Rozdział 13

7.7K 456 57
                                    

Nie byłam pewna kiedy właściwie zasnęłam, ale z objęć morfeusza wyrwał mnie głośny męski krzyk, dochodzący z mojej kuchni. Rozkleiłam ciężkie powieki i opuściłam bose stopy na zimne panele, zauważając, że nadal miałam na sobie luźne dresy i koszulkę z logiem uniwersytetu. Pojedyncze krzyki przeszły w totalną kłótnię, a trzy głosy mieszały się w dyskusji.

— Nie wiem co wy narobiliście, ale jestem na was cholernie wściekły! — warknął mój brat.

Uchyliłam drzwi i przez szparę wysłuchiwałam wrzawy, jaka dochodziła z kuchni.

— Coś ty sobie myślał, Matthews?! — krzyknął, nie przejmując się późną porą. — Starasz się wrócić do jej życia po latach, a potem fundujesz jej coś takiego? Zwariowałeś?! Następnym razem trzymaj te swoje nieobliczalne dziwki z dala od mojej siostry, bo uduszę cię gołymi rękoma!

Prawie parsknęłam śmiechem, wyobrażając sobie rozjuszonego Benjamina w kitlu, strofującego wszystkich dookoła. Prawda była taka, że mój brat potrafił być naprawdę przerażający, kiedy chciał.

Ktoś parsknął cicho.

— A ty z czego rżysz, Beckett?! — Zadrżałam, słysząc, jak bardzo był zły. — Myślisz, że jesteś lepszy od niego? Przecież widziałeś jak ostatnio się czuła, a mimo wszystko ją tam zaciągnąłeś! — Systematyczny dźwięk kroków świadczył o tym, że przechadzał się w kółko. — Co z ciebie za przyjaciel?

Uznałam, że należało wkroczyć do sytuacji i podreptałam do nich, ze zdziwieniem zauważając, jak komicznie wyglądali. Matthew i Alan siedzieli na kanapie, a Benji górował nad nimi, trzymając się pod boki. Jego oczy ciskały piorunami w pozostałych dwóch mężczyzn. Midnight Star siedział na swoim legowisku i spoglądał na nich swoimi wpółprzymkniętymi ślepiami.

— Nie krzyczcie tak — wychrypiałam cicho, zwracając na siebie uwagę. — Obudziliście kota.

Trzy głowy odwróciły się w moją stronę.

Alan wyglądał na udręczonego.

Beckett wyglądał, jakby gryzły go wyrzuty sumienia.

Mój brat za to był po prostu wściekły.

— Tak strasznie mi przykro — zaczął Alan, próbując się podnieść. Silna ręka mojego brata spoczęła na jego ramieniu, spychając go ponownie do pozycji siedzącej. — Przepraszam cię.

Matthew skrzywił się, ciągle wodząc spojrzeniem po mojej twarzy.

— Będzie z tego niezły siniak.

Westchnęłam i zamknęłam oczy.

— Zamknijcie za sobą drzwi. Chcę tylko parę dni spokoju, nie oczekuję niczego więcej.

Miałam dość ich wzajemnych przepychanek.

Chciałam tylko ciszy.

A jak na złość, wszyscy trzej przemówili jednocześnie.

— Ale przecież...

— To on...

— Laurel...

Podniosłam dłoń wysoko do góry i rzuciłam im najgroźniejsze spojrzenie, na jakie było mnie stać.

— Dość! — Przerwałam im piskliwym głosem. — To się tyczy całej trójki. Żegnam.

*

Wystarczyło jedno spojrzenie w lustro, bym uświadomiła sobie, że najwyraźniej życie zatoczyło bardzo wielkie koło. Wyglądałam dokładnie tak samo, gdy oberwałam po twarzy w szkole średniej, a jedyna różnica była taka, że tym razem pod okiem odbiło mi się coś, co było śladem po pierścionku. Z pustym wyrazem twarzy przesuwałam wzrokiem w lustrze, nie mogąc wykrzesać z siebie choćby jednej emocji.

O jeden rok za późno (O jeden #1) ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now