喜び

170 29 21
                                    

-Wiesz czym jest radość?

-Radość?- Spojrzałam na Króla i lekko przechyliłam głowę na bok. Jego pytanie lekko zbiło mnie z tropu, a ja nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.- W jakim sensie radość?

-Tą ludzką. Tą radość, którą codziennie widzę z góry. Tą którą ludzie tak kochają i dla której potrafią cierpieć. Czym ona jest?

-Czymś niematerialnym.

-Ale ludzie dając sobie prezenty, czy przez uśmiech ją zyskują? Widziałem jak potrafili poczuć ją przez zwykłe promienie słońca. To było materialne, ją się daje, albo zyskuje.

-Nie, Królu. W tym się mylisz.- Mocniej owinęłam się kocem i oparłam o jego dłoń, która była dla mnie niczym wielkie krzesło.- Radość możemy zyskać poprzez materialne rzeczy. Ona sama w sobie nie jest czymś, czego możemy dotknąć. Możemy jej doświadczyć owszem, ale nie uda nam się jej kupić. Możemy otrzymywać najdroższe prezenty świata, a ona nie będzie przy tym obecna. Możemy też obudzić się rano obok osoby, którą kochamy i dopiero wtedy prawdziwie jej doświadczymy.

-Ale też będzie spowodowana czymś.

-To fakt, chociaż wszystko co jest ludzkie, jest czymś spowodowane. Nienawiść, wściekłość, szczęście...

-Ale empatia już nie. Zauważ, że nie każda emocja musi mieć w sobie coś materialnego.

-Empatia to nie uczucie. To raczej cecha charakteru, którą ciężko do czegoś porównać.- Na chwilę zamilkłam i z zainteresowaniem spojrzałam na wiszącego przede mną boga. Jego wygląd nie był ludzki, a słowa tylko to odzwierciedlały. Może i był najinteligentniejszy ze wszystkich, ale ten temat był mu obcy. Mylił pojęcia i miotał się między kolejno wypowiadanymi słowami.- Współczucie jest natomiast emocją. Możemy widzieć kogoś ból i chcieć mu pomóc. Jednak to też odnosi się do niedoli.

-W twoim świecie wszystko sprowadza się do rzeczy materialnych. Czy coś takiego ciebie też doprowadziło do poczucia radości?

-Oczywiście, ludzie są materialistami, a ja od tego zbytnio nie odbiegałam.- Cicho się zaśmiałam, kiedy na kamiennej twarzy Króla pojawiło się coś na wzór zdziwienia.- Jako dziecko dostałam kiedyś wielkiego pluszowego kucyka. W nocy nie mogłam spać przez radość i szczęście jakie wtedy odczuwałam. Była też sytuacja, kiedy dostałam świnki morskie, ale wtedy okazało się, że moja siostra ma na nie uczulenie. Do tego samo otrzymanie notatnika od Ryūk'a mnie ucieszyło. Taka potężna władza w moich dłoniach. To doprawdy piękne uczucie.

Lekko przymknęłam powieki i mocniej wtuliłam się w potężną rękę Króla. Było nie niesamowicie błogo, a wspomnienie kiedy po raz pierwszy dotknęłam Death Note'a sprawiło, że na ciele poczułam przyjemne dreszcze. Pamiętam też każdy następny moment, kiedy mogłam dotknąć czarnej okładki. Teraz kiedy posiadałam własny notatnik, to magiczne uczucie zniknęło, a na jego miejsce pojawiła się pustka. Nie czułam tego przyjemnego dreszczyku i targających mną emocji. Zazdrościłam Light'owi tego, że on mógł doświadczać tego przez prawie siedem lat, kiedy ja musiałam zadowolić się niecałym rokiem.

-A inne powody radości?- Król przerwał moje rozmyślenia, przez co musiałam uciec z świata wspomnień i wrócić do rozmowy z nim.- Kiedy czułaś radość z powodu czegoś niematerialnego?

-Taki pierwszy raz był wtedy, kiedy poznałam Tatsuo. Poczułam radość z tego powodu, że on po prostu obok mnie był. Następnie czułam to za każdym razem, jak się do mnie uśmiechał, jak mi pomagał, czy w końcu jak mnie dotykał.

-Czy dotyk nie podchodzi pod coś materialnego?

-Ciężko to jednoznacznie określić. Tak samo ciężko cokolwiek określić, co tyczy się uczuć. Każdy czuje inaczej, więc tym samym każdy inaczej to będzie definiował. Mógłbyś pytać o to setki osób i każda z nich opowiadała by o tym inaczej. Tego nie znajdziesz w książce, której każdy będzie się trzymać. Szczęście dla każdego jest inne.

-A czym jest szczęście dla ciebie?

Po raz kolejny podczas naszych rozmów, zabrakło mi słów. Pytania pozornie proste, dla mnie były zagadką, na które nie potrafiłam poznać odpowiedzi. Ciężko mi było zrozumieć ich sens, ciężko mi było w jakiś sposób je rozłożyć na łatwiejsze podpunkty, albo po prostu wywinąć się od odpowiedzi.

-Szczęście dla mnie? To za trudne pytanie.- Oparłam  głowę o wielki palec Boga i przyglądałam mu się z zaciekawieniem.- Mogą to być lody miętowe, zielona herbata w zimie, pomarańczowe martensy...

-Próbujesz się wymigać od odpowiedzi Doku. Widzę to i słyszę. Odpowiedz szczerze i tak mogę czytać twoje myśli, ale chcę być uczciwy.

Przełknęłam głośno ślinę i mocniej ścisnęłam koc między swoimi dłońmi. On miał rację. Byłam przy nim mała i słaba, a w każdej chwili on mógł mnie zmieść z powierzchni świata Shinigamich. Mimo to nadal dzielnie przy nim stałam i znałam go lepiej, niż wszyscy nasi pobratymcy razem wzięci.

-Tatsuo obok mnie. Jego uśmiech i delikatne dłonie, które gładzą mnie po włosach. Jego ciepły oddech na mojej szyi i usta szepczące blisko mojego ucha.- Na chwilę zamilkłam i gorzko się zaśmiałam.- Mello za oknem na swoim motorze, z tym pogardliwym uśmieszkiem, wołający mnie na przejażdżkę. Light w pokoju obok, który czeka na mnie z kolejną partią szachów i rozmową o bzdurach, czy wspominanie przeszłości. Uśmiech mojego ojca, kiedy daje mi kluczki do auta i troskliwe spojrzenie matki, która nie pochwala pomysłów małżonka, ale jednak nie potrafi mu się sprzeciwiać. Cichy śmiech Atsuko z pokoju obok. Jej uśmiech i dziecięca naiwności. A na koniec brakuje mi Ryūk'a, który zawsze potrafił mnie rozbawić. Boga który był moim przyjacielem i zawsze stał za mną murem.-. Z twarzy szybko otarłam łzę i z uśmiechem na twarzy spojrzałam na Króla.- Szczęście sprawiał mi wiecznie uśmiechnięty bóg Ryūk. Bóg który pomógł mi dostać się aż na sam szczyt i zostawił wśród nieznanego.

-Brakuje tobie tych, których sama zabiłaś.

-Moi rodzice...

-Zostali wpisani do notatnika od razu po kłótni, z twoim ostatnim powodem szczęścia.

-Byłam z nim poważnie skłócona. Powiedział, że zrobi im krzywdę.- Mój głos stał się cicho i chłodny.- Wolałam to zrobić po swojemu. Oni przez niego by cierpieli.

-Kodoku... Mała i głupiutka Kodoku...- Bóg zaśmiał się donośnie, a jego śmiech rozległ się z podwójnym hukiem wokół nas.- On zabija wszystkich, którzy sprawiali ci szczęście. On zabiera ci wszystkich, którzy byli w stanie go zastąpić. On chce cię tylko na wyłączność.

-A potem zostawia mnie na dziesięć lat samą? Bez żadnego słowa? Odchodzi i każe mi radzić sobie samej?

-Odszedł bo wokół siebie miałaś bogów, istoty nieśmiertelne. Ich nie był w stanie pozbawić życia i sprawić, żebyś nadal poświęcała mu całą swoją uwagę.

- Nie mów tak Ryūk'u, on taki nie jest i nie byłby w stanie tak zrobić.

-Sam namawiał cię do zabicia tych osób.

-Tylko do zabicia Tatsuo.

-A Mihael?

-Mello ześwirował. Chciał mnie zabić, aby dostać notatnik i zemścić się za śmierć Matta.

-Light?

-Musiałam pozbyć się świadków, a on był łatwym celem.

-On by nigdy ciebie nie zdradził. Kiedy nie ma dostępu do notatnika, jest grzecznym chłopcem, który otoczyłby ciebie potrzebną opieką. Rozumiesz Doku? Ryūk pozbywa się konkurentów. Nadal masz go za przyjaciela?

-On jako jedyny zawsze przy mnie był, kiedy inni się odwracali.

-Tatsuo...

-Przespał się z jakąś dziwką.- Przerwałam Królowi w połowie słowa i głośno prychnęłam. Widok dziewczyny wtulonej w jego nagą klatkę sprawiła, że poczułam nagły przypływ gniewu.- Ryūk by mi tego nigdy nie zrobił. On mnie kocha.

Homo Dei ludicrumWhere stories live. Discover now