Zanim całkowicie im uciekłam udało mi się podnieść obie części mojego misia. Nie chciałam go tracić. Nie teraz,nie po tym co się stało w nocy. To jedyna "osoba",która mi została w domu. Jedyna osoba,do której mogę się teraz przytulić,pocieszyć trochę tym,że nie jestem sama i wypłakać się. W trzech słowach: Dać upust emocjom. Szłam korytarzem z kapturem założonym na głowę,plecakiem na plecach i czerwonym od krwi rękawem bluzy. Udałam się do pokoju nauczycielskiego starając się unikać spojrzeń innych uczniów. Nie chciałam żeby widzieli mnie w takim stanie. Nie potrzebuję się upokorzyć jeszcze bardziej.
Zapukałam w białe drzwi z napisem "Pokój nauczycielski". Po chwili moim oczom ukazała się moja wychowawczyni.
-Tak? Słucham? -popatrzyła na mnie i powiedziała spokojnym głosem,miłym dla uszu.
No to jak jej to powiedzieć. No cześć,pocięłam się i chcę iść do domu,bo nie wyrabiam,moja psychika powoli umiera. Schowałam moją rękę za siebie i zbierałam myśli. Nie zajęło mi to chyba zbyt długo. Musiałam wymyślić jakąś wymówkę,bo dziś bym już nie wytrzymała w szkole,a to dopiero początek dnia. Potrzebuję snu i pocieszenia. Ale ciekawe kto mi takowe da. Ale w wymówkach dobra nie jestem.
-Proszę Pani,nie wiem jak to powiedzieć,ale muszę iść do domu...-wypaliłam.
-Dlaczego? Przecież nie jesteś chora,dopiero co przyszłaś do szko-przerwała w pół słowa,bo chyba zauważyła moje wory pod oczami i nie wytarte łzy.-Jeśli coś się stało mogę zadzwonić do Twojej matki.
Na słowo "matki'' zachciało mi się bardziej płakać. Jednak wstrzymałam takową chęć i dusiłam w sobie łzy. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam w podłogę.
-Moja mama jest w szpitalu...Dlatego chcę iść do domu,proszę Pani...-mówiłam łamiącym się głosem.-Nie spałam całą noc,a nie chciałam nie przychodzić drugiego dnia do szkoły,jednak chyba powinnam była zostać w domu...
***
Nauczycielka pozwoliła mi iść do domu. Właśnie przechodziłam obok parku gdy na mojej ręce usiadł motyl. Miał piękne,niebieskie skrzydła z czarnymi detalami. Ochoczo machał skrzydłami jakby starał się mnie pocieszyć. Uśmiechnęłam się pod nosem i patrzyłam na owada z zainteresowaniem,wyglądał bajecznie. Po chwili odleciał w stronę kwiatów. Piękny widok,ale trzeba wracać do domu i zacząć myśleć nad obiadem oraz zszyć misia.
Po około 15 minutach byłam już na miejscu. Stanęłam przed drewnianymi drzwiami i za pomocą klucza je otworzyłam. Stanęłam w przedpokoju. Ściany były koloru beżu,było tu również kilka wieszaków,komoda i półki na ubrania. Ściągnęłam moje buty i ubrałam kapcie. Schowałam obuwie do jednej z szafek oraz ściągnęłam wiatrówkę i powiesiłam na wieszaku. Udałam się w stronę kuchni i zobaczyłam co mamy. No niezbyt dużo. Tylko kilka plastrów sera i szynki,jakaś sałata i kilka pomidorów. Może wybrałabym się do sklepu? Mam pieniądze,a zjadłabym sobie spaghetti.
***
W sklepie kupiłam potrzebne składniki do przygotowania spaghetti. Zapłaciłam powiedzianą mi kwotę i wyszłam ze sklepu mówiąc "Do widzenia". Zamknęłam za sobą drzwi i powolnym krokiem szłam tą samą drogą,obok parku. Patrzyłam na bawiące się dzieci,wesoło się śmiejące i nie wiedzące co może ich spotkać w przyszłości. Nie wiedzące jak bardzo życie lubi podstawić nam nogę. Dziwne,że ja byłam taka sama przed kilkoma laty. Gdy byłam 8-latką,a było to 9 lat temu,nie wiedziałam co to strach ani ból. Żyłam jak każde inne dziecko,zawsze szczęśliwa i rozbawiona. Wtedy moja rodzina była w komplecie,nie jak teraz. Brat i ojciec żyli,a matka nie była w szpitalu. Tęsknię za tymi czasami kiedy najmniejsza rzecz,zwykły śpiew ptaków potrafił mnie uszczęśliwić i wywołać mój uśmiech albo śmiech. Tęsknię za dzieciństwem. Za ciepłym uściskiem taty i żartami brata. Za wieczorami spędzonymi na bawieniu się przy strumieniu rzeki. Za moją rodzinną wsią... Za tym spokojem i czytaniem książek w domku na drzewie. Za zabawą w chowanego i straszeniem siebie nawzajem. Za świętami spędzonymi razem...
YOU ARE READING
Nie mów mi nie
Teen FictionZnasz to uczucie kiedy nie ma nikogo kto poda Ci pomocną dłoń,przytuli,wyszepta miłe słowa do ucha? Kiedy nikt Cię nie zauważa albo nie chce zauważyć? Gdy omijają Cię szerokim łukiem? Ja znałam aż za dobrze,dopóki ktoś tego nie zmienił... Uwaga! Opo...