15

1.2K 87 38
                                    

Pakowaliśmy sprzęt do autokaru. Obok nas stali Polacy. Patrzyłem na nich ukradkiem. Nie było z nimi Leny. Stephan szturchnął mnie i zaczął coś mówić. Nie słuchałem go, ale potakiwałem co chwilę głową. Zaraz potem usłyszałem znajomy śmiech. Odwróciłem się gwałtownie. Zauważyłem dziewczynę z Prevcem. 

Siedzieli na bruku nieopodal słoweńskiej kadry. Grali w łapki. On wyszczerzał zęby w uśmiechu, a ona chichotała. Wygrawszy, wydawała z siebie zwycięski okrzyk i wyrzucała ręce w górę. Niesamowicie emocjonalna dziewczyna. 

Kiedy była jego runda, nie uderzył jej w dłonie, tylko złapał je i pociągnął w swoją stronę. Ich twarze zbliżyły się do siebie. Między ich ustami było kilka centymetrów. Prevc spojrzał na jej wargi, a Lena mu w oczy. Cholera, zaraz się pocałują. Poczułem gniew. Podałem Stephanowi torbę trzymaną w rękach i ruszyłem w ich stronę.

- Cześć, Lena – przywitałem się.

Oboje skierowali swój wzrok na mnie. Zauważyłem, że Peter nie jest zachwycony moją wizytą. Lena natomiast szybko wyrwała ręce z uścisku Słoweńca i wstała.

- Andreas – wyszeptała, ale zaraz potem chrząknęła i zaczęła mówić głośniej. – Andreas. Chciałabym cię przeprosić za to, co powiedziałam dzisiaj rano w stołówce. Może kiedyś naprawdę niezbyt cię lubiłam, ale teraz wydajesz się być naprawdę miły i nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie widziałam. Ja...

- Stop – uśmiechnąłem, słysząc jej poczucie winy. – Nie tłumacz się. Nie musisz przecież lubić każdego skoczka. Rozumiem cię doskonale.

Kąciki jej ust uniosły się niepewnie. 

- Czyli nie masz mi za złe? – spytała, próbując upewnić się.

- Skąd. Jak miałbym nie wybaczyć tak cudownej dziewczynie?

Na jej twarzy pojawił się rumieniec, a słysząc moje słowa, Prevc wstał. Ktoś tu jest naprawdę zazdrosny. Co ja gadam. Przecież też to odczuwałem, kiedy zobaczyłem ich kilka minut temu.

- Wellinger – burknął. – Nie musisz przypadkiem się pakować?

- A ty? – warknąłem. – Też na dupie siedzisz.

Lena skrzywiła się i weszła pomiędzy nas. Nawet nie spostrzegłem, jak szybko się do siebie zbliżyliśmy. Mało brakowało, a mogłaby wybuchnąć jakaś kłótnia, a co gorsza – bójka. 

- Hej, panowie – powiedziała. – Może lepiej byłoby, gdyby każdy zajął się swoją pracą, okej? Ja też już zmykam. Muszę pomóc swoim.

Spojrzałem na nią, a potem na Prevca. Powoli schodziły z niego emocje. Kiwnąłem głową dla świętego spokoju. 

- Super. To na razie, chłopaki. Do zobaczenia na skoczni – oznajmiła i odeszła.

Rzuciłem jeszcze wściekłe spojrzenie Słoweńcowi, ale nagle poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu. Richard. Odciągnął mnie na bezpieczną odległość i uśmiechnął się do rywala. 

- Cześć, Peter – przywitał się. – Jak nastrój przed pierwszymi letnimi zawodami?

- Dobrze – odpowiedział krótko. – Byłoby jeszcze wspanialej, gdyby twój koleżka nie wtykał nosa w nieswoje sprawy.

Zacisnąłem dłoń w pięść, a Richard przytrzymał mnie mocniej.

- Przepraszam za niego – zaczął tłumaczyć. – Ostatnio się nie kontroluje, a wiesz, jak działają na niego dziewczyny. Lata za nimi z wywalonym jęzorem. Ostudź emocje, nic Lenie nie zrobi. 

new reality | a.wellingerWhere stories live. Discover now