Rozdział 4

12.4K 586 96
                                    

Nie pomyliłam się wcześniejszego dnia ze stwierdzeniem, że po tylu rewelacjach z pewnością nie zasnę zbyt szybko. Prawie całą noc spędziłam na kanapie, rozmyślając zdecydowanie zbyt zawzięcie o przeszłości, raz po raz przypominając sobie niespodziankę, jaką wymyślili dla mnie rodzice. Z jakiegoś powodu musieli uznać, że bardzo się ucieszę. Całe szczęście, że chociaż dziadek i Benjamin domyślili się, jak zareaguję.

Tamtego ranka obudziłam się zdecydowanie za późno, przez co ubierałam się w kompletnym pośpiechu. Szybko wrzuciłam dokumenty do pojemnej torebki, założyłam eleganckie czarne spodnie i dobraną do nich białą koszulę ze wstążką zamiast kołnierza. Kilkanaście minut później biegłam po zatłoczonym chodniku, balansując niebezpiecznie w moich czarnych szpilkach. Śnieżyca ustąpiła, powietrze jednak nadal pozostawało mroźne, a nawierzchnia śliska. Para wydobywała się z moich ust przy każdym zachłannym oddechu, a ja przeklinałam samą siebie za zostawienie szalika w domu. Postawiłam do góry kołnierz mojego karmelowego płaszcza, mając szczerą nadzieję, że choć minimalnie osłoni mnie przed wiatrem.

Miałam dziesięć minut na przygotowanie się do pracy, dlatego nie zatrzymałam się na serdeczną rozmowę z naszym portierem. Zarzuciłam na szyję smycz z identyfikatorem i przybliżyłam go do czytnika, który wydał z siebie denerwujący pisk. Joe rzucił mi klucz do gabinetu, który złapałam w locie i w ostatniej chwili wbiegłam do zamykającej się windy. W niej przywitałam swoich stażystów, przeglądając się przy okazji w lustrzanych ścianach. Kilka zbłąkanych włosów wystawało z mojego warkocza, toteż od razu zabrałam się za okiełznanie fryzury. Wyglądałam zdecydowanie lepiej, niż wcześniej myślałam. W duchu dziękowałam opatrzności za mocno kryjące kosmetyki.

Tamten dzień jednak szykował dla mnie o wiele więcej niespodzianek, niż początkowo myślałam.

— Jak to ja? Przecież oprowadzałam zagraniczne delegacje dwa razy w ciągu minionego miesiąca, teraz wypadała kolej Matthew — żachnęłam się, wymyślając w duchu przyjaciela.

— To nie wiesz o niczym? Wziął zwolnienie lekarskie na tydzień — odpowiedziała Bridget, mieszając szybko swoją czarną kawę.

Spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem. Odpowiedziałam jej tym samym.

— Nie odbiera służbowego telefonu. Jeśli jakimś cudem się tu pojawi, to powiedz mu, że go zabiję — mruknęłam, ruszając biegiem po potrzebne dokumenty. Chciałam przygotować się przed oprowadzeniem delegacji z Niemiec po firmie.

Największym plusem całej sytuacji było to, że stażyści skakali wręcz z radości, gdy rozdzieliłam między nich niektóre z obowiązków Matthew. Zadania na szczeblu kierowniczym zostawały dla mnie, ale całą resztą mogli zająć się bez problemu.

Po kolejnej nieudanej próbie połączenia się z przyjacielem schowałam telefon do torby i ruszyłam do walki o przetrwanie dnia.

*

Wyszłam z pracy wyjątkowo zmęczona i lekko znużona. Brak snu wciąż odbijał się na mojej kondycji psychicznej, choć w ciągu dnia dawałam z siebie wszystko, starając się zarazić dobrą energią współpracowników. Kupiłam kawę w Starbucksie, z rozbawieniem dostrzegając, że młody barista oprócz imienia napisał na moim kubku komplement. Postanowiłam wtedy, że na pewno opowiem o tym Benjaminowi. Uwielbiał żartować z tego, że na mojej drodze ciągle stawali młodsi faceci, począwszy od Alana, a skończywszy na związku z moim byłym klientem. Rzadko wspominałam tego drugiego, choć paradoksalnie spędziliśmy razem dobry czas. To nie tak, że kompletnie wyzbyłam się uczuć, ciągle żyjąc przeszłością. Intensywność naszego romansu w którymś momencie przeraziła mnie tak bardzo, że postanowiłam się wycofać. Nigdy nie potrafiłam rozgryźć do końca jego uczuć, jednak nawet będąc z nim, moje serce wciąż pozostawało gdzieś daleko.

O jeden rok za późno (O jeden #1) ZAKOŃCZONADonde viven las historias. Descúbrelo ahora