150 27 7
                                    

-Ten facet z dzieckiem to nasz cel.- Wskazałam na mężczyznę w McDonaldzie i oparłam się o ścianę jednych z bocznych uliczek. W duchu modliłam się o to, żeby nie pobrudzić sobie swojej sukienki.- Wiem tylko tyle, że ta mała to jego córka, jest samotnym ojcem, bo jego żona zginęła wpisana przeze mnie do notatnik

-Jak ją zabiłaś?

-Zmiażdżyły ją dwie ciężarówki, które miały czołowe zderzenie.- Popatrzyłam się niechętnie na mężczyznę i lekko skrzywiłam usta.- Byłam ciekawa jak bardzo można zniekształcić ciało ludzie. Została z niej jedynie czerwona plama. Gdyby nie fakt, że jej torebka upadła obok nikt by nie poznał jej tożsamości.- Cicho się zaśmiałam i z radością w oczach spojrzałam na Lawliet'a.- Policjanci zamiast worka na zwłoki przynieśli zmiotkę.

-Nie rozumiem twojego poczucia humoru.- Mężczyzna oparł się o ścianę i lekko ugiął pod sobą kolana, przez co byłam od niego teraz wyższa o ponad głowę.- Zabijałaś tylko po to, żeby potem zobaczyć jak wyglądało ciało?

-Tak.- Karcące spojrzenie detektywa przeszyło mnie na wylot, powodując u mnie dreszcze. Pochodziliśmy z kompletnie dwóch różnych światów.- Nie moja wina, że to mnie ciekawi. Do tego ja wcale nie jestem najgorsza.

-Jest ktoś gorszy?

-Ryūk.- Mimowolnie się zaśmiałam i z radością wypisaną na twarzy spojrzałam na Lawliet'a. Na samą myśl o tym co chcę powiedzieć, zaczynałam się śmiać jak pięcioletnie dziecko.- Czytałeś może Biblię?

-Tak.

-Pamiętasz Stary Testament? Siedem plag egipskich i ostatnie, przejście złego ducha zabijającego pierworodnych synów?- Mężczyzna pokiwał twierdząco głową, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.- Ryūk i Jasutin, kiedy jeszcze był normalny, założyli się o to, że stworzą jednego Boga i jego naukami ogłupią ludzi. Zapewne zauważyłeś, że od dawna na świecie nie było cudownych objawień i innych tego typu bzdur.

-To fakt.

-Jasutinowi coś odpieprzyło i stał się przydupasem Króla. Ryūk został sam i szybko mu się znudziła ta zabawa. Ale to właśnie dzięki nudzie stworzyli najpotężniejszą i największą wiarę na świecie.

-I chcesz mi powiedzieć, że byli na tyle wyrozumiali mówiąc o miłosierdziu i wybaczeniu?

-Nie. Ich wiara to była jedna wielka krwawa orgia i mordy na niewiernych.- Zachichotałam na wspomnienie opowieści Ryūk'a, którą usłyszałam pewnego dnia siedząc w sadzie jabłkowym.- Stąd było tyle prześladowań chrześcijan w Rzymie. Potem doszli do wniosku, że ich Bóg jest trochę mało boski i zaczęli pieprzyć o miłości do bliźniego tak długo, aż zyskali wpływy na całym świecie i stali się jedną wielka potężną mafią. Pozmieniali kilka zapisków i gotowe. Stare pisma trzymają w podziemiach Watykanu, żeby nikt nie poznał prawdy, bo to mogłoby wywołać zamieszki, a może i nawet wojnę.

-To brzmi zbyt nierealnie, ale jedna z najpiękniejszych dziewczyn jakie byłem w stanie poznać, interesuje się tym jak bardzo można zniszczyć ludzkie ciało.

-Słucham?

-Nic istotnego. Chodźmy stąd.

Mężczyzna wyszedł na ulicę i zaczął iść przed siebie, będąc przy tym dość mocno przygarbiony, z resztą tak jak zawsze. Założyłam na głowę kaptur i powolnym krokiem zaczęłam iść za mężczyzną. Może nie zobaczy mnie zbyt wiele osób, ale wolałam się ukryć. Jedynie dzieci do piątego roku życia mają zdolność zobaczyć każdego Boga Śmierci. Niektóre wyciągały do mnie rączki i radośnie gaworzyły, powodując tym samym u rodziców ból głowy i stany lękowe, bo ich dzieci widzą coś, co dla nich jest niewidoczne. Inne natomiast wybuchały niepohamowanym płaczem i powodowały u mnie coś na wzór wyrzutów sumienia; straszyłam je swoim wyglądem. Nie chciałam ich płoszyć, a co gorsza już na przyszłość dawać im powód do życia w ciągłym strachu. Ryūk natomiast był w tym aspekcie wredny. Kiedyś, kiedy jeszcze spędzaliśmy dużo czasu razem ukradł wózek jakiejś kobiety i wrzucił go pod samochód. Pamiętałam jego głos i zwycięski uśmiech na twarzy...

-Widziałaś to Doku?- Nieprzyjemny rechot boga dotarł do mnie i spowodował dreszcze na całym ciele.- Bogowie Śmierci jednak mogą zabijać dzieci przed piątym rokiem życia.

-Tak zabić możesz każdego.

Prychnęłam i podeszłam do zakrwawionego wózka, rozpaczającej obok matki i kierowcy, który siedział obok auta ze schowaną twarzą między dłońmi. Uklękłam obok kobiety i delikatnie dotknęłam jej dłoni. Może nie mogła mnie zobaczyć, ale widziałam jak na jej dłoni pojawiła się gęsia skórka a ona sama delikatnie drgnęła; chciałam ją wesprzeć, chociaż to było na nic. Kobieta podniosła głowę do góry i rozejrzała się wokół. Kiedy nasze oczy się spotkały ona na chwilę zamarła, a ja w jej ciemnych tęczówkach zobaczyłam swoje odbicie. Kobieta jednak szybko potrząsnęła głową i wróciła do tulenia już martwego zawiniątka. Wstałam z kolan i podeszłam do Ryūk'a, który zwycięsko opierał się pod jednym z drzew. Na twarzy miał wielki uśmiech, a w ręce jabłko, które powoli podgryzał.

-Tak się tworzy historię Doku.

-Tak...- Usiadłam pod drzewem i w spokoju zaczęłam przyglądać się jak na miejsce wypadku podjeżdża policja oraz pogotowie, które z całych sił próbowało wyrwać kobiecie zakrwawione zawiniątko z szczelnie oplecionych na nim ramion.- W oczach tej kobiety zobaczyłam swoje odbicie, a ona skupiła na mnie swój wzrok. Ona... Ona mnie chyba widziała. Po raz pierwszy od kiedy jestem bogiem, jakiś człowiek na mnie spojrzał. To możliwe Ryūk?

-Wszystko jest możliwe, mi właśnie udało się zabić dziecko poniżej piątego roku życia.

-To nie tak Ryūk...- Cicho westchnęłam i podniosłam się z zimnej, lekko kującej trawy.- Ludzie umierają codziennie, czy przed śmiercią widzą Bogów Śmierci? Czy może tam, gdzie śmierci jest dużo, my stajemy się bardziej widoczni dla ich oczu?- Spojrzałam na miejsce wypadku, gdzie wokół kobiety z martwym dzieckiem zrobiło się już dość duże zgromadzenie.- Może śmierć nas wzmacnia i stajemy się silniejsi? Co o tym myślisz?

-Myślę o tym, że należy mi się za to kilka jabłek.

Końcem końców, nigdy nie dostał tych jabłek. Miałam dość duży problem z dojściem do siebie po tej sytuacji. Ktoś mnie wtedy ujrzał, a teraz byłam widziana przez pięć osób, jednak to nie było to czego oczekiwałam. Chciałam żeby ktoś na mnie spojrzał tak obojętnie, może ze współczuciem, a nawet miłością. Teraz widziałam jedynie nienawiść i pogardę, nawet oczy Lawliet'a nie były obojętne. One przyglądały mi się z zaciekawieniem. Przeszywały mnie na wylot i nieprzyjemnie raniły. Nie czułam tego spokoju, ciepła i życzliwości. Tego mi brakuje i tego chce ponownie zasmakować. I chociaż wiem, że to nie jest do wykonania. pragnę tego każdego dnia. Chcę poczuć ciepło słońca na skórze, chłodne powietrze w gardle i pocałunek miłości na ustach.

-Jesteśmy na miejscu Kodoku. Chodźmy spać.

-Jestem Bogiem Śmierci, nie potrzebuję snu.

-Potrzebujesz, tak jak ja, tak i ty.

Niechętnie weszłam do domu, a następnie powolnym krokiem zaczęłam iść w stronę swojego starego pokoju. Pchnęłam delikatnie niebieskie drzwi do środka i weszłam do pokoju. Podeszłam do łóżka i delikatnie na nie opadłam, przez co niewielka ilość kurzu na kapie podniosła się do góry. Ściągnęłam buty, a następnie bluzę i sukienkę, aby wejść pod zimną i lekko śmierdzącą kołdrę. Zaczęłam cicho płakać. Poczułam jakąś bezsilność, z wolnej dziewczyny stałam się wrakiem człowieka, który na końcu został bezwzględnym Bogiem Śmierci. Dopiero kiedy pod palcami poczułam chłodny dotyk Death Note'a, przeszedł po mnie miły dreszcz, dzięki któremu na miejsce smutku wstąpiła błogość i radość. Moje łzy zniknęły tak szybko jak się pojawiły. Już po chwili poczułam jak moje powieki stają się ciężkie, a ja zasypiam.

Homo Dei ludicrumOnde histórias criam vida. Descubra agora