Hej wszystkim! ;) Udało mi się coś szybciej napisać i o dziwo bez dramy, więc się cieszcie, póki możecie :D Jak myślicie, co ma Oliver?
PS. Dziękuję za tak dużą ilość wyświetleń i komentarzy! Nie mogę uwierzyć, że już jest 271tys. wyświetleń! ;)
Pozdrawiam Ola :*
--------------------------------------------------------------------
CarlPrzyjeżdżając do domu państwa Greene z dokumentami dla Ethana, miałem skrytą nadzieję ją spotkać, ale z drugiej strony chciałem zapomnieć. Przez osiem lat myślałem o niej nieustannie, zdawałem sobie sprawę, że straciłem ją na zawsze. Nie odnajdę jej, a jak już tak się stało, okazuje się, że ma narzeczonego i wychodzi za mąż. Co za ironia losu... Jeszcze dziecko. Dzieci. Oliver tak to dumnie mówił, myślałem, że zaraz tam dostane zawału, a Johnsona uduszę gołymi rękami. To ja powinienem być na jego miejscu. Ja, nikt inny...
Kiedy, spytałem ją, czy mnie kocha, wiedziałem, że kłamie. Zdradziły ją te zielone oczy, w których można się utopić bezpowrotnie. Kto w nie spojrzał, był stracony na całe życie. Z wielkim bólem w sercu pożegnałem się i wyszedłem. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Teraz już wszystkie moje nadzieje mogę pogrzebać. Już nie mam szans... Oliver wygrał. Anastazja będzie jego żoną. Najlepszą żoną, jaką mógł sobie wymarzyć. I matką. Matką jego dzieci. Widać, że jest szczęśliwa w jego towarzystwie. Nie zamierzam jej tego odbierać. Dam jej czas. Jeśli będzie trzeba czekać, będę czekać ile będzie trzeba. Nawet całe swoje życie, ale na pewno nie poddam się. Nie przestanę się o nią starać. Była i jest moim marzeniem. Moją wielką miłością.
"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć"
AnastazjaSiedzę jak osłupiała trzymając w rękach filiżankę z herbatą, patrząc się w jedno miejsce na ścianie. Dopiero po chwili dociera do mnie, że to portret ślubny rodziców. Byli tacy szczęśliwi. I są. Czy ja też będę taka? Z Oliverem? Czy też będę czuć te motylki w brzuchu mówiąc sakramentalne „tak”? Sama nie wiem. Carl znów namieszał, ożywiając jakieś szczątki naszej miłości. Mojej pierwszej miłości, której się nie zapomina.
- Dobrze się czujesz? - Nagle przy moim boku pojawiła się mama, patrząc z zatroskaną miną. - Jesteś troszkę blada. - Martwi się.
- Trochę boli mnie głowa, nic wielkiego - przyznaję. - Mamo, a tak właściwie, to czemu tak nalegaliście, żebyśmy przyjechali na weekend? - Zmieniam szybko temat, wiedząc, że zaraz rodzicielka każe mi się położyć, a jak jeszcze powie Oliverowi, zaczną się ze mną obchodzić jak z jajkiem.
- Za trzy tygodnie bierzesz ślub, a jeszcze nic nie gotowe. - Wznosi oczy ku górze. - Trzeba ustalić, gdzie się wszystko odbędzie. A goście? Najwyższy czas rozsyłać zaproszenia - mówi podekscytowana. - Nie wiem czemu, ale nie podzielam jej entuzjazmu. Jak sobie o tym wszystkim pomyślę, ogarnia mnie zdenerwowanie. Czyżbyś nadal kochała Carla? - szepcze złośliwie podświadomość, a ja się wzdrygam na tę myśl.
- Wiesz mamo, że przez ostatni czas nawet nie myśleliśmy o ślubie. - Tłumaczę przypominając sobie wydarzenia z ubiegłych tygodni.
- Wiem, wiem skarbie. - Robi współczującą minę. - Myślałaś już nad suknią? - Zaczyna nowy temat.
- Nie – przyznaję, a w duchu robię zrezygnowaną minę. Teraz mam najmniejszą ochotę wciskać się w te białe bezy. Jeszcze mój jakże uroczy brzuszek. Niby nie jest jeszcze tak widoczny, ale jednak jest troszkę większy. Ale myślę, że to dlatego, że przytyłam, bo w końcu jest jeszcze wcześnie na takie szczegóły.
- Trzeba pomyśleć o tym, że za te trzy tygodnie nieco się powiększysz, więc warto by było to jakoś ukryć – proponuje, a ja wywracam oczami.
- Mamo, nie musisz mi o tym przypominać. - Niemal jęczę sfrustrowana. - Wiem, że będę więcej jadła i będę gruba.
- Tak będziesz mogła mówić o sobie w trzecim miesiącu - zaprzecza. - Na razie wyglądasz jak człowiek, a nie jak wychudzone coś. - Akcentuje ostatnie dwa słowa.
- Wychudzone coś? - Podchwytuje Oliver, wchodzący wraz z moim tatą do salonu. Oboje się szczerzą jak mysz do sera. Coś jest nie tak...
- Nie wnikaj. - Ucinam od razu naburmuszona. Jestem w szoku, jak mój humor szybko się zmienia.
- Coś się stało? - Kieruje pytanie do mojej mamy, a jego przyszłej teściowej.
- Nie, nic takiego. Właśnie rozmawialiśmy o ślubie i o przyjęciu. - Uśmiecha się. - Więc, przygotujcie się, bo jutro tu będzie organizatorka ślubów! Jest świetna, w ostatniej chwili udało mi się ją zarezerwować na ten dzień. - Nadaje pełna euforii, a jej oczy iskrzą niczym najprawdziwszy szmaragd.- Przepraszam was - mówię i czym prędzej idę do łazienki. Znów mi niedobrze.
- Niech pani zostanie, ja pójdę do niej. - Słyszę troskliwy głos Olivera, gdy otwieram drzwi pomieszczenia. Zamykam je, aby nie wszedł do środka. Nie chcę, aby oglądał mnie w takim stanie.
- Ana, nie wygłupiaj się, tylko otwórz. - Mówi cierpliwie, a później naciska na klamkę. Jestem tylko zdolna powiedzieć w miarę słyszalne:
- Daj mi pięć minut. - Nie wiem co mi odpowiedział, mój zbuntowany żołądek skutecznie odwrócił moją uwagę. Wypłukałam usta i przejrzałam się w lustrze. Byłam strasznie blada i czułam się słabo. Otworzyłam mu w końcu drewnianą powłokę, słysząc liczne przekleństwa.
- Nigdy więcej tego nie rób – mówi, biorąc mnie w ramiona i tuląc do siebie. - Jasne? - Jestem tylko w stanie pokiwać głową.
- Chcę się położyć - stwierdzam. Próbuję uwolnić się z jego uścisku. Ten natomiast nie puszcza mnie, tylko bierze na ręce i kieruje się w stronę schodów prowadzących na piętro.
- Oliver, ale ty nie możesz...
- Nie marudź. - Ucina mi i całuje w czoło. - Zresztą przyzwyczajaj się... - Szepcze, kładąc mnie na łóżko.
- Jak mi to ostatnio powiedziałeś, czekała mnie kolacja z twoją matką, co teraz masz na myśli? - pytam zaintrygowana.
- Nic szczególnego, nie licząc, że będę cię rozpieszczać, nosić i takie tam. - Uśmiecha się, a w kącikach oczu tworzą mu się zmarszczki.
- Oliverze Johnsonie, co knujesz? - Teraz do reszty mnie zaciekawił.
- Przed tobą nie można mieć żadnych tajemnic. - Wzdycha i robi naburmuszoną minę, niczym mały chłopiec.
- Nie, nie można, a teraz mów skarbie. - Uśmiecham się wyczekując odpowiedzi.
- No dobrze, miałem zrobić to kiedy indziej, ale niech ci będzie. - Siada obok mnie na łóżku i po sekundzie wyjmuje coś z kieszeni, a potem wyciąga rękę w moją stronę. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, o co mu chodzi...
CZYTASZ
Jedno słowo / Dwa słowa
RomanceAnastazja to młoda kobieta, która skończyła studia prawnicze. Jest ambitna i zawsze dąży do celu. W jej życiu pojawia się pewien milioner, który za wszelką cenę chce zdobyć jej serce. Czy mu się uda? Co się wydarzy w życiu Anastazji Green ? Dowiecie...