Po krótkim czasie dotarłam do wielkiego, nowoczesnego, całego ze szkła budynku, w którym pracował mój tata. Weszłam do środka. W holu chodziło wielu elegancko ubranych pracowników, mężczyźni w garniturach, a kobiety w spódnicach i marynarkach w zestawie z białymi koszulami. Ucieszyłam się, że mam na sobie szpilki, czarne, obcisłe spodnie i bordową koszulę bez rękawków, z kołnierzykiem. Przynajmniej jakoś się prezentowałam. Udałam się do recepcji, gdzie za biurkiem urzędowała młoda kobieta.
- Dzień dobry, przyszłam do pana Greene - powiedziałam uprzejmym głosem. Brunetka podniosła na mnie wzrok i przyjrzała się ze znudzonym wyrazem twarzy, po czym powiedziała:
- Była pani umówiona?
- Nie, nie byłam ale mam dla... - Nie pozwoliła mi dokończyć.
- Jeżeli chce się pani widzieć z panem Greene, proszę się najpierw umówić na spotkanie. - Spojrzała w swój komputer. - Wolny termin to 3. lipca. Odpowiada pani? - spytała z ironicznym uśmieszkiem.
- Nie, nie odpowiada - powiedziałam cała już wkurzona. Ta kobieta działa mi na nerwy. Rozumiem te całe procedury, ale ona nawet nie pozwoliła mi wyjaśnić, w jakiej sprawie tu przyszłam, tylko od razu wyskoczyła „jeżeli... bla bla”. Odwróciłam się na pięcie i odeszłam od jej biurka do okna. Sięgnęłam po swój telefon i wybrałam numer taty. Nie odebrał. Spróbowałam drugi raz i po trzecim sygnale usłyszałam:
- Cześć, Ana, naprawdę w tej chwili nie mogę rozmawiać. Zaraz mam spotkanie, a w dodatku nie mam ważnych dokumentów... - W tle słyszałam jeszcze parę głosów, które co chwilę go o coś pytały. Przerwałam mu szybko, zanim by się rozłączył.
- Tato, jestem w recepcji. Mam dla ciebie te dokumenty, ale sekretarka nie chce mnie wpuścić, bo nie byłam umówiona.
- Jak to w recepcji? Nic nie mówiłaś, że przyjeżdżasz. - No tak, mama mu nie powiedziała, że złożę im wizytę. - Zaraz załatwię to z sekretarką. - Rozłączył się. Nadal wpatrywałam się w widok rozciągający się za oknem, gdy za sobą usłyszałam stukot obcasów. Obróciłam się. Przede mną stała kobieta ze skruchą na twarzy. Domyślam się, że mój tata dał jej reprymendę.
- Pani Anastazja Greene? - Skinęłam lekko głową. - Pan Greene chce się z panią widzieć. Windy znajdują się na końcu tego korytarza. Ósme piętro, pokój numer 226.
- Dziękuję.
Szłam wskazaną przez brunetkę drogą. Wsiadłam i wcisnęłam guzik prowadzący na odpowiednie piętro. Drzwi się zamykały, gdy wcisnęła się między nie czyjaś dłoń. Rozsunęły się szybko, a moim oczom ukazał się przystojny brunet o niebieskich oczach. Boże, przecież ja go znam. To Oliver Johnson. Ale co on tu robi? Kiedyś czytałam o nim w gazecie. Prasa zamieściła tam informację na temat jego majątku, który był ponoć pokaźnych rozmiarów. Posiadał dużo udziałów w wielu firmach, nie tylko prawniczych. Sam prowadził kilka działalności na bardzo dużą skalę. Wnioskuję, że musi mieć jakieś udziały i tutaj. Spojrzał prosto w moje oczy i uśmiechnął się. Jego uśmiech o mało co nie zwalił mnie z nóg. Był taki seksowny... Jeny, o czym ja myślę. Chciał wcisnąć numer piętra, ale nie zrobił tego, tylko odwrócił się w moją stronę. Zapewne zmierzamy na ten sam poziom.
- Znów się spotykamy. - Od jego aksamitnego głosu zrobiło mi się gorąco. Kąciki jego ust podniosły się do góry.
- Tak, rzeczywiście. - Byłam w stanie jedynie tyle z siebie wydusić. Jego wygląd sprawia, że mnie onieśmiela.
Zapadła cisza między nami. Kątem oka spostrzegłam, że mi się przygląda. Rumieniec wypłynął na moje policzki. Wyczuwałam straszne napięcie między nami. W duchu modliłam się, żeby jak najszybciej dojechać na miejsce. Niezręczną ciszę przerwał mój telefon. Dzwonił mój brat.
CZYTASZ
Jedno słowo / Dwa słowa
RomanceAnastazja to młoda kobieta, która skończyła studia prawnicze. Jest ambitna i zawsze dąży do celu. W jej życiu pojawia się pewien milioner, który za wszelką cenę chce zdobyć jej serce. Czy mu się uda? Co się wydarzy w życiu Anastazji Green ? Dowiecie...