Wilk.
- Zlaleźliście go?
Malia, Isaac, Liam, Theo i Natahan kręcą głowami, a ja wzdycham.
- Zaklęcie namierzające? - pyta Natahan.
- Chyba nie ma wyboru.
Wszyscy patrzą na nas z lekkim niepokojem na twarzach i słusznie.
Zaklęcie namierzające zwykłego człowieka? Pff, prościzna. Namierzanie istoty nadnaturalnej? To jest problem.- Masz arszenik? - pyta Nathan, a ja po chwili kiwam głową. - Oprócz tego mam wszytsko, co potrzeba. Rozdzielamy się i spotykamy u mnie?
Kiwam głową. Scott decyduje, że Isaac pojedzie z Nathanem, Theo ze mną, a reszta będzie jeszcze szukać Davida.
Już mamy się rozejść, ale nagle przypominam sobie coś ważnego.- Scott! - Mężczyzna odwraca się w moją stronę i patrzy na mnie wyczekująco. - Jakiś czas temu dwóch graczy lacross pobiło Davida. Ostatnia ofiara to był jeden z nich.
Scott kiwa głową i wyjmuje telefon z kieszeni.
Odwracam się od Alfy i doganiam Theo, który już prawie jest przy samochodzie. Kiedy staję koło niego ten pyta:- Masz w domu arszenik?
Wzruszam niewinnie ramionami i wsiadam do samochodu.
Przyrzekam, że jego mina była bezcenna!***
- Nathan?
- W kuchni!
Żebym jeszcze wiedziała, gdzie tu jest kuchnia. W tym momnecie uświadomiłam sobie, że jestem w mieszkaniu Natha dopiero pierwszy raz.
Kiedy razem z Theo wreszcie trafiliśmy do kuchni z zaskoczeniem stwierdziłam, że Nathan przygotował już całe zaklęcie.- Masz?
Spoglądam na Nathana i podaję mu woreczek z arszenikiem. Mężczyzna w kilka sekund kończy zaklęcie.
- To co? - Nathan podnosi na mnie wzrok. - Razem?
- Jak zawsze.
Theo i Isaac cały czas bacznie nas obserwują, ale milczą.
Prawymi dłońmi łapiemy się nawzajem za łokcie, a lewe splatamy na wysokości mojej głowy.- Valieri michi okultus. Valieri mechus amisintia. Valieri michi... - zaczynamy recytować. Mapa, którą przygotował Nathan zaczyna się palić. Dym jest ostry i drażniący, ale nie przerywamy. Nie przerywamy nawet, kiedy z naszych nosów zaczyna lecieć krew. - ...amisintia. Valieri michi okultus! Valieri mechus amisintia Davidos!
Siła, która towarzyszy (niewielkiemu) wybuchowi jest na tyle silna, że ja i Nathan lecimy kilka metrów w tył.
Czuję jak moje plecy stykają się ze ścianą za mną, przez co z moich ust wydobywa się zduszony jęk.Beacon Hills High School.
- Jessica?
Szatnia.
- Nathan też nie reaguje.
Boisko.
- Jessica!
Gwałtownie unoszę wzrok na Theo, który klęczy koło mnie z dłońmi na moich policzkach.
Uśmiecham się lekko, na co ten wypuszcza powietrze z ust.- Nathan - krzyczę, żeby sprawdzić, co z nim.
- Ciszej! - Żyje. Więcej wiedzieć nie muszę. - Ciebie też głowa napierdala?
Prycham pod nosem, czego od razu żałuję, bo dopada mnie nagły ból głowy.
- Nie chcę was pośpieszać - zaczyna Isaac - ale wiecie już, gdzie jest ten dzieciak?
- Beacon Hills High School. Szatnia. Boisko - mówimy jednocześnie.
Theo i Isaac patrzą to na mnie to na Nathana i oboje mają wymalowane niezrozumienie na twarzach.
Woods szybko tłumaczy, że trzy miejsca odnoszą się do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.- Czyli był w szkole, teraz jest w szatni, a zaraz będzie na boisku? - pyta Isaac, a ja i Nath kiwamy głowami. - Zadzwonię do Scotta.
Lahey szybko wychodzi z kuchni jednocześnie wyjmując telefon z kieszeni. Tymczasem ja i Nathan staramy się podnieść z podłogi. Ja mam o tyle łatwiej, że mi pomoga Theo. Mój braciszek oczywiście to zauważa, bo prycha pod nosem.
- Znajdź se dziewczynę - rzucam, na co ten od razu pokazuje mi środkowy palec. - Też Cię kocham.
Stojąc już o własnych siłach przekrzywiam głowę w prawo. Wzdrygam się, kiedy słyszę chrzęst kości. Ten sam dźwięk słyszę przy każdej próbie wygięcia się.
- Starzejesz się. - Patrzę na Nathana z mordem w oczach, ale nic poza tym. Nie dam mu tej satysfakcji, dorosłam. - Dobra, jedziemy.
- Gdzie Wy chcecie jechać w takim stanie? - pyta Theo.
- Do lasu podziwiać niedźwiedzie.
Prycham pod nosem, ale Raekena chyba nie rozbawiła ta ironia.
- Nigdzie nie jedziecie. Lepiej zadzwoń po Winche... - mężczyzna gwałtownie urywa, kiedy do naszych uszu dochodzi potężny ryk. Oczy Theo zaczynają lśnić na złoto. - Ruszać się.
Uśmiecham się pod nosem. Ta sytuacja pokazała mi jedną rzecz.
Theo się zmienił i to bardzo.
Dość szybko wychodzimy z mieszkania Nathana i wsiadamy do jednego samochodu, a mianowicie do tego należącego do Theo.
Mężczyzna jadąc łamie wszystkie możliwe przepisy, ale nie zamierzam narzekać. Dzięki tej dzikiej jeździe pod Beacon Hills High School jesteśmy w niecałe 6 minut. Zgodnie z przepisami podróż trwała by około 20.
Wniosek: jeśli ci się śpieszy podróż z Theo jest dobrym wyborem.- Sprawdzamy szatnię, czy od razu boisko? - pyta Nathan.
Oczy Theo znów zmieniają barwę na złotą, a kiedy wracają do normy mówi:
- Boisko.
Biegiem ruszamy w stronę boiska jednak to Theo jest z nas najszybszy. Zalety bycia chimerą.
Im bliżej jesteśmy tym częściej i głośniej słuchać warczenie i ryczenie naszych przyjaciół i zapewne Davida.
Nagle powietrze przedziera czyjś krzyk, przez co całą trójką jeszcze bardziej przyśpieszamy.
Jakie jest moje zdziwienie, kiedy Theo gwałtownie się zatrzymuje, przez co wpadam mu na plecy. Nathan, któremu udało się w porę zatrzymać warczy:- Co do cholery?! Czemu stoimy?!
- Sami zobaczcie.
Wychylam się zza pleców Theo i z zaskoczeniem patrzę na zwierzę przed nami.
- Wilk?
Pierwsza część maratonu końcowego za nami.
Drugi rozdział pojawi się koło południa, a epilog pod wieczór. Chciałbym wstawić je szybciej, ale muszę pomagać rodzicom i nie mam czasu, dlatego będzie musieli trochę poczekać.Opublikowano: 08:11 14 kwietnia
CZYTASZ
Little Promise |Teen Wolf| ☑️
FanfictionTrzecia część trylogii Little Things. Mija osiem lat zanim do Beacon Hills powraca Jessica, ale nie jest ona już tą samą osobą. Drastycznej zmianie uległ nie tylko jej wygląd, ale i charakter, ale mimo upływu lat nadal pamięta o złożonej obietnicy...