38 {Zostań}

1.7K 165 15
                                    

Stoimy przed moim domem, ściskając sobie ręce i patrząc w moje okna.

Dlaczego po prostu nie idę do domu?

Co jest ze mną nie tak?

Obracam się do niego i on też trochę się obraca.

– Co jest? – no właśnie?

– Chcesz wejść? – dużo odwagi wymaga zapytanie go o to.

– Lepiej będzie, jeśli wrócę do siebie.

Nie chcę, żeby wracał do siebie.

Nie jestem na niego zła, nie w ten sposób, co myślałam, że jestem.

Wyciąga dłoń i dotyka nią mojego policzka.

Ten weekend jest jeszcze dziwniejszy od każdego weekendu w Londynie.

– Chciałbym cię zabrać na randkę w tygodniu.

Unoszę oczy, żeby na niego spojrzeć.

– Randkę, co?

Uśmiecha się, co traktuję jako dobry znak. Dlaczego jego uśmiechy już mnie nie drażnią? A przynajmniej nie tak bardzo.

– No. Fajnie będzie się ładnie ubrać. Pokaż mi swoją kolejną ładną sukienkę... ja ubiorę coś.. co może wybierzesz?

– Jesteś głupi – mówię w końcu – Możesz ubrać koszule.

– Tak, mogę? – no i proszę, minęła chwila, a jego głupi uśmiech już mnie wkurza.

– Gdzie chcesz mnie zabrać w tych swoich paskudnych koszulach?

Wyciągam rękę i ściskam jego bluzę w pięści.

– Wiesz, dlaczego noszę koszule?

– Chyba już mówiłeś – robię krok w jego stronę.

Dlaczego jest mi tak trudno się z nim rozstać?

Chyba rzucił na mnie urok.

– Noszę te moje... – zatrzymuje się na chwile – Jak je nazwałaś? – kretyn się uśmiecha – Obrzydliwe koszule, żeby podkreślić, jak coś jest dla mnie ważne i jak bardzo to szanuję.

Kolejna rzecz, która nas różni.

Mogę szanować świat w japonkach i za dużej bluzie i nie muszę nikomu tego udowadniać. 

On lubi podkreślać ważne rzeczy, że są ważne.

To już brzmi głupio. Przynajmniej w mojej głowie.

– Po za tym chcę jeszcze raz zobaczyć cię w sukience.

– Na złość tobie ubiorę spodnie – droczę się.

– Podobasz mi się też w spodniach – nie dotyka mnie jednak poniżej bioder. Bioder w sumie także nie.

– Chodź do środka – zachęcam go – Nie chcę być dzisiaj sama.

– A co z twoją rodziną, hm?

Przyciąga mnie do siebie, póki go nie przytulam. Chowam głowę pod jego brodą.

– Nie będą mieli nic przeciwko. Nie mogę tego samego powiedzieć o moich sąsiadach, ale mam to, kurwa, gdzieś.

Przytula mnie mocniej.

Wcale mnie to nie dziwi.

– No chodź już. Robi się zimno.

– Muszę przyznać, że nie sądziłem, że tak to się skończy. Byłem gotowy na szaloną kłótnie albo w ogóle na to, że nie będziesz już chciała ze mną być.

Freeway {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz