XXIV

1.3K 137 95
                                    

    Ostatnie dni nie były dla Timy najłatwiejsze. W szkole ciągle towarzyszyły mu wścibskie spojrzenia, a ludzie szeptali za plecami. Czuł się jakby znów wrócił do czasów, zanim zaprzyjaźnił się z Luką. Choć przypuszczał, że blondyn czuł się znacznie gorzej. Nie raz Tima zastanawiał się, czy może nie podejść do chłopaka i porozmawiać choćby o pogodzie za oknem, ale za każdym razem tchórzył. Nie potrafił normalnie spojrzeć mu w oczy. Choć boleśnie odczuwał brak Luki przy swoim boku, sam przed sobą nie potrafił tego przyznać. Nagle jego codzienność została wywrócona do góry nogami, przebywanie w szkole na powrót stało się przykrym obowiązkiem, który ledwo znosił. Fakt, że sam Luka nie próbował w żaden sposób kontaktować się z Timą, również nieco go dotknął, choć wiedział, że blondyn zwyczajnie uszanował jego decyzję. Czerwonowłosy westchnął cicho, wpatrując się w plecy dawnego przyjaciela przed sobą. Słowa nauczycielki zdawały się przelatywać obok jego głowy, zupełnie do niego nie docierając. Już od jakiegoś czasu nie potrafił się na niczym skupić. Poza tym, że w obecnej sytuacji czuł się źle, martwił się o Lukę, który został kompletnie odseparowany od klasowej społeczności. Co prawda Tima nie widział by ktokolwiek blondynowi dokuczał, ale mimo wszystko, ten od zawsze był otoczony ludźmi z klasy, a teraz nagle został sam. Tima nie był pewien, czy Luka sobie z tym radzi.

    Luka nigdy nie należał do rozmownych osób, ale z Timą było trochę inaczej. Więcej mówił, pragnął się z nim podzielić większą ilością rzeczy, niż z innymi. Chciał często, by ten wiedział o czym myśli, co sądzi, by go poznał, a może by wzajemnie się poznali. Teraz odzywał się jeszcze rzadziej, niż za czasów przed poznaniem chłopaka. Może było to coś na kształt przygnębienia, jakiegoś dziwnego smutku. Niezbyt wiedział czym było poczucie osamotnienia, więc nie potrafił tego w ten sposób określić, nawet przed samym sobą, ale był samotny. Brakowało mu Timy. Bez niego było inaczej. Nigdy do tej pory nie zależało mu na czymś, czy na kimś w takim stopniu, by doświadczyć jego braku. Nawet mniej niż kiedyś zwracał uwagę na innych ludzi. Pomijając fakt, że do tej pory nie interesowali go oni zupełnie, to przynajmniej miał do nich jakiś taki normalny stosunek. Teraz mogliby umrzeć i nic by go to nie obeszło. Unikał też Anfisy, nie mając najmniejszej ochoty z nią rozmawiać. Nie odpowiadał na powitania. Odizolował się od otoczenia, kontaktując się z nim tylko na tyle, na ile było to od niego wymagane w szkole czy domu.

    Timę ze stagnacji wyrwał dopiero dzwonek na przerwę. Jako, że mieli jeszcze jedną godzinę historii, zostawił po prostu rzeczy w klasie i wyszedł na korytarz. Wsadził zwyczajowo dłonie w kieszenie spodni i zwyczajnie ruszył przed siebie, gapiąc się w podłogę wyłożoną linoleum. I szedłby tak dalej, gdyby do jego uszu nie dotarła rozmowa, która spowodowała, że krew w jego żyłach zawrzała.

    — A słyszałeś o tym blondynie z równoległej klasy? Ponoć wyznał jakiemuś kolesiowi miłość.

    — No co ty?! Tak po prostu?!

    — No, stary mówię ci, takich to powinni od razu wyrzucać. Popierdolony pedał.

    Tima błyskawicznie znalazł się przy autorze obelg, chwycił go za kołnierz koszulki i pchnął, uderzając nim o ścianę. Nic nie mówiąc, kopnął go kolanem w krocze, aż chłopak zgiął się z bólu i jęknął głucho.

    — Jeszcze raz tak go nazwij, to cię zatłukę! — ryknął, unosząc pięść, by wymierzyć kolejny cios. 

    Luka w normalnym przypadku nie zarejestrowałby rozmowy, ale w momencie, gdy zareagował na nią Tima, nie tylko ją usłyszał, ale i jej treść do niego dotarła. Nawet teraz... Choć nie rozmawiali ze sobą i nie mówili nawet zwykłego "cześć" to... Chłopak wciąż go chronił. Na swój własny, niezbyt dobry sposób. Jedyny, który dobrze znał i w którym miał wprawę. Blondyn uśmiechnął się łagodnie, mimo że sytuacja wcale nie była zabawna. Przytępione do tej pory uczucia, powróciły na krótką chwilę, objawiając się kłuciem w piersi. Chwycił nadgarstek Timy w ostatniej sekundzie, tuż przed wymierzeniem przez niego ciosu jakiemuś przypadkowemu uczniowi, który jedyne, co zrobił źle to to, że mówił nieprzyjemnie o Luce. 

✔ Cyka BlyatWhere stories live. Discover now