które Moreta ciągle odtwarzał w samochodzie.

Wzruszyłam ramionami i postanowiłam odnieść swoje rzeczy na zaplecze, licząc, że natknę się po drodze na Casey'a. Oczywiście nie myliłam się, bo gdy tylko weszłam do pomieszczenia, ujrzałam go, brzdąkającego coś na swojej gitarce.

Na początku nawet mnie nie zauważył. Zdążyłam zdjąć swoją dżinsową kurtkę (była świetna, a Luke Hemmings miał prawie taką samą) i znaleźć czysty fartuszek w szafce, a nawet go przeprasować.

Casey podniósł głowę dopiero, kiedy włączyłam swojego laptopa. Był zadziwiająco przewrażliwiony na ten dźwięk od kiedy odkrył moje konto na Wattpadzie. To dopiero był dzień! Czy w zaistniałej sytuacji powinnam edytować to fanfiction i zamienić Michaela na Caluma?

- Co robisz? - zapytał, mrużąc podejrzliwie oczy.

- A ty? - powtórzyłam, naśladując jednocześnie jego gesty.

- Zapytałem pierwszy - zauważył, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie.

- Będę pisać fanfiction o tobie i 5sos, w którym jesteś bad boyem i zarywasz do wszystkich czterech naraz - odparłam, z trudem zachowując powagę.

Temat bad boya nie odpuszczał mnie od mojej ostatniej rozmowy z królem.

- Chyba żartujesz! - Moreta niemal pisnął, a jego twarz jakby zbladła.

Z westchnieniem podparłam się pod boki. Och, Casey, taki biedny, naiwny Casey...

- Spokojnie, tym razem odpuszczę sobie prompty - obiecałam. - Wolę nie wiedzieć, co robisz z Ca... - odchrząknęłam, jakby coś zadrapało mnie w gardle. - Cholerne pyłki.

Boże, było tak blisko.

- To wcale nie brzmi pocieszająco! - jęknął, przecierając twarz dłonią.

- Taaa, jasne - mruknęłam, odpalając Twittera na laptopie, by być ze wszystkim na bieżąco. To wcale nie tak, że zaledwie kilkanaście minut temu sprawdzałam go na telefonie. Czy to już uzależnienie? - No, a ty co sobie brzdąkasz?

Moreta znów zaczął szarpać za struny, jakby przypomniał sobie co robił zanim wywołałam u niego szok.

- Ćwiczę nowe kawałki. Robimy dzisiaj próbę u dziewczyn - wyjaśnił.

- O, to super! - ucieszyłam się szczerze.

- Nie mogę się doczekać, żeby w końcu was usłyszeć.

Wróciłam wzrokiem do ekranu i przez chwilę wpatrywałam się w nowe zdjęcie Ashton. No może nie takie nowe, zrobione było ewidentnie kilka lat temu, poznałam to po jego włosach. Miał na sobie uroczą koszulkę z Little Pony. Uśmiechnęłam się do siebie i zacytowałam tego tweeta.

Ashton Fletcher Irwin, czy to jest jakaś sugestia? Wiedziałam, że jesteś moim fanem.

- Swoją drogą - odezwałam się, znowu zerkając na przyjaciela. - Z całego zespołu znam tylko ciebie i Renę, a resztę tylko z opowieści. Jesteś pewien, że naprawdę istnieją? Dziwi mnie, że nigdy nie byli u nas na pizzy.

- Całe szczęście, że nie były. Lepiej, że cię nie znają, jeszcze by zdziczały od kontaktu z tobą i miałbym ciężkie życie w tym zespole...

Pizza Queen 23Where stories live. Discover now