3.

2.4K 176 116
                                    

No dobra... Jestem ciekawa czy zadziała, bo wattpad znowu coś odwala...




– Więc myślę, że blondyn to ich najsłabsze ogniwo. Tamta dwójka jest raczej agresywna – stwierdził Harry, upijając łyk herbaty z kubka.

Odruchowo jęknął, czując przyjemne ciepło rozlewające się po jego żołądku. To była jedyna namiastka normalności tutaj.

– Zgadzam się z tobą. Blondyn nie wygląda na groźnego, ale pewnie i tak nas nie wypuści, skoro im pomaga. Musimy to zrobić umiejętnie. Trzeba sprawdzić drzwi i okna, potem będziemy myśleć nad resztą. Gdyby udało nam się chociaż wybić szybę, myślę, że przecisnęlibyśmy się przez to – powiedział Liam, zerkając na małe okienko, które teraz było jedynym źródłem światła w tej piwnicy.

– A gdyby skombinować jakieś narzędzia? – zapytał Harry. – Przecież muszą wypuszczać nas do toalety. Może wtedy by się udało?

– Tak, to dobra myśl, można tego spróbować – potwierdził Payne.

Harry uśmiechnął się do niego szeroko, ignorując bolącą wargę. We dwójkę mieli naprawdę o wiele większe szanse, żeby stąd uciec. Poza tym byli w tym razem i musieli sobie pomagać. Najważniejsze, że mieli jakiś wstępny plan.

Kiedy tylko zjedli, tak, jak to omówili, posprawdzali drzwi i okno, jednak ich przypuszczenia się sprawdziły i nie byli w stanie stąd wyjść, a przynajmniej nie bez żadnych narzędzi, które by im w tym pomogły. Po tym Harry załomotał w drzwi – przyszła kolej na kolejną część planu.

– Muszę do toalety! – krzyknął, co po części było prawdą, a po części okazją do sprawdzenia terenu.

Zdzierał gardło, licząc, że ktoś wreszcie się tutaj zjawi.

– Boże... Człowieku, nie jestem głuchy, nie musisz się tak drzeć – usłyszał głos blondyna.

Zamek w drzwiach szczęknął, a kiedy się otworzyły, pojawił się w nich właśnie ten blond chłopak, ale Harry nie wiedział, czy był sam, więc wolał nie ryzykować.

– Wychodź – powiedział. – Tylko grzecznie.

Harry wyszedł, posłusznie ruszając do przodu popychany przez chłopaka, który uprzednio upewnił się, że zostawił Liama zamkniętego. Weszli schodami na parter i brunet rozglądał się dookoła jak najdyskretniej, starając się zapamiętać najwięcej szczegółów przydatnych do ucieczki. Musieli z Liamem znać chociaż mniej więcej rozkład domu, żeby nie błądzić po nim, a trafić prosto do drzwi. Szli korytarzem, mijając kuchnię połączoną z jadalnią i salonem, i kilka zamkniętych drzwi, aż dotarli na koniec i właśnie w tym momencie blondyn poinformował go, że są na miejscu.

– Umyj się trochę, bo wyglądasz tragicznie – powiedział chłopak, kiedy Harry otwierał drzwi. – I nie próbuj uciekać, stamtąd i tak nie wyjdziesz inaczej, jak tylko tymi drzwiami.

Styles nie odpowiedział, zamiast tego wszedł do środka i zamknął drzwi. Chciał przekręcić zamek, ale okazało się, że nie ma tutaj czegoś takiego, więc odwrócił się na pięcie i omiótł wzrokiem pomieszczenie. Było niewielkie, z toaletą, prysznicem i umywalką. Otworzył szafkę, ale nie znalazł tam niczego, oprócz podstawowych środków higieny i kilku ręczników. Następnie obejrzał okno, jednak ono też było tylko kolejnym oknem bez klamek. Mimo wszystko spróbował je otworzyć, ale odskoczył od niego, kiedy nagle uruchomił się alarm. Nie spodziewał się tego zupełnie i przestraszył się tak, że aż złapał się za serce.

– Harry, prosiłem cię, żebyś nie próbował uciekać – usłyszał głos blondyna dochodzący zza drzwi i alarm ucichł tak szybko, jak się pojawił.

Partners in crime. Not the worst crimeWhere stories live. Discover now