two

7.6K 544 224
                                    

Zbudzony hałasem rozmów i koszmarem, chłopak obudził się, automatycznie zaczynając słuchać. Bo przecież, może dowie się o planach dyrektora? Przetarł leniwie oczy, po czym oparł się o ścianę lochu.

- Nie potrafię tego zrozumieć. Pomagał nam, a teraz... - zająkał się jeden z rozmówców.

- Ja też, ale spokojnie. Potter jest w lochu, więc nic ci nie zrobi. Jakby coś, to pamiętaj, że Dumbledore się nim zajmie. Cholery poplecznik Sam-Wiesz-Kogo - warknął drugi, ewidentnie z jadem w głosie.

Chłopak nie chciał tego więcej słuchać. To go mocno przerastało, przecież wczoraj było jeszcze dobrze. Śmiał się w Wielkiej Sali, rozmawiał z przyjaciółmi z dormitorium, był na lekcjach. Nie miał jak się z nim skontaktować, nawet jeśli chciał. A co dopiero wysyłać jakieś idiotyczne plany! On ich nawet nie znał, do cholery. To wszystko się nie trzymało kupy. A co z jego przyjaciółmi? Ron i Hermiona na pewno się martwią. Jednak po chwili coś do niego dotarło.
Skoro ci mężczyźni wiedzą, że Potter jest "zdrajcą", Dumbledore również... to czy jego przyjaciele też tak uważają? Uznali go za zdrajcę? Stanęły mu łzy w oczach. Nie mieli dowodów, czegokolwiek.

- Jak ci się spało, drogi chłopcze? - zwodniczy głos dyrektora odbił się echem po całym pomieszczeniu. Zaskoczony gryfon od razu się cofnął, widząc, jak to spotkanie ma się skończyć.

- Nie macie dowodów. Nigdy bym was nie zdradził! Chcę walczyć z Voldemortem, a nie z nim współpracować, do cholery! - krzyknął z desperacją, mając nadzieje, że może dyrektor się złamie. Niestety, tak się nie stało.

- Mamy wystarczająco dużo dowodów, żeby tak sądzić. Dlaczego się nie przyznasz? Każdy i tak już zna o tobie prawdę, wie, jakim kłamcą i manipulatorem jesteś. Nawet twoi przyjaciele się ciebie wyrzekli, Harry. Widzisz, do czego doprowadziłeś tymi swoimi gierkami? - zapytał starzec, z uśmiechem na twarzy. Czy jego naprawdę bawi ta sytuacja? A jego przyjaciele.. nie, to nie może być prawda. To wszystko, to jedno wielkie kłamstwo. Koszmar. Zaraz się obudzi i wszystko będzie jak dawniej, na pewno.

- Jednak to nie czas na pogaduszki, wiesz o tym. Pora na coś lepszego. - Po tych słowach, chłopak usłyszał jedynie dźwięk wymawianego zaklęcia, po czym wyrwał się w spazmach bólu.

Upadł na podłogę, wijąc się, z krzykiem na twarzy. Czuł jego wrzącą krew, jakby miał zaraz wybuchnąć. Poczuł, jak skóra zaczyna mu odchodzić od kończyn. Popatrzył z trudem na swoją rękę, całą we krwi i czerwieni. Postrzępiona skóra wyglądała okropnie, a bolała jeszcze gorzej.
- Oh, nie martw się, to jeszcze nie koniec - powiedział spokojnym głosem, podchodząc do niego. W ostatniej chwili wyjął mały sztylet, którego wbił chłopcu z brutalnością w udo. Ot tak, żeby było lepiej.
- Podoba ci się, chłopcze? - kolejne pytanie z jadem w głosie.

Harry zaczął jeszcze głośniej krzyczeć, pod wpływem bólu od sztyletu. Sam w tej chwili nie wiedział, czy faktycznie wolałby być z Voldemortem, czy tutaj.

                       *      *      *

- Cholera jasna, co to ma być?! - wykrzyczał mężczyzna, uderzając pięścią w biurko. Wiedział, że ma tę pieprzoną więź z Potterem, ale... nie rozumiał. Co się z nim działo, że czuł taki ból? Bez dłuższego odwlekania, postanowił sam się przekonać.
Skupił się mocno na chłopcu, na jego umyśle i obecności. Wtargnął do jego głowy, z myślą, że zaraz się wszystkiego dowie, gdy nagle upadł na ziemię. Przeszywający całe ciało ból, przeniósł się również na mężczyznę. Zacisnął zęby, skupiając się na Potterze.

- Widzisz, Harry? Takie są skutki zdrady jasnej strony. Chcemy uratować Świat Magiczny, lecz ty nam za bardzo w tym przeszkadzasz - powiedział starzec, rzucając kolejne zaklęcie. W tej chwili przeniósł wzrok na zakrwawionego chłopca, krzyczącego o pomoc. Oczywiście, tej pomocy nie dostanie. Od nikogo. Gdy kolejna fala bólu dosięgnęła ucznia, Voldemort automatycznie się wycofał.

Czyli Potter jest torturowany. Świetnie. Po prostu, cholera, świetnie.

a.n
no, tom, co z tym zrobisz?

human [tomarry]Where stories live. Discover now