Bitwa o Jakku

430 18 34
                                    

Sabine 

 Kilkanaście minut temu rozpoczęliśmy szturm na Jakku. Ja wraz z Ezrą dowodziłam jednym z oddziałów... albo raczej on dowodził bo był komandorem a ja posiadałam tytuł kapitana, którym się nie szczyciłam, bo uważałam że zasługuje na coś więcej. 

Ukryliśmy się w zniszczonym AT-AT... prawdopodobnie jednym z pierwszych, który został zestrzelony przez nalot bombowców Y-WING. Wszedłam na przewróconą maszynę kroczącą, aby sprawdzić jak wygląda sytuacja... na polu walki kurz, kurz i kurz praktycznie nic nie było widać. Lecz po chwili zauważyłam coś niepokojącego 

-Ezra!- krzyknęłam do komunikatora.

-Tak Sabine?- powiedział szarmanckim głosem... ale nie mogłam o tym myśleć przecież byliśmy na polu walki.

-Maszyna krocząca AT-AT wraz z obstawą dwóch maszyn AT-ST zmierza w naszą stronę!-wykrzyknęłam przestraszona.

 -Rozumiem! 

Ezra

-Wszyscy na stanowiska i dać mi tutaj wyrzutnie rakiet, ale już!-zakomunikowałem.

 Wszyscy się rozbiegli. Było to około 45 mężnych zawsze gotowych do walki ludzi, którzy dla wygranej mogli zrobić wszystko. Zapytacie zapewne dlaczego tak ich znam? Otóż dlatego, że dowodziłem nimi chwilę przed odejściem od załogi "Ducha". Byłem zadowolony, że znowu mogę ich poprowadzić do walki. Po chwili wróciła Sabine. 

-Wszyscy na stanowiskach?- zapytała i uderzyła mnie w bark. 

-Oczywiście.- uśmiechnąłem się- to bolało. 

-No co ty nie powiesz.... 

 Naszą rozmowę przerwał ostrzał maszyn kroczących... Imperium dokładnie wiedziało gdzie jesteśmy. Rozkazałem moim ludziom oddać pierwszą salwę pocisków, która zdjęła jedną maszynę AT-ST... zawsze coś. Jednak potem było tylko gorzej. Po zestrzeleniu kolejnego AT-ST przyszła kolej na AT-AT, którego chroniło pole siłowe... musieliśmy coś wymyślić i to szybko bo inaczej wystrzelają nas jak kaczki. 

Sabine 

Robiło się coraz gorzej. Olbrzymia maszyna krocząca zbliżała się do nas, a my nie posiadaliśmy arsenału, aby ją zdjąć. Jednak po chwili postanowiłam skonsultować coś z Ezrą. 

-Może powinniśmy poprosić o wsparcie powietrzne... dwa bombowce by wystarczyły.- powiedziałam. 

-Masz rację, ale wątpie, że będą mieli dostępne bombowce... przecież nad nami trwa walka, a tam statki są bardziej potrzebne.-odpowiedział. 

Otrząsnęłam się... Bridger miał rację. Nad nami walczyło najwięcej statków w historii walki z Imperium.Po chwili otrzymaliśmy wiadomość od Hery, że leci do na wsparcie... dwa X-WINGI, ale dla nas będzie to jak zbawienie. Już po krótkiej chwili usłyszeliśmy szum silników myśliwców Rebelii. Wystrzeliły dwie serie torped protonowych i maszyna wryła się w ziemię, a raczej piasek... było tu pełno piasku. Po zestrzeleniu AT-AT myśliwce wylądowały obok naszego przyczółku. 

Ezra 

Dwie nieznajome postacie wyszły z X-WINGÓW. Jedna z nich była kobietą, a druga... kosmitą. 

-Dziękuję za pomoc w opresji.-uśmiechnąłem się- A tak wogóle kim jesteście?- zagadnąłem. 

- Jestem Iden Versio, a to mój przyjaciel Shiv. A wy? Niema za co dziękować... to dla nas chleb powszedni.- odpowiedziała kobieta- Potrzebujecie jeszcze jakiejś pomocy?- zapytała się. 

Ezra and Sabine: Inaczej PLWhere stories live. Discover now