I

814 43 24
                                    

Było już grubo po pierwszej w nocy, gdy skończył się ostatni seans w miejskim kinie. Ludzie wychodzili z sali zawzięcie dyskutując o obejrzanym filmie. Z tłumu wyłoniła się młoda rudowłosa kobieta, która od razu skierowała się w stronę ciemnowłosej pracowniczki.

-Cześć Emily!- na jej twarzy zagościł szczery uśmiech.
-Cześć Amber. Podobał ci się film? - odpowiedziała zmęczonym tonem.
-Jasne, był świetny! Szkoda, że ciebie tam nie było.. Przez cały czas odwracałam głowę w stronę pustego siedzenia koło mnie, by ci coś powiedzieć lub dodać jakąś śmieszną uwagę. Na szczęście szybko się orientowałam, że ciebie wcale tam nie ma, bo to by było dziwne, że gadam sama do siebie. - powiedziała.

Jednsk zauważyła, że jej koleżanka jest myślami gdzie indziej.
-Słuchasz mnie? - Emily wzdrygnęła się lekko i potrząsnęła głową.
- Co? A, tak. Jasne, że cię słucham. Wiesz miałam dużo roboty, musiałam posprzątać drugą salę kinową, uzupełnić zapasy popcornu w barze... - zaczęła wymieniać zielonooka.
- Dobra, dobra rozumiem, że byłaś zajęta. Wszystko w porządku? Wyglądasz na zdenerwowaną. - na twarz dziewczyny wkradł się grymas. - Chodzi o Liama, prawda? Mówiłam ci, że powinnaś się od niego wyprowadzić... - zaczęła po czym przerwała jej zielonooka.
- Nie Am.. Nie jest, aż tak źle. Poza tym on pomaga mi się utrzymać.
-Utrzymać? - Wtrąciła - On się nad tobą znęca! Już dawno powinnaś skończyć ten toksyczny związek. Przemyśl to Em... - Rzuciła uśmiechając się współczująco i ruszyła w stronę wyjścia z budynku.

Emily odprowadzała ją wzrokiem, aż nie zniknęła z jej pola widzenia. Stała tak przez chwilę, analizując całą ich rozmowę. Zawsze się tak kończyło - rozmowa o jej toksycznym związku zawsze była ostatnim tematem, ponieważ jej przyjaciółka nie mogła słuchać jak, zielonooka usprawiedliwa tak okrutnego człowieka. Przetarła ręką zmęczone oczy i ruszyła w kierunku jednych z drzwi przy sali kinowej.

Weszła do pokoju i od razu poczuła uderzającą w nią chłodną falę powietrza. Podeszła do okna i chwilę rozkoszowała się pięknym widokiem. Nocny krajobraz miasta był jej ulubionym. Wszędzie błyszczały się kolorowe światełka, ulice prawie bez żadnych samochodów, gdzieniegdzie szwędający się ludzie. Gdyby tylko potrafiła z chęcią by to narysowała. Oderwała się od swoich myśli kiedy zimne powietrze zaczęło ją mocniej szczypać w twarz. Zamknęła okno i szybki ruchem zwinęła swoją torebkę z biurka oraz płaszcz z wieszaka. Wychodząc zakluczyła drzwi do jej skromnego, ale też przytulnego pokoju.

Opuściła budynek nie zamartwiając się zakluczeniem głownych drzwi, bo wiedziała, że w środku wciąż znajdują się inni pracownicy. Ujrzawszy nadjeżdżającą taksówkę, podeszła bliżej ulicy. Po chwili taksówkarz zatrzymał się przy ciemnowłosej dziewczynie. Weszła do środka i podała mężczyznie adres. Wyjęła telefon z kieszeni płaszcza i spojrzała na wyświetlacz, gdzie ujrzała godzinę 2:17. Z jednej strony jak najszybciej chciała się znaleźć w swoim łóżku popadając w długi głęboki sen. Bała się jednak, że zastanie swojego partnera w nietrzeźwym stanie - czyli jak zwykle. Dobrze wiedziała, że może się to bardzo źle skończyć. Dlatego też z drugiej strony chciała zostać w tej taksówce jak najdłużej, gdzie mogła obserwować piękny miejski krajobraz nocą. Przeszedł ją dreszcz, gdy za oknem ujrzała grupkę pijanych ludzi, którzy ledwo zdołali iść o własnych siłach. Miała wielki uraz do alkoholu przez zachowanie współlokatora. Chciała się wynieść i to bardzo. Problem w tym, że nie miala dokąd. Nie zarabiała na tyle dużo by sama się utrzymać, a o mieszkaniu z jej przyjaciółką nie było mowy. Dlaczego? A dlatego, że Amber nie mieszkała na stałe w Brimingham. Co prawda często tu bywała, ale dlatego, że odwiedzała część rodziny. Jej stałym miejscem zamieszkania był Manchester, gdzie mieszkała ze swoim narzeczonym. Właśnie ze względu na ich związek opcja mieszkania razem odpadała, bo Emily nie chciała wpychać się w ich życie prywatne. Pomijając Amber, miała jeszcze brata, Sebastiana. Tak Sebastian Moran - najlepszy snajper w Londynie, a przynajmniej ona tak uważała. Ciągle powtarzał, że może się do niego zwracać nawet o najdrobniejszą przysługę, ale ona nie chciała się narzucać. Z zamyśleń wyrwał ją głos taksówkarza:
- Dojechaliśmy. - Oznajmił mężczyzna.
Emily opuściła taksówkę uprzednio płacąc mężczyznie za przejazd.

James Moriarty - Przyjaciel Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz