IV

1.9K 164 63
                                    

    Saszy nie było już w szkole, ale Luka przypomniał sobie o książce, którą miał mu pożyczyć i zostawił ją po prostu na jego biurku i wyszedł z budynku. W domu przywitał się z ojcem, a na pytanie, co nowego, odpowiedział, jak zawsze, że nic. 

    Tima zaś odpękał wizytę na pogotowiu, gdzie nastawili mu złamany nos i wcisnęli w dziurki wielgachne zatyczki, by zatrzymać krwawienie. Było to niewygodne i dość bolesne, ale gdy próbował je wyciągnąć, dostał ochrzan od matki, która była dość niezadowolona, że zamiast odsypiać po nocce musiała odebrać syna ze szkoły, ponieważ pobił się z innym uczniem. Od razu z pogotowia wrócili do domu gdzie Tima resztę dnia przesiedział w swoim pokoju czytając książkę, a później grając w grę. Następnego dnia wstał rano i przygotował się do szkoły. Ze stolika na korytarzu zabrał zwolnienie, które zostawiła dla niego matka nim wyszła do pracy i wyszedł do szkoły.

    Luka tego dnia był w szkole wcześniej i nieświadomie wypatrywał wśród osób wchodzących do klasy czerwonowłosego chłopaka. Gdy go zauważył, ulżyło mu. Najwyraźniej nie było mu nic na tyle poważnego, żeby nie mógł się zjawić w szkole.  

    Tima wszedł do klasy i usiadł na swoim miejscu, odprowadzany ciekawymi spojrzeniami i cichymi szeptami. Nieco go to irytowało, ale starał się nie zwracać na takie zachowanie rówieśników zbytniej uwagi. Odłożył torbę na podłogę przy ławce i rozłożył się w miarę wygodnie, składając głowę na rękach. Wciąż chciało mu się spać. Zignorował trącenie w ramię przez jakiegoś gościa z klasy, którego imienia nawet nie pamiętał. Już na pierwszym roku przestał zwracać uwagę na takie zaczepki, choć czasem, tak jak wczoraj, puszczały mu nerwy.

    Luka usłyszał cichy dźwięk, jaki wydawał jego telefon, gdy przychodził do niego esemes. Od Saszy. Napisał, że chce porozmawiać. Jasnowłosy odpisał mu, że wpadnie do niego na następnej przerwie i  zgodnie z obietnicą, tak zrobił. Nie pofatygował się by zapukać do drzwi. Skoro przyjaciel mu napisał, że ma przyjść, oznaczało to, że nie był niespodziewanym gościem. Sasza otaksował wzrokiem Lukę, zastanawiając się jak przyjmie to, co chciał mu powiedzieć. Odkaszlnął cicho, próbując jakoś zacząć rozmowę. 

    — Dzięki za książkę — uniósł w górę lekturę, z wetkniętą w nią w środku, materiałową zakładką z wizerunkiem sowy, którą dostał na urodziny od Luki. — A więc... — zerknął ponownie na jasnowłosego, który przysiadł na biurku, spoglądając na niego pytająco. 

    Sasza przekazał mu to, co usłyszał wcześniej od pielęgniarza. 

    — No więc... Chciałbym żebyś się z nim zaprzyjaźnił — zakończył swój wywód. 

    Luka spojrzał na niego z niedowierzaniem w oczach.


***


    Tima przerwę spędził pod klasą, słuchając muzyki i co chwilę przysypiając. Nie spał dobrze tej nocy. Bolał go nos, nawet mimo tabletek przeciwbólowych. Obudziło go pacnięcie w głowę. Uniósł głowę i przeczesał zaspanym wzrokiem korytarz, gdy w oko wpadła mu grupka rozchichotanych dziewczyn. Rzucały w niego papierowymi kuleczkami, chichocząc i szepcąc sobie coś na ucho. Timofiej przewrócił oczami i uznając to za ich czystą złośliwość, najzwyczajniej w świecie wstał i wrócił do klasy.

    Luka wrócił do sali, mrucząc pod nosem nieprzyjemne rzeczy na temat Saszy i coś o nieprzyjaźnieniu się nigdy więcej z nauczycielami. Jeszcze nigdy do tej pory sam nie zainicjował z kimś bliższego kontaktu. Z szatynem wyszło to jakoś tak samo z siebie, gdy się kiedyś spotkali w księgarni i obu im zależało na  rzadkiej książce, której był tylko jeden egzemplarz. Zaczęło się od wojny, a zakończyło na intensywnej dyskusji na temat literatury. Uznał, że może powinien porozmawiać o tym z Anfisą. Wyłapał czarne, kręcone włosy i już po chwili zgarnął ją spośród grupki ludzi, odciągając na bok.

✔ Cyka BlyatWhere stories live. Discover now