Rozdział 27

520 55 8
                                    


Siedziałam na ganku i czekałam na Daniela. Było pięknie, gwiazdy na niebie, księżyc i było dość ciepło jak na tą porę roku i wieczór. Wreszcie wyszedł z domu, miał na sobie kurtkę kadrową, co mnie zastanawiało. Ruszyłam w jego stronę. Uśmiechał się, bardzo się uśmiechał... Było to dość podejrzane, ale odrzuciłam resztę myśli kiedy podszedł i dał mi buziaka w policzek. Aj... był taki ciepły.

- Gdzie idziemy? - zapytałam.
- Pizza, jesteś głodna ?
- Super - ucieszyłam się.
Pizza to moje ulubione danie i mogłabym jeść ją codziennie.
Spacerowaliśmy w ciszy, trzymaliśmy się za ręce, kilka razy starałam się nie poślizgnąć na oblodzonej drodze. Daniel potrafił się ze mnie tylko śmiać, co mnie irytowało. Starałam się go zlewać, na szczęście szybko dotarliśmy do pizzerii. Nidy tu jeszcze nie byłam. Czułam się jak we Włoszech. Był to uroczy zakątek przypominający ogród z wybrzeża Morza Śródziemnego. W rogach sali stały drzewka cytrusowe i oliwne, bukiet lawendy znajdował się na stoliku. Przy ścianach stały rzeźby i małe zbiorniki jak na włoskich uliczkach. Co było dość dziwne, byliśmy tu zupełnie sami. Jedynie kelner i obsługa. Kelner zabrał nasze kurtki, jak się okazało Tande pod kadrową kurtką, miał na sobie garnitur. Byłam trochę skrępowana, ponieważ miałam na sobie luźny t-shirt i zwykłe czarne rurki.  Daniel odsunął mi krzesło, abym mogła spokojnie usiąść. Blondyn zamówił moje ulubione wino - czerwone, półsłodkie. Chciałam o coś zapytał, ale przyłożył mi palec do ust. 
-Wybieraj pizze - uśmiechnął się promiennie. 
Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam szukać dania w menu. Jednogłośnie zdecydowaliśmy się na pizze i zamówiliśmy. 
- Jak się czujesz? - zapytał, kiedy czekaliśmy na jedzenie. 
- Dobrze, troszkę odpoczęłam. A ty? 
- Jutro chyba sobie zrobię dzień dziecka i cały dzień będę leżał i odpoczywał. Chcesz dołączyć? - zaśmiał się. 
- Tak kochanie, dołączę do ciebie, dzieciaczku. 
Kelner podał przystawki i sztućce. 
- Byłaś tu kiedyś? - zapytał skoczek. 
- Jeszcze nie, ale jest tu pięknie. Dziękuje, że mnie tu przyprowadziłeś - złapałam go za dłoń.
- A ja dziękuje tobie, że jesteś tu ze mną. 
W tym momencie podszedł do nas kelner i wręczył wino. Upiłam łyk, było pyszne, takie jakie kocham. Nie wiedziałam, że Daniel potrafi być taki romantyczny. Niby tyle lat już się znamy, a wciąż poznajemy na nowo, to jest fascynujące. 
Dostaliśmy właśnie pizze. Wyglądała bardzo apetycznie, a pachniała jeszcze lepiej. Wzięłam kęs, rzeczywiście była pyszna. Nie wiem, jak mogłam nic nie wiedzieć o tej restauracji. 
- Chyba jestem w ciąży - powiedziałam po zjedzeniu pizzy. 

- Co? 

- Spożywczej, Daniel - zaśmiałam się. 

- Aaa szkoda... - zamyślił się. - Słuchaj, kotku... 
- Tak? - nie wiedziałam o co chodzi. 
- Bo chyba powinniśmy powiedzieć trenerowi... o nas. 

- Po co? Na razie chyba jest dobrze tak jak jest, co? 
- Za chwile nie będzie dobrze tak jak teraz.. 
- O czym mówisz? - zapytała, a blondyn wstał. 
Chyba się zestresował, bo zrobił się blady i miał grobową minę. Zaczął szukać czegoś w spodniach garniturowych. Zastanawiałam się co robi... Jego zachowanie zmieniło się. Chciałam już coś powiedzieć, ale Daniel uklęknął... Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma. Wstałam. Wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko. Chyba zemdleje... Otworzył je, ujrzałam piękny złoty pierścionek z małym diamentem - wymarzony. 

-----------------------------------------------------------------------------

Ok na tym na razie zakończę ten rozdział, więc czekajcie na ciąg dalszy :) 

Ps. Przepraszam, ze długo nie publikowałam, ale rozchorowałam się. Następny rozdział będzie dużo szybciej ;) 

Spójrz w górę, zobaczysz... MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz