56 {Strach}

1.2K 155 1
                                    

Jestem zazdrośnikiem, co bardzo mnie wkurza w mojej obecnej sytuacji.

Moja dziewczyna rozkwita, a mnie przy niej nie ma.

Szczerze, przyjeżdżając do jej rodzinnego miasteczka nie spodziewałem spotkać kogoś tak interesującego.

Od pierwszej chwili była taka prawdziwa...

Szybko stwierdziłem, że mną gardzi, ale dłużej zajęło mi zobaczenie, że gardzi samą sobą.

Jednak teraz gdy widzę ją na ekranie mojego komputera czy telefonu, widzę jak promienieje.

Kiedyś rzadko się uśmiechała, a teraz robi to cały czas.

Strasznie mnie to wkurza, że nie mogę na to patrzeć cały czas, że nie widzę jak odkrywa siebie.

Teraz śmieje się z czegoś, co mi przed chwilą opowiedziała i wcale nie dziwi mnie, gdy ten śmiech zamienia się w rechot.

Siedzi na kampusie pod drzewem. Nie mówi tego, ale tęskni trochę za domem, gdzie miała cały dom dla siebie, dlatego czasem ucieka w jakieś odludne miejsca.

Uśmiecham się do niej, mimo, że prawie nic nie zrozumiałem.

– Przepraszam, to nie wydaje się takie śmieszne, gdy się tego słucha. Jestem do dupy w opowiadaniu dowcipów.

Ile ja bym dał, żeby ją teraz przytulić.

Facet, który lubi się przytulać? Mam to gdzieś.

Kocham te dziewczynę i jeśli mam ochotę ją tulić to będę ją tulić.

– Poznałaś już tam jakiegoś faceta?

– Jest tu pełno facetów – przypomina mi – A co? Jesteś zainteresowany?

– Bardzo śmieszne.

Opiera policzek o kolano i uśmiecha się do mnie.

– Nie jestem nikim zainteresowana, jeśli o to pytasz... – jej wzrok na chwile gdzieś błądzi – Chociaż... – patrzy na mnie – Jest taki jeden facet..

Moje serce szaleje.

– Jest najbardziej wkurzającym facetem jakiego poznałam w życiu.

– Tak?

Kiwa głową, dalej się uśmiechając.

– Jest trochę sztywniakiem, ale lubię, gdy jesteśmy sztywniakami razem. Wtedy wiem, że mogę być sobą..

Marszczę brwi, próbując nie powiedzieć niczego głupiego.

– Ma na imię Luke, gdybyś chciał wiedzieć – informuje mnie najnormalniejszym tonem na świecie, a gdy juz nie może wytrzymać wybucham śmiechem – Kocham cię.

– Tęsknię za tobą i chyba to powoduje moją niepewność.

– Nigdy bym ci tego nie zrobiła, ale ty to wiesz.

– Wiem – kiwam dodatkowo głową.

– No to, co tam w Manchesterze?

– Nawet nie masz pojęcia jak brakowało mi treningów. To czyste szaleństwo, jestem jak nakręcony, ale też czasem ostrożny. Nie lubię tej ostrożności na boisku, ale bez niej..

– Kochasz to i nie chcesz tego stracić. Rozumiem, Luke.

Wiem, że rozumie.

– Będzie dobrze. Wiem, wiem, to najgorsze zdanie na świecie, ale cholera jak nie ty to kto? Spotykam się ze świętoszkiem piłkarzykiem, jeden na milion musi dostać swoją szans – przewraca oczami – Cholera, ile komplementów, naprawdę muszę tęsknić.

– Za kim?

Wybucha śmiechem.

– Muszę lecieć na zajęcia – mówi z uśmiechem, jakby to była najlepsza rzecz na świecie – Cholera, nie panikuj, Paul właśnie biegnie w moją stronę. Chcesz go zobaczyć?

– Nie – mówię od razu – Ufam ci. Zobaczymy się niedługo.

Bardzo niedługo.

Szybciej niż myśli.

Wendy

– Cześć! Przyniosłem ci kawę.

Odbieram od niego kawę i wyjmuję z torby batonika. To taki nasz mały układ. Paul nie wybrał tych zajęć w zeszłym roku, dlatego chodzi na nie razem ze mną.

– No więc... – zaczyna – Zastanawiałem się ostatnio nas rzuceniem pracy w Starbucksie i otworzenie im konkurencyjnego biznesu. Zabiorę wszystkie ich tajemnicze przepisy, kupię drogi ekspres i będę sprzedawać moje magiczne kawy taniej.

– I dalej na tym zarobisz?

– No, będę tylko spłacał ekspres, a nie opłacał tonę pracowników. Po za tym mam dosyć tego całego uśmiechu... czasem mam ochotę się wściekać, a w tej pracy się nie da.

Wybucham śmiechem.

– Uważasz, że to się sprawdzi? Możliwe, że pozwą cię do sądu i....

– Darmowa kawa dla przyjaciół.

– Cholera, rób ten nielegalny biznes.

Paul śmieje się razem ze mną.

– Co tam u Luke'a?

– Sportowiec w pełnej krasie. Treningi, szkoła, treningi, szkoła i w bonusie jestem ja! Jestem tak daleko, że nie byłam jeszcze na jego meczu..

– No to po prostu jedź!

– Myślisz, że jakieś dziewczyny siedzą na trybunach i skandują jego imię?

– Raczej jego numer.

Krzywię się.

– Żartowałem – szturcha mnie ramieniem – Jeśli dobrze pamiętam to wyglądał na bardzo zakochanego.

– We mnie? – pytam jak idiotka.

– Więcej pewności siebie, Wendy.

Wszyscy mi to powtarzają i pewnie nigdy nie przestaną.

Freeway {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz