three

7.3K 490 109
                                    

Nie miał pojęcia co robić. To teraz, gdy Dumbledore ujawnił swoją prawdziwą naturę, ma zrobić.. co? Miał zaplanowane wszystkie ewentualności i wypadki, które mógłby mieć miejsce. Nie spodziewał się, nawet nie pomyślał, o tym, co się właśnie działo. Czyli strzec uznał, że Potter nie jest mu już potrzebny. Gazety pewnie się zaraz dowiedzą o jego zdradzie; no chyba, że już się dowiedziały. Media i Albus, to dobrzy przyjaciele. Zirytowany, wyszedł z pokoju, zostawiając za sobą jedynie ciężki ślad magii. Idąc korytarzem, spotkał kilku śmierciożerców, którzy stłoczeni ciemną magią - nie potrafili się zachować, więc po prostu stali i bezczelnie się patrzyli. Voldemort nie zaszczycił ich chociażby jednym spojrzeniem.

- Marco, podejdź tu - powiedział głośno, wchodząc do jednej z sal. Mężczyzna był jednym z bardziej zaufanych sług Lorda, przez co często był wysyłany na.. bardziej subtelne i prywatne misje. Ale, oczywiście, nic poza tym.

- Tak, Panie? - zapytał posłusznie, podchodząc do swojego władcy.

- Masz poje.. - zawiesił głos, czując wielki ból w głowie i klatce piersiowej - Przygotuj kilka naszych oddziałów. Za godzinę wyruszamy - powiedział, zmieniając automatycznie plany.

* * *

- Trzymaj to, ty pieprzony.. - mężczyzna nie dokończył zdania, ugryzł się w język. Nie chciał schodzić do poziomu tego zdradzieckiego chłopaka, a on sam, przecież był zaufanym zwolennikiem jasnej strony. Nie wypada mu się tak zachowywać.

Potter, zobaczywszy miskę z wodą i chleb, przeczołgał się w ich kierunku. Jego rany wciąż nie były uleczone, przez co zaczęły się sączyć ropą, jak i czarną, klejącą wydzieliną. Wszechobecny brud i zimno lochu, tylko pogarszały szanse na wyzdrowienie. Chłopak złapał za wodę, po czym zaczął ją łapczywie pić. Minął dzień, dwa, odkąd ostatnio miał coś w ustach. Oczywiście, najbadziej pragnął napoju, ale jedzenie również było spragnionym obiektem. Gdy tylko zjadł, odwrócił głowę by lekko przesunąć łańcuchy go wiążące. Jednak w tej samej chwili, poczuł ogromny ból, przechodzący na całe ciało.

- Ty pierdolony, niewdzięczny gówniarzu! - krzyknął sługa, nie mogąc już wytrzymać. Stanie obok kogoś.. takiego, od razu powodowało w nim gigantyczną złość. Nie potrafił się powstrzymywać.

Gryfon zacisnął pięści, wbijając paznokcie w delikatną skórę dłoni. Dlaczego oni mu nie wierzyli? Przecież chciał dobrze, zawsze. Podniósł wzrok, widząc jedynie poświatę uśmiechającego się mężczyzny. To jedyne co widział, zanim zemdlał z wycieńczenia.

a. n
hejka, niedługo na moim profilu pojawi się pierwszy rozdział drarry. napiszę, gdy tylko dodam książkę. jak myślicie, jakie są plany toma?

human [tomarry]Where stories live. Discover now