Pakowaliśmy sprzęt do autokaru. Obok nas stali Polacy. Patrzyłem na nich ukradkiem. Nie było z nimi Leny. Stephan szturchnął mnie i zaczął coś mówić. Nie słuchałem go, ale potakiwałem co chwilę głową. Zaraz potem usłyszałem znajomy śmiech. Odwróciłem się gwałtownie. Zauważyłem dziewczynę z Prevcem.
Siedzieli na bruku nieopodal słoweńskiej kadry. Grali w łapki. On wyszczerzał zęby w uśmiechu, a ona chichotała. Wygrawszy, wydawała z siebie zwycięski okrzyk i wyrzucała ręce w górę. Niesamowicie emocjonalna dziewczyna.
Kiedy była jego runda, nie uderzył jej w dłonie, tylko złapał je i pociągnął w swoją stronę. Ich twarze zbliżyły się do siebie. Między ich ustami było kilka centymetrów. Prevc spojrzał na jej wargi, a Lena mu w oczy. Cholera, zaraz się pocałują. Poczułem gniew. Podałem Stephanowi torbę trzymaną w rękach i ruszyłem w ich stronę.
- Cześć, Lena – przywitałem się.
Oboje skierowali swój wzrok na mnie. Zauważyłem, że Peter nie jest zachwycony moją wizytą. Lena natomiast szybko wyrwała ręce z uścisku Słoweńca i wstała.
- Andreas – wyszeptała, ale zaraz potem chrząknęła i zaczęła mówić głośniej. – Andreas. Chciałabym cię przeprosić za to, co powiedziałam dzisiaj rano w stołówce. Może kiedyś naprawdę niezbyt cię lubiłam, ale teraz wydajesz się być naprawdę miły i nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie widziałam. Ja...
- Stop – uśmiechnąłem, słysząc jej poczucie winy. – Nie tłumacz się. Nie musisz przecież lubić każdego skoczka. Rozumiem cię doskonale.
Kąciki jej ust uniosły się niepewnie.
- Czyli nie masz mi za złe? – spytała, próbując upewnić się.
- Skąd. Jak miałbym nie wybaczyć tak cudownej dziewczynie?
Na jej twarzy pojawił się rumieniec, a słysząc moje słowa, Prevc wstał. Ktoś tu jest naprawdę zazdrosny. Co ja gadam. Przecież też to odczuwałem, kiedy zobaczyłem ich kilka minut temu.
- Wellinger – burknął. – Nie musisz przypadkiem się pakować?
- A ty? – warknąłem. – Też na dupie siedzisz.
Lena skrzywiła się i weszła pomiędzy nas. Nawet nie spostrzegłem, jak szybko się do siebie zbliżyliśmy. Mało brakowało, a mogłaby wybuchnąć jakaś kłótnia, a co gorsza – bójka.
- Hej, panowie – powiedziała. – Może lepiej byłoby, gdyby każdy zajął się swoją pracą, okej? Ja też już zmykam. Muszę pomóc swoim.
Spojrzałem na nią, a potem na Prevca. Powoli schodziły z niego emocje. Kiwnąłem głową dla świętego spokoju.
- Super. To na razie, chłopaki. Do zobaczenia na skoczni – oznajmiła i odeszła.
Rzuciłem jeszcze wściekłe spojrzenie Słoweńcowi, ale nagle poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu. Richard. Odciągnął mnie na bezpieczną odległość i uśmiechnął się do rywala.
- Cześć, Peter – przywitał się. – Jak nastrój przed pierwszymi letnimi zawodami?
- Dobrze – odpowiedział krótko. – Byłoby jeszcze wspanialej, gdyby twój koleżka nie wtykał nosa w nieswoje sprawy.
Zacisnąłem dłoń w pięść, a Richard przytrzymał mnie mocniej.
- Przepraszam za niego – zaczął tłumaczyć. – Ostatnio się nie kontroluje, a wiesz, jak działają na niego dziewczyny. Lata za nimi z wywalonym jęzorem. Ostudź emocje, nic Lenie nie zrobi.
YOU ARE READING
new reality | a.wellinger
FanfictionNie chciałam żadnego współczucia. Żadnego pocieszenia. Nie wiedziałam, dokąd idę. Chciałam zostać sama. Po prostu szłam przed siebie.