*** 2** 3**

759 77 34
                                    

Pony

Usłyszałam brzęczenie dzwonka na barze i odruchowo odwróciłam się w jego stronę. Zanim jednak zrobiłam krok w strone drzwi, przypomniałam sobie, że dla Caseya już tutaj nie pracuję.

Alex i Ronnie cały czas zadręczały Caluma swoimi słowami, a mój przyjaciel próbował przecisnąć się między nimi. Jednak żadne z tej trójki nie zwracało najmniejszej uwagi na Moretę.

Z jednej strony mu współczułam, bo może aż tak sobie na to nie zasłużył… Ale potem przypomniałam sobie, że w końcu mnie oszukał. Ba, żeby to raz! Cały czas mnie oszukiwał dlatego teraz musi się zreflektować. Ciężka praca w pocie czoła może nie była szczytem marzeń jeśli chodziło o odkupienie swoich win, ale musiałam się zadowolić.

- Eghem - ktoś chrząknął tuż nad moim uchem wyrywając mnie z rozmyślań. - Dzień dobry Polly.

Słysząc ten głos, poczułam, jak włosy na karku mi się podnoszą. Nie wiedziałam, czy powinnam się cieszyć, że akurat zostałam zastana w pizzerii, czy może lepiej byłoby już szukać szubienicy pod kolor oczu.

- Ona ma na imię Penny, tato - usłyszałam kilka sekund później.... i teraz byłam już pewna, że szubienica byłaby tyl lepszym rozwiązaniem.

- Przecież to to samo - zganił go starszy, a ja z szoku nawet nie potrafiłam zaprzeczyć.

Szczęście najwyraźniej się ode mnie odwróciło, tym samym skazując mnie na konfrontację z moim teoretycznie byłym szefem. Zawsze wybierał durne terminy na kontrolę, ale tym razem przebił sam siebie.

Jedyne co mogłam zrobić w tej sytuacji to zadać sobie pytanie: C.B.Z.A.I., co znaczyło dokładnie "co by zrobił Ashton Irwin?"

- Taaaak, uhmm.. - jęknęła, uśmiechając się głupio (po to, żeby ukryć panikę) - Przepraszam, ale muszę na chwilę... ktoś dzwonił na barze i...

Już sama gubiłam się w swoich słowach.

Próbowałam przepchnąć się między szefem, a jego synem, ale młodszy z nich skutecznie zablokował mi przejście.

- Spokojnie, to tylko ja - wyjaśnił, puszczając mi oczko.

- A co to za ludzie? - zapytał szef, skinieniem głowy wskazując na moje zmieszane przyjaciółki i Caluma.

Cudownie. Kiedy myślałam, że już gorzej być nie mogło, Casey postanowił zabrać głos. A tyle razy go prosiłam, żeby nie odzywał się, kiedy nie ma takiej potrzeby...

- Prakrykanci - rzucił.

- I są tutaj bez mojej zgody? - zapytał, będąc w ciążkim szoku. - Kto będzie im płacił?!

- To bezpłatni praktykanci! Nie potrzebują wynagrodzenia! - próbował wybrnąć Moreta, bo chyba przewidział że nie ma na mnie co liczyć.

- Ej! - zaoponował Cal, szturchając mojego byłego współpracownika, na co ten tylko spojrzał na niego znacząco, próbując go uświadomić, że tylko blefował.

- W takim razie gratuluję pomysłu! - zawołał w podekscytowaniu ten samolub, nazywający się szefem tej pizzerii.

Zamrugałam z dekoncentracją, zerkając na dziewczyny. Patrzyły na mnie błagalnie, a ja nie miałam pojęcia, co robić. Pomijając fakt, że sama byłam przerażona zaistniałą sytuacją, zaczęłam zastanawiać się, czy naprawdę chcę tracić tę pracę. Nie miałam przecież żadnej innej, a rachunki wisiały mi nad głową.

Ostatecznie, wzdychając cicho, odwróciłam się w stronę wieszaka i zajęłam z niego swój fartuszek. Nie byłam gotowa do pracy - ani ja, ani moje włosy, paznokcie i nowe dżinsy; ale co miałam zrobić?
Mimo tego, jak zła byłam na Caseya, nie mogłam zostawić go samego. Był w końcu moim przyjacielem.

Pizza Queen 23Where stories live. Discover now