6 {Ogólnikowo}

2.1K 170 13
                                    

– Szczerze? Ta jego broda jest okropna...

Jest środka nocy, ale ani ja, ani Kate nie śpimy. Oglądamy film, rozmawiając na Skypie.

– Kręcą mnie jego smutne oczy – mówię, komentując wygląd Ryana Goslinga w Pamiętniku.

– Znowu ten depresyjny nastrój?

– Hej, to tobie nie podoba się jego broda! – mimo późnej pory, w ogóle nie chce mi się spać.

– Bo wiem, jak to drapie. To wcale nie jest przyjemne.. zostawił mi raz ślad, a mama była przerażona.

Opieram policzek o zgięte kolano.

– Powiedziała, uwaga, cytuję, gdzie ty poznajesz facetów z brodami, kochanie?

– Bo siedemnastolatkowie faktycznie nie mają zbyt często brody.

– Nie lubię chłopców w swoim wieku, celuję w mężczyzn. A Luke ma zarost?

– Przestań – syczę – W ogóle mnie on nie obchodzi. Dylan go uwielbia, ale to tyle.

– Jest starszy, prawda?

– Przyjedź i zobacz – wyzywam ją.

– Nie, bo jeszcze mi się spodoba i co? Nie będę jedną z tych dziewczyn z dużego miasta, które zakochują się w chłopaku ze wsi.

– To dlaczego oglądamy pamiętnik, Kate?

– Kurwa! – krzyczy – Myślisz, że przeżyjesz swój pamiętnik?

– Zawsze rozczula mnie ta scena z tym domem albo gdy ona do niego przyjeżdża albo...

– Masz łzy w oczach, Wendy.

– Nieprawda! – bronię się – Wcale nie chciałabym faceta, jak Noah.

– Ta, okłamuj się. Facet jest kompletnie stanowczy i romantyczny. To idealna historia miłosna.

– Brzydzę się rzeczami idealnymi.

– O Boże! – Kate patrzy w telewizor, ja robię to samo. To ta scena, którą odtwarzali na rozdaniu jakiś nagród. Ona biegnie w jego ramiona, żeby ją pocałował. Teraz obie beczymy.

Tak.

Mam trochę wrażliwą stronę.

Mama otwiera drzwi od mojego pokoju.

– Wendy, dlaczego ty nie śpisz? Jutro idziesz do szkoły!

– Dobry wieczór! – krzyczy Kate z ekranu.

– Oglądamy Pamiętnik.. nie chce nam się spać..

– Kate, powinnaś nas odwiedzić – mówi mama – Może ona się w końcu wyśpi.

– Bardzo chętnie, ale nie mam prawa jazdy, a wy nie macie lotniska. No i mam bardzo dużo nauki.

– Coś wymyślimy. Idźcie spać – mówi, jak przystało na rodzica, a potem wychodzi. Tak naprawdę nie zmusza mnie do rozliczenia się.

– Cofamy – mówi Kate – Jeszcze raz.

– Dlaczego spotykasz się z dupkami? Skoro płaczesz na Pamiętniku? – pytam ją.

– Bo lubię ryzyko, bo lubię zabawę. Mój pierwszy facet nie będzie moim ostatnim, Wendy.

Prycham, głośno i wyraźnie.

– Moim też nie, chcę sprawdzić różne opcje..

– Jasne, nie wierzę ci.  Za bardzo oddajesz się sprawie, żeby twój pierwszy nie był ostatnim.

– Wiesz, że już tego nie robię – mówię ciszej, niż zamierzałam.

– Bo jesteś moim małym tchórzem – uśmiecha się do mnie – Odwaga to tylko przykrywka.

– Wystarczy, Kate – warczę.

Każdy dzień tutaj jest taki sam. Przez chwile czuję się inaczej, gdy ginę pośród tych wszystkich ubrań i wymyślam stylizacje, których nigdy nie będę miała gdzie ubrać albo zwyczajnie nie pasują do mojej sylwetki.

Dzisiaj mam ten zaszczyt, że mogę ubrać manekiny na wystawie, ale szefowa ustaliła pewne zasady, ponieważ raz zbyt zaszalałam. Dlatego wybieram to, co sprzedaje się w tym miejscu i to co widzę na tych ludziach.

Ktoś puka w szybę.

Znowu ten uśmiech.

Dzisiaj znowu jest ubrany bardziej wizytowo. Ma na sobie czarną koszule, zapiętą pod samą szyje i równie okropne spodnie, co te poprzednie.

Otwiera drzwi i wchodzi do środka.

– Cześć – mówi znowu.

– Cześć.

– Więc... dzisiaj ubierasz manekiny?

– Taka praca – nie bawi mnie to, nie wywołuje nawet uśmiechu. Może coś jest ze mną nie tak.

– Fajnie. Szybko wyszłaś z ogniska. Nie udało nam się pogadać.

– Nic się nie stało – naprawdę nic.

– W przyszłym tygodniu robię kolejne. Będzie trochę mniej ludzi i mniej dzieci. Przyjeżdzają moi przyjaciele z Manchesteru, powinnaś wpaść.

– Dzięki – widzicie? Mówiłam.

– To znaczy, że przyjdziesz?

Kręcę głową.

– Wyjeżdżam na weekend – małe kłamstwo nikomu nie zaszkodzi – Po za tym jestem od ciebie młodsza cztery lata.

– No i co z tego? To przecież nie znaczy, że nie będziemy mieli o czym rozmawiać. Mogę opowiedzieć ci o wielkim mieście, jakim jest Manchester.

– Czyli już wiesz – wszyscy wiedzą, jaką miłością pałam do wielkich miast. Śmieją się ze mnie, że jestem Kopciuszkiem dwudziestego pierwszego wieku. W tej chwili czuję, jakby on także to robił.

Przeczesuje swoje blond włosy, które szybko ponownie opadają na jego czoło. Chyba zastanawia się, co jeszcze powiedzieć, ale wtedy ktoś go wola.

– Luke! Co tam robisz? Chodź już!

– Muszę iść. Shelly załatwiła mi rozmowę o prace. Bycie trenerem to za mało..

– Powodzenia – jestem mistrzem zdań składających się z jednego słowa.

– Ta – znowu przeczesuje włosy – Do zobaczenia – obraca się w moją stronę, jakby liczył, że odpowiem tym samym.

Na pewno znowu go spotkam, ponieważ jest do cholery wszędzie.

– Luke! – znowu krzyczy Shelly.

– Idę! - krzyczy – Słuchaj.. ja nie miałem niczego złego na myśli.

– Powodzenia na rozmowie o prace, Luke.

Chociaż ja na twoim miejscu uciekłabym z tego miasta, jak najdalej to możliwe. Może nie zostanie już piłkarzem, ale w Manchesterze ma zdecydowanie więcej możliwości.

– Ta, wierzę, że ten na górze mi trochę pomoże – patrzy w sufit – Cześć! – i już go nie ma, a moja twarz wykrzywia się w obrzydzeniu.

Ktoś na górze..

Ktoś na górze doprowadził do jego kontuzji.

Wiem, że ludzie wierzący nie lubią takiego myślenia i uważają, że jest niesprawiedliwe. Chociaż może niesprawiedliwe to złe słowo. Jednak ja staram się wszystko logicznie wytłumaczyć, a skoro Bóg jest istotą, która może wszystko...

Chciałabym powiedzieć mu, że powinien bardziej uwierzyć w siebie, ale tak naprawdę mam to gdzieś.

***

Żeby nie było poglądy o Bogu będą kontrastami Luke'a a Wendy. Więc to nie tak, że to jest tu po nic albo cokolwiek z tego to moje osobiste poglądy. To po prostu zdania bohaterów, którzy żyją tak, a nie inaczej.

Freeway {Hemmings}Where stories live. Discover now