Jeden, dwa, trzy szumiące sygnały. Cisza. Jeden, dw... cichy trzask po drugiej stronie łącza. Szeroki uśmiech i przelotne spojrzenie na zszarzałą ścianę po lewej.
– Jinki. Już prawie skończyłem, zostały mi dwie piosenki. I pół. Myślisz, że zdążę przed wiosną? – głęboki oddech na linii, chyba niesprecyzowana myśl – Rozmawiałem ostatnio z Taeminem, wszystko jest dobrze. Niepotrzebnie się zadręczasz. Tak. W porządku.
– Nie wierzę ci.
– Nie musisz. Powiedział, że powinienem wrócić do prowadzenia audycji, chyba nie mam tyle czasu. Ostatnio jestem bardzo zajęty. Ty na pewno też, nie chcę ci przeszka...
– Jonghyun!
– ...dzać. Powinniśmy się niedługo spotkać. Myślałem już wcześniej o tym, co ci wtedy powiem. Chyba wybrałem, jeszcze się zastanowię.
– Kim Jonghyun! Odpowiedz. Czym jesteś zajęty?
Białowłosy jest zdezorientowany. Marszczy nos i przeczesuje włosy. Poprawia okulary na nosie, w tle wciąż leci w pęli jeden z niedokończonych utworów. Oddech, chwila milczenia. Za długo.
– Pracą. Tak... pracą, chcę wydać album przed wiosną. Chyba jednak nie zdążę. Boję się, Jinki. Ostatnio spadł tu śnieg i było całkiem mroźno. Nie pamiętam takiej zimy. Pamiętasz taką? Myślałem wyjściu na spacer, ale zgubiłem szalik. Nie chcę się rozchorować – oblizuje usta i przygryza wargę. Zaciska palce na telefonie, chyba nie słyszał.
– Czego się boisz, Jonghyun? – martwi się. Oddycha możliwie jak najciszej.
– Boję się? Nie. Musiało ci się wydawać – stwierdza krótko i śmieje się perliście. Nieco zbyt nerwowo, nie da się zauważyć. Przecież już się nauczył. – Pamiętam, jak Kibum dostał ode mnie śnieżką w plecy kilka lat temu. Tak. Wciąż bawi mnie jego mina. Taeminnie prawie zakopał go potem w śniegu. Ale było go zbyt mało, tak. Bardzo szkoda.
Jinki wzdycha ze zrezygnowaniem, a Jonghyun rozciąga usta w bladym uśmiechu. Miał o czymś powiedzieć, ale nie pamięta. Nie może sobie przypomnieć, cisza trwa całe oddechy za długo. Odgarnia kosmyki w tył.
– Jong...
– Jinki! Wpadłem na kolejny pomysł, – kłamie i spogląda bezradnie na gasnący ekran monitora. Nie wie jak dokończyć piosenkę, nie podoba mu się. Nie potrafi przestać jej słuchać – chyba powinienem już kończyć. Tak myślę. Tak.
– ...hyun – milknie na chwilę i zaciska palce na telefonie. Jasnowłosy słyszy szeleszczący trzask tuż przy uchu. – Jonghyun, musimy porozmawiać.
– Przecież rozmawiamy – przerywa i kontynuuje. – Ale ja muszę już kończyć. Pomysł, mówiłem. Nie chcę ci-go stracić. Tak. Przyszedłbym, ale zgubiłem szalik.
– Przyjdę do ciebie – deklaruje i spotyka się z uciętym śmiechem. Chyba trochę płaczliwym, nie dosłyszał. – Przyjdę do ciebie dzisiaj, Jonghyun.
– Nie teraz, Jinki. Teraz pracuję. N-tak. Teraz nie możesz. – wzdycha cicho i mruży oczy. Czuje się zmęczony i nie ma już ochoty rozmawiać. – Przyjdź jak skończę.
– Kiedy skończysz?
– Przed wiosną. Nie lubię wiosny, Jinki. Chyba jestem zazdrosny. Dlatego muszę być pierwszy. Muszę zdążyć – ziewa. – Nie mam czasu. Do widzenia, Jinki.
– Kim Jongh-
Sygnał kończący połączenie przez moment piszczy mu w uszach. Jest zirytowany i nie ma już siły. Odchyla głowę w tył. Ekran telefonu jarzy się blado, a urządzenie brzęczy cicho. Lee próbuje się dodzwonić do białowłosego.
Bezskutecznie.
![](https://img.wattpad.com/cover/133018046-288-k50376.jpg)
YOU ARE READING
let me out || k.jh.
Spiritualwariacje na temat rzeczy zapomnianych; pisząc dalej, cztery lata później.